Maleńki dzwoneczek zawieszony nad
drzwiami momentalnie zabrzęczał, roznosząc po wnętrzu charakterystyczny dźwięk,
kiedy tylko weszła do tak dobrze znanego jej pomieszczenia. Specyficzny zapach
przeszłości prawie od razu w nią uderzył, gdy tylko przekroczyła próg. Uwielbiała
ten niewielki, ukryty w jednej z pobocznych uliczek, muzyczny sklepik z płytami.
Prowadzony był przez pana Johna, który o muzyce wiedział praktycznie wszystko i
to dzięki niemu Alex tak bardzo to pokochała. Dawno temu, kiedy była jeszcze
dzieckiem, pewnego dnia wracała ze szkoły i w drodze powrotnej złapała ją
wielka ulewa. Chcąc schronić się przed deszczem, wbiegła właśnie do sklepu pana
Johna i od tamtej pory traktowała to miejsce, jak drugi dom. Potrafiła spędzać
w nim całe dnie, przeglądając szuflady wypełnione starymi winylami. I mimo, iż
w domu ścienna półka w jej pokoju uginała się pod ciężarem płyt, to nie
przestawała uzupełniać swojej kolekcji o kolejne wyjątkowe albumy. Chyba była
od tego uzależniona, ale lubiła ten nałóg. Czasami miewała wizję, że zabierała
wszystkie te szczególne egzemplarze do siebie, mogąc w każdej chwili
rozkoszować się chwilą z dobrą muzyką, płynącą wprost ze starego dziadkowego
gramofonu i przyozdobioną tym wyjątkowym szmerem, z którego okradzione zostały
nowoczesne wydania utworów. Przespacerowała się między sklepowymi regałami,
sunąc dłonią po idealnie poukładanych płytach. Zwykle miała szczęście do
wynajdowania prawdziwych perełek pośród tego ogromu przeróżnych artystów,
stylów, gatunków.
- Mam dziś parę nowości! – zaczepił ją
właściciel, uśmiechając się przyjaźnie, gdy pogrążona była w przeszukiwaniu
kolejnej sterty płyt. Spojrzała na niego z nieskrywanym podekscytowaniem i pospiesznie
podeszła do wielkich kartonowych pudeł, które stały nieopodal lady. Cieszyła
się, jak małe dziecko, które właśnie znalazło prezenty pod choinką, a jej
szeroko otwarte oczy błyszczały radośnie. Przeszukiwała kolejne tytuły, wodząc
wzrokiem po różnokolorowych okładach, aż w końcu jej uwagę przykuło coś innego.
W pudle obok, na samej górze leżała płyta, wyraźnie używana, w potarganym,
bardzo sfatygowanym papierowym opakowaniu, którego kawałki ledwo trzymały się
całości. Bardzo powoli przeniosła wzrok na bok, czując napływającą falę
podekscytowania, kiedy dostrzegła nazwę albumu. Od jakiegoś czasu poszukiwała
właśnie tego krążka, dlatego kiedy tylko go ujrzała, szeroki uśmiech
momentalnie rozpromienił jej twarz. Już miała pochwycić przedmiot pożądania,
kiedy niespodziewanie zza jej pleców wyłoniła się obca ręka, sięgająca po
płytę. Alex poczuła coraz mocniejsze bicie serca i przez krótką chwilę miała
wrażenie, że właśnie wydarzyło się coś niesamowitego, bo zabrakło jej aż tchu,
gdy dość długie, szczupłe palce przypadkowo musnęły jej dłoń. Zadrżała,
gwałtownie wycofując rękę i przymknęła oczy, wstrzymując nieświadomie oddech.
- Przepraszam – odparł ktoś za nią,
również odsuwając się na większą odległość, ale głęboki, męski głos wciąż odbijał
się głuchym echem w jej głowie. Przestała już czuć na plecach ciepły oddech,
ale szaleńczo bijące serce nadal dawało o sobie znać. Trzęsła się z
przerażenia, chociaż tak naprawdę nie miała pojęcia, co było impulsem tak silnego
pobudzenia jej organizmu. Niepewnie odwróciła się za siebie, a kiedy tylko jej
przestraszony wzrok zatrzymał się na twarzy niespodziewanego towarzysza, ciche
jęknięcie wyrwało się z jej ust. Odetchnęła z ulgą, obojętnie przewracając oczami.
Wyglądała na rozczarowaną, bo widocznie w jej wyobraźni spodziewała się jakiegoś
księcia z bajki, który w rzeczywistości okazał się być zwykłym giermkiem, w
dodatku trochę irytującym i zbyt pewnym siebie. Zrezygnowana, opuściła głowę,
nie mogąc zrozumieć, jak jej doskonała intuicja mogła być tak zawodna w tej
jednej chwili.
- Znowu ty – szepnęła z nieprzyjemnym
sapnięciem, opuszczając ramiona. Napięte do tej pory mięśnie natychmiast się
rozluźniły, a na twarzy miejsce przerażenia zajął niesympatyczny grymas. Pokręciła
na boki głową, wciąż w pamięci mając jego denerwujące zachowanie z parku.
