Nonszalancko ułożona ręka chłopaka
spoczywała na oparciu ławki, co jakiś czas unosząc się do góry, aby poprawić
czapkę, która skrywała pod sobą jasną czuprynę. Tuż obok niego siedziała mała
ciemnowłosa dziewczynka i z zadartą głową wpatrywała się w niego, machając przy
tym nogami, które zwisały nad ziemią. Alex przystanęła, przyglądając się z
oddali pogrążonej w rozmowie dwójce. Sussie gorączkowo tłumaczyła coś Luke’owi,
żywo gestykulując przy tym rączkami, a blondyn zdawał się być niezwykle
zaangażowany w tę wymianę zdań, bo co chwilę przytakiwał z uznaniem.
Postanowiła podejść bliżej, ale uczyniła to na tyle cicho, aby żadne z nich jej
nie zauważyło.
- A ty też grasz na gitarze? – zapytała
Sussie, wskazując palcem na leżący z boku futerał. Chłopak spojrzał na niego i
skinął głową.
- Gram.
- Też bym chciała – odparła z delikatnym
podekscytowaniem w głosie, nerwowo pocierając o siebie dłonie. On się tylko
delikatnie uśmiechnął i w policzku pojawił się niewielki dołeczek, który nie
umknął uwadze Alex. – Ale dopiero się uczę.
- Rodzice zapisali cię na jakieś
zajęcia? – zapytał z ciekawością, a rozpromieniona do tej pory twarz
dziewczynki prawie momentalnie spochmurniała i zawstydzony lekko wzrok
powędrował w dół. Pokręciła przecząco głową.
- Cześć maluchu!
Watson postanowiła w końcu ujawnić swoją
obecność, podchodząc do małej i ratując ją tym samym przed odpowiedzią na
pytanie, na które najwyraźniej nie miała chęci odpowiadać. Wzięła ją na kolana,
a Sussie momentalnie wtuliła twarz w jej ramiona, mocno się do niej
przytulając. Blondynka objęła ją i pogładziła troskliwie po włosach.
- Cześć – odparła stłumionym przez
materiał koszulki głosem dziewczynka, kątem oka z zawstydzeniem spoglądając na
siedzącego wciąż obok chłopaka, który nagle wyprostował się i z usilnie
skrywanym uśmiechem przyglądał się blondynce.
- Witaj Alexandro – odezwał się i Luke,
nawet na moment nie spuszczając jej z oczu. Wysiliła się na krótki uśmiech,
mrużąc nieznacznie powieki. Ta krótka wymiana roziskrzonych spojrzeń skończyła się
wraz z sugestywnym chrząknięciem Sussie, która wyraźnie domagała się większej
uwagi z ich strony. Momentalnie popatrzyli na dziewczynkę, powstrzymując się od
rozbawionych uśmiechów.
- Uczyłam cię, że nie powinnaś rozmawiać
z nieznajomymi – stwierdziła ciszej, kompletnie nie przejmując się tym, że
blondyn siedział tuż przed nią i każde
jej słowo, nawet to wypowiedziane szeptem, słyszał doskonale. Alex rzuciła mu
krótkie spojrzenie, gdy zaśmiał się pod nosem.
- Ale Luke mówił, że cię zna – powiedziała
na swoją obronę, wskazując na niego palcem. Blondynka momentalnie spojrzała w
stronę chłopaka, wpatrując się dłuższą chwilę w jego jasne, niebieskie oczy.
Poruszył zabawnie brwiami, a kąciki ust zaczęły powoli unosić się.
- Musisz być ostrożniejsza, obiecujesz?
– wymogła na niej przyrzeczenie, a mała tylko skinęła głową, wysuwając się w
końcu z jej objęcia. Poprawiła swoje kucyki i z nową dawką pewności siebie,
zsunęła się z kolan dziewczyny, zajmując wygodnie wolną przestrzeń na ławce.
Ułożyła obie dłonie na nogach i spoglądając to na Alex, to na Luke’a, zaczęła
wesoło poruszać na boki głową, uśmiechając się przy tym szeroko.
