-
Witaj piękny Londynie! – mruknęła do siebie, kiedy odebrała już swój bagaż i
nieco leniwym krokiem ruszyła w stronę głównej hali lotniska, ciągnąc za sobą
ogromną walizkę. Kiedy tylko w tłumie ludzi dostrzegła czekającą na nią Liz,
delikatny uśmiech przemknął przez jej zmęczoną twarz.
Ostatnie
dwa tygodnie były jak uporczywie powtarzający się zły sen, bo gdy ona wstawała,
Luke już spał, a kiedy on się budził, to ona kończyła właśnie dzień, więc
praktycznie cały ten czas mijali się. A gdy w końcu wydawało się, że wreszcie
znaleźli wolną chwilę na rozmowę, szybko okazywało się, że blondyn musiał biec
do studia, organizował jakiś koncert na ulicach Londynu, albo najzwyczajniej w
świecie był tak zmęczony, że po kilku zdaniach zasypiał przed komputerem. Nie
miała mu tego za złe, ale ta przedłużająca się nieobecność działała na nią
bardzo depresyjnie. Skupiła więc wszystkie swoje myśli na uczelni i
zaangażowała się w naukę, byle tylko nie myśleć o tym, że każdego dnia musiała
wracać do pustego pokoju, w którym jedynie pluszowy miś mógł dać się
przytulić. W końcu wpadła na jeden ze swoich szalonych pomysłów i w tajemnicy
przed wszystkimi chłopakami, przy pomocy Liz, zdecydowała się na krótki wypad
do Anglii.
-
Jak minęła podróż? – zapytała ze szczerym uśmiechem mama Luke’a, troskliwie ją
przytulając.
-
Długa i męcząca – odparła z przeciągłym westchnieniem, a kobieta zaczęła się
śmiać, gładząc delikatnie dłonią jej ramię. Alex nie przypuszczała, że ich
relacja mogła osiągnąć taki poziom, ale cieszyła się, że Liz zaakceptowała ją,
mimo niefortunnego początku ich znajomości. Była naprawdę wspaniałym
człowiekiem i kochała swojego syna ponad wszystko.
-
Jedźmy w takim razie do domu, bo na pewno jesteś głodna – stwierdziła z
typowym, matczynym zaangażowaniem, odbierając od niej bagaż. Taksówką udały się
do oddalonej nieco od centrum miasta dzielnicy, gdzie wynajęty był dla nich
niewielki domek, w który mieszkali przez cały pobyt na wyspach.
Weszła
do pokoju Luke’a i Caluma, taszcząc za sobą walizkę. Stanęła w progu, z
delikatnym uśmiechem rozglądając się po zagraconym pomieszczeniu. Wszędzie
porozrzucane były ich ubrania, jakieś kable, gitary, sprzęty. Zupełnie jak w domu przemknęło jej przez
myśl, kiedy ustawiła w kącie swoją torbę i bezwładnie opadła na fotel, który
stał obok. Wysunęła przed siebie nogi i cicho westchnęła, zbierając z oparcia
koszulki chłopaków. Nagle po drugiej stronie dostrzegła dość charakterystyczną
niebieską walizkę blondyna, z której jeszcze nie do końca zdążył się wypakować,
bo część rzeczy wciąż znajdowała się na jej dnie. Między bluzami zauważyła
również znajomo wyglądający pomarańczowy dziób pingwina maskotki, którą
podarowała mu tuż przed ich wylotem do Londynu. Nieznacznie zmarszczyła brwi,
odczuwając krótkie ukłucie w okolicach żołądka. Podniosła się i wyjęła pluszaka,
spoglądając na niego z nieskrywanym smutkiem. Zdawała sobie sprawę, że nie
mieli zbyt wiele wolnego, bo ciągle znajdowało się jakieś ciekawe zajęcie i z
pewnością Luke nie miał czasu na zajmowanie się głupimi, nic nieznaczącymi
zabawkami, ale mimo wszystko to dziwne poczucie rozczarowania nie chciało jej
opuścić. Objęła pingwina obiema rękami i przytuliła go do siebie.
