Obojętnym
do granic możliwości wzorkiem wpatrywała się w ociekający napój po ściankach
plastikowego kubka, obracając nim bezmyślnie w dłoni. Towarzystwo sprowadzone
przez Katie na imprezę nie było typem ludzi, z którymi Alex byłaby w stanie
wytrzymać dłużej niż pół nocy. Siostra lubiła jednak otaczać się modnymi
osobami, które poza tematem kolejnej vipowskiej imprezy na mieście, niewiele
wiedziały o życiu. Części z nich nigdy wcześniej nie widziała na oczy i była
prawie przekonana o tym, że Kat również ich nie znała. Westchnęła bezradnie,
dolewając sobie coli do kubka i potrząsnęła nim, mieszając z resztką alkoholu
na dnie. Była tak pochłonięta podziwianiem podskakujących bąbelków, że nie
zauważyła, jak ktoś ukradkiem zajął miejsce tuż obok niej. I gdyby nie zaczął
się uporczywie kręcić na jednym z barowych krzesełek, to zapewne trwałaby nadal
na zgłębianiu tajemnicy tego gazowanego napoju. Aż podskoczyła, widząc dwa
błękitne ślepia wpatrujące się w nią nieustannie.
-
Cześć – Luke przywitał się z serdecznym uśmiechem, a ona poczuła to krótkie,
przejmujące zawirowanie w żołądku, bez pamięci zatracając się w przejrzyście
niebieskim spojrzeniu. Musiała zrobić spory łyk drinka, by choć na chwilę
odwrócić uwagę od jego osoby, bo ta przedłużająca się chwila, kiedy ich
spojrzenia spotkały się, zaczynała się stawać zdecydowanie za bardzo
niezręczna. Z łoskotem odstawiła kubek na blat, odgarniając natrętnie opadające
włosy z czoła.
-
Nie sądziłam, że jednak się tu zjawisz – wypowiedziała na jednym wydechu,
próbując dolać sobie coli. Ręce trzęsły się tak mocno, że z trudem udało
jej się trafić do kubka. Była kompletnie
zaskoczona tą nietypową reakcją swojego organizmu na jego nagłe pojawienie się,
ale nie potrafiła nad tym zapanować. Nerwowo zagryzała usta, drżenie dłoni
próbując zatuszować niespokojnym kręceniem rurki w gazowanym napoju.
-
Jakoś nie miałem nic szczególnego do roboty, więc stwierdziłem, że bezsensu
siedzieć w domu …
-
A nie miałeś mieć jakiejś próby z zespołem? – zapytała nagle, wchodząc mu w
słowo i zerknęła na niego podejrzliwie. Luke uśmiechnął się delikatnie,
pocierając dłonią kark ze speszoną miną.
-
Masz mnie! – westchnął bezradnie, opierając ręce na blacie i opuścił z udawanym
zawstydzeniem głowę. – Po prostu chciałem …
Zamilkł,
kiedy doszedł go charakterystyczny rechoczący śmiech przyjaciela i z szeroko
otwartymi oczami wpatrywał się w zbliżająca się grupkę chłopaków, wesoło wymachujących
rękami. Alex powiodła za nimi wzrokiem, uważnie się każdemu z nich
przyglądając. Blondyn był jednak wyraźnie niepocieszony ich pojawieniem się, z
załamaniem i rozczarowaniem malującym się na twarzy, posłał jej krótkie
spojrzenie.
-
Poznanie ich i tak było nieuniknione – mruknął do siebie, wzdychając bez
przekonania. – Nie bierz na …
I
znowu nie dane było mu skończyć, bo nim zdążył na nią ponownie spojrzeć, na
jego szyi uwiesił się jakiś roześmiany chłopak, a tuż za nim pojawiło się dwóch
kolejnych. Wszyscy najwyraźniej mieli niezły ubaw, robiąc sobie żarty z
biednego Lucasa.
-
No, no, nasz mały Lukey nie próżnuje – przyznał z uznaniem jeden z nich, z
uroczymi dołeczkami w policzkach i lekko kręconymi włosami, zsuwając blondynowi
na oczy czapkę.
-
Odwal się! – syknął ze złością, odpychając przyjaciela od siebie i
przepraszająco zerknął w stronę Alex. Zachichotała cicho, spoglądając na
każdego z nich. Dowcipniś z dołeczkami okazał się być Ashtonem perkusistą, ciemnowłosy
kolega nazywał się Calum basista, a czwarty z bliżej nieokreślonym kolorem włosów
przedstawił się jako Michael gitarzysta.