- Spokojnie, nie jestem niebezpieczny –
odezwał się w końcu blondyn, a dziewczyna ponownie na niego spojrzała.
- Yhmmm – potwierdziła z uśmiechem
Sussie, wpychając do ust cukierka, którego właśnie wyjęła z kieszeni spodenek.
– Pytał tylko, czy dzisiaj też przyjdziesz grać.
- Dzisiaj niestety nie mogę zostać –
westchnęła z udawanym smutkiem, unikając spojrzenia blondyna. Podniosła się z
ławki i wysunęła rękę w kierunku dziewczynki. – Chodźmy już, odprowadzę cię.
- Szkoda, moglibyście razem pograć, Luke
też ma gitarę – oznajmiła z zawiedzioną miną, spoglądając błagalnie w stronę
chłopaka. Ten tylko posłał jej krótki uśmiech.
- Może kolejnym razem.
- Z pewnością – mruknęła z nutką
złośliwości w głosie Alex, pociągając dziewczynkę za sobą.
- Do zobaczenia Luuuuuuke – Sussie
odwróciła się i na pożegnanie pomachała do chłopaka, próbując nadążyć za
szaleńczym tempem Watson.
- Alex, poczekaj! – krzyknął, kiedy obie
zaczęły się niebezpiecznie oddalać i dość gwałtownie wstał, podbiegając do
nich. Z lekko zawstydzonym wyrazem twarzy potarł dłonią kark, spoglądając
niepewnie na dziewczynę. Wsunął rękę do kieszeni, przestępując nerwowo z nogi
na nogę. Blondynka odchrząknęła ponaglająco i uniosła wyczekująco brwi, kiedy
niewygodna cisza między nimi zaczęła się przedłużać. – Ummm … - zaczął się
motać, przygryzając niespokojnie wargę. – Bo chodzi o to, że jutro wieczorem
gramy nasz pierwszy oficjalny koncert, taki z prawdziwego zdarzenia i
pomyślałem … - zatrzymał się, widząc jej niewzruszoną minę i nabrał poważnych
wątpliwości, czy pomysł mówienia jej o tym, był słuszny.
- I pomyślałeś, że?
- No, że może byś wpadła? – dokończył,
nie kryjąc sporego niepokoju, który go ogarnął. Przyglądał jej się z lękiem,
nie wiedząc, jakiej reakcji mógł się spodziewać, gdy wciąż nieprzerwanie
wpatrywała się w niego z kamiennym wyrazem twarzy. Nie mogąc dłużej znieść tego
narastającego z każdą sekundą napięcia, poruszył się nerwowo, marszcząc mocno
czoło z zaniepokojeniem. Alex prawie od razu się roześmiała, zakrywając usta
dłonią.
- Ok, niech stracę – odparła z
nieznacznym wzruszeniem ramion, obserwując uważnie jak momentalnie jego twarz
zaczęła się rozpromieniać. Aż wyprostował się z radości, nie mogąc zapanować
nad cichym, triumfującym westchnieniem.
- Super! – stwierdził podekscytowany, w
ostatniej chwili powstrzymując się przed tym, aby nie chwycić jej mocno w
ramiona i przytulić. Zacisnął mocniej dłonie, uśmiechając się szeroko. –
Podeślę ci dokładny adres i godzinę.
- W takim razie czekam na informacje, a
teraz wybacz, ale muszę odprowadzić Sussie – oznajmiła, wskazując krótkim
gestem na przyglądającą się całej tej scenie dziewczynkę, która kiedy tylko
raczyli sobie w końcu o niej przypomnieć, zmrużyła mocniej powieki, uśmiechając
się do nich z lekką ironią. Luke mrugnął okiem do niej.
- Do jutra – rzucił uradowany na
pożegnanie, kiedy zaczęły się znowu oddalać.