-
Odgrzałam ci trochę wczorajszego obiadu – oznajmiła nagle Liz, pojawiając się w
drzwiach pokoju. Alex drgnęła nieznacznie, nie będąc przygotowaną na jej
pojawienie się. Posłała w stronę kobiety niewyraźny uśmiech, odkładając
maskotkę na bok.
-
Nie mówili kiedy wracają? – zapytała, podnosząc się z fotela z nadzieją w
delikatnie drżącym głosie. Mama Luke’a uśmiechnęła się do niej niepewnie,
obejmując ramieniem.
-
Wyszli kilka minut przed moim wyjazdem na lotnisko, nagrywanie mieli
popołudniu, więc myślę, że wieczorem tutaj ponownie się zjawią.
-
Oh – wymsknęło jej się niechcący, po czym znowu poczuła ten prawdziwie
troskliwy dotyk kobiety, która starała się jak mogła, aby dodać jej otuchy.
-
Nie martw się, nim się zdążysz obejrzeć, oni już wrócą – zapewniła ją po
krótkiej chwili milczenia. – Jeszcze nacieszysz się tym moim synusiem – dodała
z radosnym uśmiechem, prowadząc ją do kuchni. Alex wysiliła się na krótki
uśmiech, zajmując miejsce przy stole.
*
Cała
czwórka z głośnym śmiechem na ustach wpadła do mieszkania, robiąc przy tym
niemałe zamieszanie. Nim jednak zdążyli się rozebrać, tuż przed nimi pojawiła
się niespodziewanie Liz, stanowczym tonem uciszając rozbawioną grupkę.
-
Cześć Liz – przywitał się radośnie Ashton, rzucając kurtkę na wieszak. – Mamy
jakieś dziecko w domu, czy co, że tak nas od progu uciszasz?
-
Shhhh! – mruknęła ponownie, przykładając palec do ust. Chłopcy spojrzeli na nią
z nieskrywanym zaskoczeniem, a kiedy już zgodnie zamilkli, mama Luke’a
spojrzała na niego, walcząc uporczywie z cisnącym się na usta uśmiechem. – Masz
małą niespodziankę w pokoju – przyznała w końcu, uważnie obserwując jego
reakcję. Chłopak powoli zsunął z głowy czapkę i niepewnie spojrzał na
rodzicielkę.
-
Jaką niespodziankę? – zapytał nerwowo, zerkając na przyjaciół.
-
Idź i sam się przekonaj, tylko błagam, cicho.
Blondyn
ciągle patrząc na resztę chłopców, udał się w stronę pokoju. Kiedy próbowali za
nim ruszyć, sami umierając z ciekawości, Liz momentalnie ich zatrzymała,
pozwalając synowi samemu przekonać się, co też na niego czekało. Z szaleńczo
bijącym sercem bardzo powoli nacisnął klamkę, a drzwi bez przeszkód uległy jego
naciskowi. Delikatnie pchnął je w przód, próbując nadal rozszyfrować tajemniczą
zagadkę z rzekomą niespodzianką dla niego. Pomieszczenie spowite było
ciemnością, którą rozjaśniała tląca się na szafce niewielka lampka. Blade
światełko delikatnie pulsowało, rozpraszając wieczorny mrok. Luke czuł jak jego
dłonie zaczęły niespokojnie drżeć, kiedy na łóżku dostrzegł leżącą na boku i
odwrócona plecami postać. Jasne włosy rozrzucone były na poduszce, a miarowe i
spokojne unoszenie się ramienia świadczyło o tym, że musiała spać. Gdy tylko
podszedł bliżej i przysiadł się obok, dostrzegł to rozanielone, senne oblicze,
lekko rozchylone usta oraz opadającą na czoło grzywkę. Uśmiechnął się, choć
chyba sam do końca nie wierzył w to, co widział. Zupełnie nie spodziewał się
jej tutaj. Poruszyła się nieznacznie i mruknęła niezrozumiale, mocniej tuląc do
siebie pluszowego pingwina, którego dopiero teraz zauważył. Pospiesznie sięgnął
po leżący u jej stóp koc, nakrywając nim dziewczynę. Najdelikatniej jak było to
tylko możliwe dotknął opuszkami placów jej zaróżowiały policzek, sunąc nimi po
jej twarzy. Nie potrafił zapanować nad tą niesamowitą radością, która tak nagle
przejęła nad nim kontrolę.