- Znowu ty – zawtórował jej przekornie,
a jego jasne oczy przyglądały jej się z
uwagą. Specjalnie zaakcentował ostatnie słowo, kładąc na nie największy nacisk.
I choć zdążyła się już odwrócić do niego plecami, nadal odczuwała na sobie ten
przeszywający wzrok, dlatego ponownie westchnęła ciężko, zerkając na niego.
Wyglądał tak, jakby przed chwilą się obudził, z tym zaspanym spojrzeniem,
włosami w totalnym nieładzie i śladzie po odciśniętej poduszce na policzku.
- Śledzisz mnie? – zapytała podejrzliwie,
mrużąc lekko oczy, gdy jedna z brwi lekko uniosła się ku górze. Blondyn zaśmiał
się cierpko.
- Oczywiście, mam tak nudne życie, że
łażę za jakąś zapatrzoną w siebie księżniczką po całym mieście – odpowiedział złośliwie,
przedrzeźniająco naśladując ton jej głosu. Alex zaniemówiła, otwierając szerzej
oczy. Dłuższą chwilę wpatrywała się w niego bez słowa, tocząc wewnętrzną walkę
z sama sobą, aby przypadkiem nie rzucić się na niego z pięściami. Zdawała sobie
sprawę, że była w publicznym miejscu i powinna panować nad własną wściekłością,
choć od środka aż ją rozrywało. Zacisnęła mocno usta, rzucając w jego stronę
grad piorunujących spojrzeń.
- Skończony dupek – warknęła przez
zaciśnięte zęby i rozzłoszczona do granic możliwości, ruszyła momentalnie w
stronę wyjścia. W drzwiach odwróciła się jeszcze za siebie i spojrzała na chłopaka,
który wciąż się jej przyglądał. – I nie potrzebuję żadnej twojej, lepszej muzyki!
I choć cała składanka, którą jej
podarował okazała się być wyjątkowo dobra, to właśnie wtedy poczuła potrzebę,
aby wyładować emocje, a ten sposób wydawał się być najlepszym. Nie mogła tylko
pojąć tego, jak ktoś z tak dobrym muzycznym gustem, z taką wrażliwością, okazał
się być takim idiotą. Pozory myliły, a ona kolejny raz w dość okrutny sposób
musiała się o tym przekonać.
- Nie ma za co! Zapraszam na mój kolejny
występ, już jutro, przy starym teatrze – krzyknął za nią, gdy naciskała klamkę.
Wyczuła w jego głosie nutkę radości, bo znowu udało mu się wytrącić ją z
równowagi. Musiał ją dostrzec tego feralnego dnia w tłumie piszczących
dziewczyn, a to powodowało, że czuła się jeszcze gorzej. W ostatniej chwili
powstrzymała się od trzaśnięcia drzwiami. Nie odważyła się już jednak spojrzeć
w jego stronę, choć miała taką ochotę odpowiedzieć mu czymś równie złośliwym i
zmyć z jego rozanielonej twarzy ten perfidny uśmieszek. Zamiast tego wciąż
sypała coraz to gorszymi epitetami pod jego adresem, w środku gotując się z wściekłości.
Zacisnęła dłonie w pięści, a palce z pełną premedytacją wbijała w delikatną
skórę. Aż syknęła z bólu. Niezwykle pobudzona i rozzłoszczona udała się w
stronę domu, kompletnie zapominając o płycie, którą tak pragnęła mieć, a to
stało się kolejnym argumentem do tego, aby znienawidzić blondyna.
*
Nerwowo podążał wzrokiem po okrążającym
ich tłumie dziewcząt, które z zamiłowaniem w oczach wpatrywały się w nich, jak
w obrazki. Niektóre były całkiem ładne, inne trochę mniej, ale Luke’a
nieszczególnie to interesowało tego dnia. Z jakąś niezrozumiałą i
niewytłumaczalną wręcz nadzieją wypatrywał w tłumie dziewczyny z parku. Skupił
się tak na swoich poszukiwaniach, że w pewnej chwili pomylił się, co spotkało
się tylko z krzywym spojrzeniem Caluma. Wzruszył jedynie ramionami, bo nie
zależało mu na tym, czy ktoś ze zgromadzonych usłyszał tę małą pomyłkę, czy też
dobrze udało się ją zatuszować. Fanki były na tyle zaślepione ich wizualną
prezencją, że z pewnością żadna z nich nie wychwyciła tego.
- Co się z tobą dzieje? – zapytał szeptem
Michael, wykorzystując krótką przerwę, kiedy szykowali się do kolejnego utworu.
Luke spojrzał na niego z niezrozumieniem, krzywiąc się przy tym lekko.
- Nic – odparł nieuprzejmie, wracając do
gry na gitarze. Kompletnie zignorował zdumione spojrzenia przyjaciół, skupiając
całą uwagę na instrumencie. Tak naprawdę sam nie rozumiał swojego dziwnego
zachowania i roztargnienia, zwłaszcza, że doskonale zdawał sobie sprawę, że prawdopodobieństwo
obecności blondynki było bliskie zeru. To wszechogarniające go rozczarowanie
było naprawdę czymś dziwnym i nie mógł pojąć, dlaczego tak reagował. Nawet nie
wiedział, dlaczego wczoraj wspomniał jej o tym całym występie, bo przecież tak
naprawdę w ogóle jej nie znał, ani nie lubił, ani nie chciał, żeby go słuchała.