- Do zobaczenia – mruknęła pod nosem
Alex, posyłając w jego stronę ostatni, nieco wymuszony uśmiech, nim na dobre
zniknęła za rogiem kolejnej alejki. Chłopak stał jeszcze dobrą chwilę na środku
parkowej ścieżki i nieświadomie szczerząc się, nadal wzrok wbity miał w
miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą widział blondynkę. I dopiero przeraźliwie
natrętny dzwonek nadjeżdżającej od tyłu rowerzystki sprowadził go z powrotem na
ziemię. Szybko przeprosił starszą kobietę, ale ta tylko z dezaprobatą
westchnęła, szepcząc do siebie jakieś niezrozumiałe dla niego słowa. Uśmiechnął
się jedynie i z tym lekko głupkowaty, ale szczęśliwym wyrazem twarz postanowił
wrócić do domu.
*
- To było … - zaczął dość nerwowo
Ashton, ciskając w kąt swoimi perkusyjnymi pałeczkami, które z głuchym łoskotem
uderzyły o podłogę. Rzucił się na kanapę stojącą po drugiej stronie
pomieszczenia. – To było beznadziejne! – westchnął z bezradnym uniesieniem rąk,
wbijając pusty wzrok w sufit. Zaraz obok niego dosiadł się Calum, w równie
podłym nastroju.
- Dobrze, że przyszło zaledwie kilkanaście
osób, bo inaczej chyba porzuciłbym to wszystko w cholerę i zakopał się pod
ziemią na wieki. Taki wstyd – mruknął poirytowany Michael, przysiadając się
obok dwójki przyjaciół. Wszyscy jednoznacznie ocenili pierwszy oficjalny
koncert zespołu jako totalną klapę, o której należałoby jak najszybciej
zapomnieć i nigdy więcej do niej nie wracać. Tego wieczoru kompletnie nic im
nie wyszło, nie potrafili się zgrać, mylili teksty, gubili się praktycznie w
każdym elemencie, starając się wszystko zatuszować wymuszonymi uśmiechami.
- Po prostu już o tym nie mówmy – głos w
dyskusji zabrał również Luke, pakując gitary do futerałów. Chłopcy bez słowa
przytaknęli, zabierając się do wyjścia. On sam nie wiedział jednak, co
powodowało większy smutek i rozczarowanie, czy całkowicie nieudany koncert, czy
może fakt, iż nie było na nim Alex. Cały występ naiwnie spoglądał w stronę
wejściowych drzwi, licząc że za chwilę pojawi się w nich blondynka, jednak ona
nie przyszła. Wracając myślami do jakości tego, co pokazali na scenie,
tłumaczył sobie, że może i lepiej dla niego, że nie widziała na własne oczy tej
druzgocącej porażki, ale z drugiej strony, gdzieś głęboko w podświadomości
żałował, że nie mógł jej dziś zobaczyć. Potrząsnął lekko głową, kiedy przez
dobrych kilka minut stał nad spakowanym już sprzętem, wpatrując się w niego
tępym wzrokiem. Jedną gitarę przerzucił przez ramię, drugą chwycił w dłoń i z
opuszczoną głową, wyszedł za resztą chłopaków z budynku. Dość niespodziewanie,
kiedy próbowali zapakować cały sprzęt do bagażnika samochodu mamy Caluma, Luke
poczuł, że coś z dużą intensywnością pociągało go za nogawkę. Powoli zerknął za
siebie, dostrzegając stojącą tuż za nim Sussie, która momentalnie wyszczerzyła
zęby, gdy tylko na nią spojrzał.
- Cześć – pisnęła radośnie, podskakując
z ekscytacji. Chłopak nie krył zdziwienia, dlatego rozejrzał się niepewnie
dookoła, napotykając podejrzane spojrzenia przyjaciół.
- Nowa fanka? – zapytał z rozbawieniem
Ashton, śmiejąc się w ten charakterystyczny dla siebie sposób. – Cześć mała,
jak ci na imię? – przykucnął przy niej, wysuwając w jej stronę dłoń.
Dziewczynka momentalnie ją uścisnęła.