-
Fajny dom – ocenił szczerze brunet z farbowanymi na niebiesko końcówkami,
przysiadając się tuż za Lucasem. Wydawał się żyć jakby we własnym świecie,
odcięty trochę od rzeczywistości, sięgając po kubek z napojem i nadal z podziwem
rozglądał się po pomieszczeniu. Dziewczyna parsknęła śmiechem, kiedy pochwycił
miseczkę z orzeszkami, przyglądając im się zażarcie.
-
Są jadalne – stwierdziła po chwili, nadal nie potrafiąc opanować śmiechu. Mike niepewnie
na nią spojrzał, unosząc nieznacznie brew.
-
Na pewno? Wszystko tutaj wydaje się takie … - zamyślił się na moment, szukając
najwyraźniej odpowiedniego słowa. – Muzealne i nietykalne – dodał z ogromną
dumą, że udało mu się odnaleźć właściwe stwierdzenie, a wszyscy w jednej chwili
zaśmiali się gromko i tylko biedny Michael kompletnie nie rozumiał ich dziwnej
reakcji, przewracając teatralnie oczami. Fuknął tylko obraźliwie i zaczął
ostentacyjnie chrupać fistaszki, wywołując jeszcze większe rozbawienie
przyjaciół, pośród których dość stanowczo wyróżniał się jeden, wyjątkowo
głośny, ale jednocześnie bardzo uroczy śmiech Ashtona. I mimo, iż Alex widziała
ich pierwszy raz na oczy, to trudno było zachować powagę w ich towarzystwie i z
daleka widać było tę niesamowitą przyjaźń między całą czwórką. Obserwując ich
natrafiła w końcu na badawczy wzrok Luke’a, który musiał się już od dłuższej
chwili jej przyglądać. Kiedy przyłapała go na tym, na początku prawie od razu
odwrócił zawstydzony wzrok, ale po chwili ponownie na nią spojrzał, uśmiechając
się ze speszoną, ale w jakiś dziwny sposób ujmującą miną. Mimo głośnej muzyki,
podniesionych głosów ludzi i całego tego zamieszania, przez krótki moment
wydawało im się, że nic poza nimi nie istniało, a gdyby nie dość niespodziewane
pojawienie się Katie, z pewnością ta intensywna wymiana spojrzeń mogłaby trwać
wiecznie.
-
Nooooooo – zaczęła jak zwykle bez żadnych zahamowań, podchodząc bliżej do
Caluma, który przerażony szukał ratunku u kolegów. Alex niechętnie oderwała wzrok
od chłopaka, patrząc ze znudzeniem na siostrę. – Takie zespoły to bardzo mile
widziane tutaj są. Jestem Katie, matka z ojcem od urodzenia próbują wmówić mi,
że ta oto kaleka – ostentacyjnie wskazała ręką na blondynkę, przewracając
oczami z teatralnym westchnieniem. – Że łączą nas jakieś więzy krwi, aczkolwiek
ja szczerze w to wątpię – dodała, mrugając do Alex. Ta tylko pokręciła głową,
obojętnie podchodząc do tego kolejnego teatrzyku Kat. Była przyzwyczajona do
tego, dlatego jej popisy nie robiły już żadnego wrażenia.
-
Też szczerze w to wątpię – mruknęła pod nosem blondynka, ale chyba tylko Luke
ją dosłyszał, bo parsknął śmiechem, spoglądając ukradkiem w jej stronę, kiedy z
dezaprobatą znowu kręciła głową nad głupotą własnej siostry.
-
Wspaniale! – Katie klasnęła podekscytowana w dłonie, podskakując wesoło.
Złapała Caluma, Ashtona i Michael za ręce, pociągając ich w swoją stronę. –
Skoro już tutaj przybyliście, to musicie coś zagrać. Alex ma w pokoju mnóstwo
tych swoich gitarek do brzdękania, więc na pewno coś wybierzecie odpowiedniego
– przyznała z szerokim uśmiechem i nim ktokolwiek zdążył zaprotestować, zgarnęła chłopaków na
górę do pokoju siostry, w przelocie sugestywnie tylko spoglądając na
dziewczynę, krótkim gestem głowy wskazując na siedzącego obok Luke’a.