Denerwowała go jej wyniosłość i przekonanie, że wszystko jej się należało.
- Hemmings, idziemy?
Poczuł lekkie szturchnięcie Ashtona,
które sprowadziło go na ziemię. Nawet nie zorientował się, kiedy skończyli
grać, a tłum zaczął się rozchodzić. Spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na przyjaciela
i skinął głową, chowając gitarę.
oni są dla siebie stworzeni
OdpowiedzUsuńNa pewno jakaś dziwna siła ich ciągle do siebie przyciąga :)
UsuńFaceci...ich zrozumieć, to normalnie graniczy z cudem.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, jak zawsze. :)
Pozdrawiam.
A podobno ty my - kobiety jesteśmy trudne w zrozumieniu ...
UsuńWyobrażam już sobie, jak piękna parą oni będą <3
OdpowiedzUsuńbo będą, prawda?
UsuńJa tego nie wiem :)
UsuńJak usłyszałam ten dzwoneczek na początku i poczułam specyficzny zapach (tak, tak, czytając Twoje opowiadanie naprawdę się słyszy i czuje) to w pierwszej chwili pomyślałam, że Alex wchodzi do kawiarnii Amelii :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam rozczarowaną minę Alex, gdy zamiast księcia z bajki widzi Luke'a. Są uroczy oboje w tym "zaprzeczaniu". Ach, czekam na więcej!
Ha, w sumie to dość ciekawy pomysł na połączenie tych światów :))
UsuńHaha, ja też wyobraziłam sobie kawiarnię Amelii xd
OdpowiedzUsuńKocham tekst z księciem i giermkiem. No po prostu mistrzostwo świata <3
Biedny Luke - dziewczyna go olała =P pewnie biedak nie był do takiego czegoś przyzwyczajony xd
Weny!
Pozdrawiam! ;*
Luke jakoś będzie musiał znieść tę porażkę
Usuńciagle jest mi tu jakooos za krotko, no.
OdpowiedzUsuńMniej się męczysz ze mną dzięki takiej długości
Usuńlubię się z Tobą męczyć
Usuńto zdanie powiewa lekką dwuznacznością ...
Usuńniech nie odleci.
UsuńSUCHAR DNIA
i teraz mam dylemat: śmiać się czy płakać?
UsuńAlice, czytalam juz naprawdę wiele blogow z roznymi opowiadaniami i stwierdzam, ze jestes najlepsza w tym, co robisz :-) wszystko wspaniale, co napiszesz chce sie czytac. O Alice dodała kolejny rozdzial i banan na twarzy. Swoimi opowiadaniami sprawiasz wiele przyjemnosci. Pozdrawiam cieplutko, buuuziaki :-*
OdpowiedzUsuńjeeeeeej, dziękuję! ;''''')
UsuńNa początku chciałam Cię bardzo przeprosić, że ostatnio zaniedbałam Twoje opowiadanie :( Rozdziały jak zwykle świetne. Podziwiam Alex za ten jej upór, za to, że mimo wszystko wytrzymuje z siostrą. Powiem Ci, że jak kilka moich poprzedniczek również pomyślałam, że Alex weszła do kawiarni Amelii. Dzwoneczek, zapach :) Hahaha Luke jako giermek. Świetne porównanie :D Ewidentnie widać, że coś ich do siebie ciągnie. Te przypadkowe spotkania, te rozmyślania o sobie. Czekam na kolejny. Pozdrawiam i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńkochana, nie ma za co przepraszać, naprawdę! cieszę się, że jesteś! :)
UsuńMieszasz kochana, mieszasz, ale mi się to bardzo podoba! Z utęsknieniem czekam na każdy kolejny rozdzial! I teraz tez tak bedzie :P sorki, że dzis wiecej nie skomentuje, ale mama i tak juz od 20 min mnie na sniadanie woła, a ja zajęłam się czytaniem Twojego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
nie masz za co przepraszać! :)
Usuńkiedy nowy?
OdpowiedzUsuńnaprawdę nie mam pojęcia!
Usuńkiedy nowy?
OdpowiedzUsuńPracuję nad nim :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Jestem wielką fanką ;) Bardzo dobrze napisane :D
OdpowiedzUsuńChemia między głównymi bohaterami jest wręcz namacalna, uwielbiam ich ♥
dziewczyno ,doprowadzasz mnie do zawału *o* ahuahxujbnwafetvtgr
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowne kochana
OdpowiedzUsuńCo raz lepsze te rozdziały tak jak mowilas
Zaprasza na mojego bloga
caroline-the-only-one.blogspot.com
Boskie! <333 zaczynam czytać bdisugdsui ;*
OdpowiedzUsuńSpotkali się w sklepie ankskaljdkala słodkoby było jakby Luke dał jej tą płytę 😍 szkoda że nie przyszła na ich występ 😞
OdpowiedzUsuń