- Cześć, jestem Sussane – przedstawiła
się z wyraźną dumą w głosie, unosząc wysoko głowę. Luke zaśmiał się, widząc jej
poważną minę.
- Ja jestem Ashton, miło mi panienkę
poznać – odparł równie poważnie, a mała zachichotała, rozbawiona jego słowami.
– To Calum – wskazał na czarnowłosego, który właśnie zamykał futerał. – A to
Michael – dodał, pokazując ostatniego z chłopaków. Obaj pomachali do niej, a
ona jeszcze szerzej się uśmiechnęła.
- A co ty właściwie tu robisz? – Luke
postanowił wtrącić się do tej rozmowy i z zaniepokojeniem zerknął na Sussie. Ta
trochę niepewnie i z małym zawstydzeniem na twarzy popatrzyła na niego, lekko
krzywiąc się. Zmarszczyła mocniej czoło, opuszczając głowę, jakby chciała
uniknąć odpowiedzi na to niewygodne pytanie.
- Zadzwonisz po Alex? – spytała prawie
szeptem, wciąż nawet nie próbując na niego spojrzeć i niespokojnie bawiła się
sznureczkami od spodni. Blondyn westchnął bez przekonania i spoglądając na
chłopaków, stwierdził, żeby wracali do domu, a on sam miał zająć się
dziewczynką. Wyjął z kieszeni telefon, wybierając numer do Alex. Po kilku
długich sygnałach, wreszcie usłyszał jej głos.
- Przepraszam cię, ale nie mogę teraz
rozmawiać – oznajmiła wyraźnie zdenerwowanym głosem, jakby właśnie gdzieś się
spieszyła. Już miała się rozłączać, ale w ostatniej chwili udało mu się ją
zatrzymać.
- Poczekaj moment, mam tutaj ze sobą
Sussie, dasz radę po nią przyjechać?
Spojrzał na małą, która nadal z wbitym w
ziemię wzrokiem, przestępowała z nogi na nogę. Usłyszał tylko krótkie ‘zaraz tam będę’, a tuż po nim
nieprzyjemny sygnał rozłączenia.
*
Wyskoczyła z samochodu, podbiegając co
sił do siedzącej na ławce tuż obok Luke’a dziewczynki. Mocno chwyciła ją w
ramiona, przytulając ją troskliwie do siebie. Trwała tak dłuższą chwilę, aż
Sussie nie zaczęła się śmiać.
- Nigdy więcej tak nie rób! Wszyscy od
kilku godzin cię szukają! – pogroziła jej, ale z ogromną delikatnością
odgarnęła z twarzy kosmyki włosów, ponownie przytulając pięciolatkę. –
Obiecujesz?
- Obiecuję – wyszeptała cicho,
zarzucając Alex ręce na szyję. Blondynka westchnęła głośno z ulgą, spoglądając
na przyglądającego się im cały czas chłopaka.
- Dziękuję
– poruszyła tylko niemo ustami, a on odwdzięczył się pogodnym uśmiechem,
ukazując przez moment dwa dołeczki w policzkach. Nawet nie zauważyła, kiedy jej
dłoń całkiem przypadkiem zahaczyła o opartą rękę blondyna. Zadrżała, ale szybko
odsunęła się, biorąc na ręce zasypiającą już w jej objęciu Sussie.
*
Leżała w łóżku, spoglądając kątem oka na
spoczywając nieopodal męską bluzę. W tym całym zamieszaniu, nie zorientowała
się nawet, że Luke pożyczył ją małej, kiedy zaczynało robić się chłodniej. Gdy
przekręciła się na bok, jej policzek przylgnął do miękkiego materiału, a ona
momentalnie przymknęła powieki, próbując nie uśmiechnąć się. Wyczuła dość
specyficzny zapach męskich perfum i niepewnie przysunęła bluzę do twarzy,
zaciągając się przyjemną wonią. Szybko jednak zrozumiała, jak dziecinne i
naiwne było to zachowanie, karcąc się w myślach za własną głupotą. Odsunęła ją
od siebie, sięgając po telefon.