-
Przepraszam cię za nią, ona jest niezrównoważona – stwierdziła ze smutkiem
blondynka, siląc się na wymuszony do granic możliwości uśmiech, kiedy chłopak
zapewniał ją, że w zasadzie Katie była całkiem zabawną osobą z własnym, bardzo
specyficznym podejściem do życia.
*
Kiedy
udało im się znieść z góry kilka gitar i cajon dla Ashtona, znaleziony gdzieś w
czeluściach jej pokoju, cały tłum ludzi zgromadził się w
jednym miejscu, z pewnego rodzaju podekscytowaniem wyczekując na to, aż chłopcy
przygotują się do tego niespodziewanego występu, do którego zmusiła ich Kat,
nie dając możliwości odmowy. I mimo, iż starsza z sióstr gorączkowo zapewniała
ich, że wcale nie musieli tego robić, to Ashton i Calum z radością przyjęli tę
propozycję, wciągając w to jednocześnie Luke’a z Michaelem.
Alex
stała z boku, z prawdziwym zafascynowaniem wpatrując się w śpiewających
chłopców. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że piosenka, którą właśnie
śpiewali, była tą samą, która znajdowała się na płycie od Luke’a, ale nie była wtedy
jeszcze skończona. Bez żadnych wątpliwości mogła przyznać, że byli dobrzy i
idealnie uzupełniali się w tym, co robili. Choć na pierwszy plan wyraźnie
wysuwał się niesamowity wokal blondyna, to on sam nie próbował zgarnąć całej
uwagi publiczności, dając wykazać się również przyjaciołom. Rozejrzała się
dookoła, dostrzegając że prawie wszyscy byli skupieni na zespole, choć mogło
się wydawać, że tego typu ludziom daleko do muzyki, którą grali. Alex była
szczerze zaskoczona pozytywną reakcją znajomych Kat, która swoją drogą również
wydawała się być oczarowana ich kawałkami, co raczej nie było do niej podobne.
W pewnej chwili udało jej się wychwycić krótkie spojrzenie Lucasa, który na
moment oderwał wzrok od gitary i uśmiechnął się, a w policzku pojawiło się
niewielkie wgłębienie. Nie potrafiła się mu oprzeć i w myślach karciła się za
taką uległość względem jego osoby. Miał w sobie coś, co nie pozwalało przejść
obok niego obojętnie, a jej dodatkowa słabość do niebieskookich mogła
zwiastować wyłącznie same kłopoty.
Występ
zakończył się gromkimi brawami i kolejną grupką nowych, piszczących fanek.
*
Wrzuciła
kolejną stertę zużytych, papierowych kubków do ogromnego worka, zawiązując go
mocno. Odetchnęła z ulgą, odstawiając go na bok, gdzie piętrzył się już stos
pozostałych śmieci. Załkała głośno, kiedy tylko odwróciła się w bok,
dostrzegając bałagan, który pozostał po gościach w kuchni. Dochodziła już czwarta,
wszyscy dawno wyszli i tylko ona, naiwna, została, żeby ogarnąć cały ten chaos.
W domu panowała prawie idealna cisza, przerywana jedynie co jakiś czas
pochrapywaniem Katie, która zaległa na kanapie w salonie i na jej pomoc raczej
liczyć nie mogła, a rodzice zapowiedzieli wcześniejszy powrót. Podciągnęła
mocniej rękawy, związała włosy i ze łzami w oczach ruszyła w stronę kuchni.
-
Nie przeszkadzam? – usłyszała za sobą czyjś głos i pukanie do drzwi. Drgnęła,
odwracając się za siebie.
-
Co ty tu robisz? – zapytała drżącym głosem, przyglądając się z zaskoczeniem
Luke’owi, który z ucieszoną miną stał w wejściu.
-
Chyba potrzebujesz pomocy – stwierdził całkiem spokojnie, rzucając spojrzenie
na panujący nieporządek. Zrzucił z siebie bluzę i ochoczo stawił się do pracy.
Alex nadal będąc w lekkim szoku, nie wiedziała nawet, jak zareagować, wciąż
tylko tępym wzrokiem wpatrując się w chłopaka.
-
Ale …
-
Sama tutaj jesteś? Gdzie masz siostrę? – dopytywał się, a ona kiwnęła jedynie
głowę w kierunku salonu. Luke wychylił się zza drzwi i parsknął śmiechem, kiedy
dostrzegł wystającą spod koca rękę i nogę dziewczyny, rozrzucone na poduszce
włosy i ciężki oddech, który przerywał tę idealną, nocną ciszę.