Dziękuję
jeszcze raz za wszystko. Sussie zapomniała oddać ci bluzę, dlatego podaj
miejsce i godzinę, żeby mogła ją zwrócić. I uwierz mi, naprawdę chciałam przyjść
na ten wasz koncert, ale przez to zamieszanie z małą nie dałam rady.
Przepraszam.
Nie musiała długo czekać na odpowiedź,
bo nim zdążyła odłożyć telefon na szafkę, w ciemnym pokoju na nowo rozjaśniał
ekran jej komórki.
Naprawdę
niewiele straciłaś, bo ten nasz cały koncert nie był niczym porywającym. Może
kolejny będzie lepszy. A bluzę możesz zatrzymać, chociaż nie jestem pewny, czy
księżniczki chodzą w takich łachmanach. Śpij dobrze, dobranoc.
Samo nawiązanie do księżniczki sprawiło,
że na początku miała ochotę odpisać mu coś złośliwego, ale zanim wpadła na
jakąś błyskotliwą ciętą ripostę, poczuła niesamowitą senność i gdy tylko na
ułamek sekundy przymknęła oczy, momentalnie odpłynęła w senny świat. Ponownie z
telefonem w ręce i delikatnym uśmiechem na ustach, wtulona w ciepłą bluzę.
czyżby pierwsza?
OdpowiedzUsuńnoooooo proszę cię! ileż można to przeciągać?
Usuńja chcę ich razem
ale jak będą razem, to na co później będziesz czekać?
Usuńnie wiem może na ślub? :)
Usuńzwariowałaś?!
Usuńdlaczego?
UsuńŻADNYCH ŚLUBÓW, ŻADNYCH DZIECI, NIE NIE NIE NIE!
Usuń:))))
"Księżniczka musi znaleźć księcie a gdy się spotkają już zawsze jejżycie będzie pełne szczęścia i miłości" tak nawiązując do tej księżniczki, przypomniała mi się bajka babci z dzieciństwa :) wiem ze to tandeta, taki komentarz, ale po paru minutach gapienia się na migający kursor musiałam coś napisać :P bardzo mi się podobało ;)
OdpowiedzUsuńTylko gdzie tego księcia szukać? :)
UsuńZapytaj mojej babci xD
UsuńA przy okazji:
in--the--sky.blogspot.com
Pojawil sie 7 rozdzial :)
Umów mnie z nią, chętnie się sama dowiem, jak takiego księcia odnaleźć! :)
UsuńOna znalazła gdy była pielęgniarką w 1939. Dobra, powiem jej, że pewna dziewczyna potrzebuje rady co do bajki, którą opowiadała mi jak bylam mała xD czy to nie dziwne? :P
UsuńNie, nie widzę w tym nic dziwnego :)
UsuńW takim razie umowie Cię z moją babią :)
UsuńOstrzegam, że jest baaaardzo gadatliwa, ale jaka kochana :)
Babcie zwykle są kochane, a ja uwielbiam słuchać! :)
Usuńchętnie przyłączę się do tej słuchanki!
UsuńAch ta mała Sussie tyle zamieszania narobiła swoim zniknięciem, dlatego ja nie lubię dzieci, może bywają urocze, ale na dłuższą metę są meczące i wymagają zbyt wiele uwagi od człowieka, wiem coś o tym bo sama mam 3letią bratanicę, która nieustannie upomina sie o uwagę z mojej strony, a ja o wiele bardziej wolę tę uwagę przeznaczać moim Koreańczykom. Wredna ze mnie ciocia (i chrzestna - o zgrozo -.-). ale o czym ja się tutaj w ogóle rozpisuję? Takie to nieważne, a tu taki rozdział przeczytałam! Myślałam, że Alex pojawi sie na koncercie, ale może to i lepiej, że tam nie przyszła, bo skoro koncert faktycznie nie wypadł zbyt dobrze, to niewiele straciła XD myślę, że odda mu bluzę, ale tylko po to, żeby sie z nim spotkać i mieć jakiś pretekst :d
OdpowiedzUsuńTeż nie znoszę dzieciaków! Grrrrrr, nigdy z własnej woli ich mieć nie będę! Diabły wcielone! :)
UsuńMyślałam, ze tylko ja tak mam XD popatrzy na takie mogę, ale przebywać z nimi w jednym pomieszczeniu to nie dłużej niż kilka minut :d
Usuńdokładnie! dokładnie! dlatego żadnych dzieci mieć nie będę! :) nie dość, że to takie niewdzięczne, to do końca życia trzeba się z takimi użerać! :D - wiem po sobie, haha :)
Usuńmam słabość do bluz płci przeciwnej, więc odpływam w krainę pełną majestatycznych jednorożców
OdpowiedzUsuńzapewniam cię, że nie tylko ty masz takową słabość
UsuńAch, ta Sussie! W sumie to niezła z niej spryciula :P
OdpowiedzUsuńLuke jest genialny. Od razu tak bardzo się przejął, zostawił swoją bluzę... On naprawdę jest ideałem :D
W sumie to cisną mi się do głowy same zachwyty pod jego adresem i muszę się powstrzymywać, by nie zapełnić całego pola komentarza jego imieniem... Patrz, co ty ze mną robisz :P
Szkoda, że koncert im nie wyszedł, ale pewnie dzięki takiemu małemu zgrzytowi teraz, następnym razem pójdzie dużo lepiej. I może wtedy też pojawi się Alex, więc i akcja przybierze jeszcze szybszego obrotu. W sumie to chciałabym, żeby oni byli już razem, ale z drugiej strony te 'podchody' są tak urocze, że nawet moja niecierpliwa dusza zdaje się cieszyć, nie wybiegając dalej w przyszłość. Zastanawia mnie tylko, czy nie pojawi się tutaj jakiś element zaskoczenia, całkowicie psujący pozorną sielankę. Mam nadzieję, że nie, bo choć lubię dramaty, to tutaj takiego bym nie zniosła :P
Pozdrawiam!
Jakaś magiczna moc jest w Twoich komentarzach, że jak tylko je przeczytam, to pierwsze o czym pomyślę, to otwarcie Worda i pisanie!
UsuńHaha, to się bardzo cieszę :) W końcu to trochę w moim interesie (moim i mojej ciekawości) ;)
UsuńObyś się tylko nie zawiodła ... :)
UsuńSussie jest taaaka słodka! Ale niezła spryciula z niej. Coś mi się wydaje, że przyczyni się troszkę do bliższej zbajomości Luke i Alex. Może to i dobrze, że bohaterka nie przyszła na koncert. W końcu z Twojego opisu wywnioskowałam, że musiała to być duża kompromitacja. Ale pierwszy raz zawsze najtrudniejszy. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Następne koncerty będą lepsze. A bluza to tylko pretekst do spotkania :D Ściskaaam mocno ;**
OdpowiedzUsuńCzy będzie pretekstem, to się okaże :)
UsuńUwielbiam!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI jeśli ich relacja już na tym etapie sprawia, że sama mam motyle w brzuchu, to chyba nie chce myśleć o tym co będzie później
Kobieto jesteś wspaniała
A ja uwielbiam Ciebie!
Usuńheeej, czy Ty się przypadkiem nie obijasz?!
OdpowiedzUsuńhej hej, jeszcze raz, hej hej, zaczaruj czas, niech biegnie, niech biegnie, niech biegnie wolnieeeeej
Usuńweeeheee, tak mi się skojarzyło to twoje 'heeej' :)
ale spokojnie, właśnie piszę :))))
aww przepraszam ale na ten rozdział nawet nie mam słów ;**
OdpowiedzUsuńomg tak mi sie podoba twoje ff!Kocham cie!
OdpowiedzUsuńTroche szkoda że nie zdąrzyła na ich koncert, sle fajnie, że później się spotkali 😁 Luke powidział że Alex jest księżniczką, to takie słodkie 😍
OdpowiedzUsuń