-
Nie musisz mi pomagać, jakoś sobie poradzę – oznajmiła wreszcie, czując się
bardzo niekomfortowo w tej sytuacji. Hemmings jednak zdawał się w ogóle nie
przejmować jej zdaniem, kiedy bez słowa sięgnął po kolejny worek, zgarniając ze
stołu wszystkie śmieci.
-
Nie wiem, jak cię w szkole uczyli, ale według mojej wiedzy, cztery ręce, to
zawsze więcej niż dwie. Szybciej skończymy i będziesz mogła się mnie znowu
pozbyć – powiedział z rozbawieniem, zbierając z podłogi puste butelki i puszki.
Alex poczuła się jeszcze gorzej, ale doskonale wiedziała, że nie była w stanie
z nim teraz wygrać, dlatego opuściła bezradnie ramiona, sięgając po szmatkę i
ruszyła mu na pomoc. Co chwilę przyłapywała się na tym, że ukradkiem zerkała w
jego stronę, aż wreszcie i on spojrzał.
*
Zaczynało
już świtać, kiedy ostatni wór ze śmieciami wylądował w koszu przed domem. Alex
wróciła do środka, odczuwając ból praktycznie w każdym możliwym mięśniu, a
opanowanie uporczywego ziewania graniczyło z cudem. Z trudem wdrapała się po
kilku schodach na werandzie, wchodząc do lśniącej blaskiem kuchni. Przy blacie
dostrzegła krzątającego się Luke’a, który właśnie odwrócił się w jej stronę, w
dłoni trzymając kubek, nad którym unosiła się para. Zmrużyła lekko oczy w
geście niezrozumienia, wpatrując się w niego bez słowa.
-
Pozwoliłem się trochę porządzić i zrobiłem ci kakao – wyjaśnił szybko,
stawiając przed nią gorący napój.
-
Czy ty jesteś prawdziwy? – zapytała niespodziewanie, z szeroko otwartymi, zaszklonymi
oczami dotykając jego ramienia. Luke zaśmiał się głośno, spoglądając na nią
pobłażliwie. – Dziękuję.
-
Nie ma za co. Pij póki ciepłe, będzie ci się lepiej spało – dodał, podsuwając jej
bliżej kubek. Przysiadła się do kuchennego stołu i sięgnęła po kakao,
momentalnie czując tę przyjemną, kojącą woń.
-
Nie przyłączysz się?
-
Jesteś już na pewno bardzo zmęczona … - zaczął dość niepewnie, znowu
spoglądając na nią nieco nieśmiało. – Pewnie i tak masz mnie po dziurki w nosie
– dodał, a dziewczyna zaśmiała się delikatnie. Przesunęła się, robiąc mu
miejsce obok siebie i skinieniem głowy zaprosiła go, aby przysiadł się.
Chwilę
rozmawiali o wszystkim i o niczym, wymieniając tylko ukradkowe spojrzenia i uśmiechy.
Kiedy przypadkowo ich dłonie otarły się o siebie, oboje momentalnie drgnęli i
zapadła głucha cisza, która niebezpiecznie zaczynała się przedłużać. Alex
skupiła się na podziwianiu dna kubka, a Luke nerwowo pocierał o siebie dłonie.
W pewnej chwili poczuł jednak jak głowa dziewczyny bardzo powoli osuwała się po
jego ramieniu. Niepewnie zerknął na nią, orientując się, że zasnęła. Instynktownie
objął ją ramieniem, chroniąc tym samym od bolesnego zderzenia się czoła z
blatem stołu. Blondynka wymamrotała tylko coś niewyraźnie, wtulając się
policzkiem w jego koszulkę. Uśmiechnął się, podziwiając z góry ten błogi wyraz zmęczonej
twarzy. Nie chciał jej budzić, dlatego bardzo ostrożnie wziął ją na ręce i gdy
posłusznie otuliła rękami jego szyję, udał się z nią do jej pokoju, układając
wygodnie na łóżku i okrył ją kocem. Prawie od razu przylgnęła do puchowej
poduszki, zatapiając w niej głowę. Na krótką chwilę przysiadł się na skraju i z
pewną dozą nieśmiałości dotknął opuszkami palców jej policzek, odgarniając z
niego kosmyk włosów. Zamruczała, nieświadomie uśmiechając się podczas snu.