-
Pół dnia na was czekała, aż w końcu zasnęła – wyszeptała jego mama, pojawiając
się nagle w wejściu. Spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem.
-
To dlaczego nie zadzwoniłaś wcześniej? – zapytał z wyrzutem.
-
Bo miała to być niespodzianka, Alex mi nie pozwoliła – wyjaśniła szybko, a Luke
tylko westchnął obojętnie i ponownie spojrzał na dziewczynę. – Śpi już trzecią
godzinę, możesz spróbować ją obudzić – dodała i po chwili po pokoju rozległ się
już tylko cichy brzęk zamykanych drzwi.
Blondyn
wsunął się powoli na łóżku i podpierając głowę na łokciu z lubością zaczął
wpatrywać się w dziewczynę. Chęć obudzenia jej była tak ogromna, że bardzo
subtelnie dotknął jej ramienia, przesuwając po nim delikatnie palcami. W pewnej
chwili Alex ponownie się poruszyła, odwracając do niego przodem. Uniosła
niepewnie przemęczone powieki i zamrugała kilkakrotnie, przyzwyczajając wzrok
do nowych warunków. Przez krótką chwilę z niedowierzaniem przyglądała mu się na
wpół przytomnym wzrokiem, a kiedy tylko uśmiechnął się do niej szeroko,
momentalnie zarzuciła mu ręce na szyję i z całej siły wtuliła się w niego.
-
Luke – wyszeptała drżącym głosem, a on przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie,
mocno otulając swoimi ramionami.
-
Tak cholernie za tobą tęskniłem – mruknął jej nad uchem, powodując że przez
ciało przebiegł ten niesamowicie przyjemny dreszcz. Dopiero w tej chwili oboje
zdali sobie sprawę, jak okrutna ta rozłąka była. Kiedy na nowo znaleźli się w
swoich ramionach, wszystko inne przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczyli
się tylko oni i kilka słodkich, przepełnionych ogromną tęsknotą oraz uczuciem
pocałunków, które stały się najpiękniejszym wyrazem tego, co w tamtej chwili
czuli.
*
Mimo
wcześniejszych zapewnień Liz, kolejne dwa dni pobytu Alex w Londynie nie
różniły się niczym od siebie. Luke spędzał całe przedpołudnia na pisaniu,
później organizowali spontaniczne występy dla spragnionych ich muzyki fanek, a
resztę dnia przesiadywał w studio, nagrywając kolejne piosenki. Kiedy wracał do
domu był wykończony i poza snem, nie miał na nic ochoty. Ale przecież doskonale
to rozumiała, bo nie mogła mieć do niego pretensji o to, że wykorzystywał
życiową szansę, którą oferował mu los. Byłby głupcem, a ona nie miała prawa
stawać na drodze do jego szczęścia. Szybko więc pojęła, że pomysł z przyjazdem
do nich nie był wcale tak idealny, jak jej się na początku wydawało, bo równie
dobrze we własnym domu mogła spędzać kolejne samotne dni, a tak dodatkowo miała
poczucie winy, że jej obecność w pewien sposób ograniczała go. Zapięła ostatni
zamek walizki i stanęła na równe nogi, chwytając plastikowy uchwyt. W tej samej
chwili do pokoju wszedł Luke, zamierając w połowie kroku, kiedy tylko ją
dostrzegł. Nerwowo na nią spojrzał.
-
Co ty robisz? – zapytał, nie kryjąc zaskoczenia. Alex opuściła wzrok i
delikatnie zacisnęła drżące usta.
-
Przebukowałam bilet na dzisiejszy wieczór, wracam do domu – oznajmiła krótko,
praktycznie szepcząc. Nie była jednak w stanie spojrzeć na chłopaka, który
niespokojnie parsknął śmiechem.
-
Zwariowałaś – powiedział z udawanym rozbawieniem, robiąc krok w jej stronę.
Kiedy nie odezwała się do niego przez dłuższą chwilę, musiał zrozumieć, że
wcale nie żartowała. Zadarła głowę i lekko zaszklonymi oczami popatrzyła na
niego.
-
Jestem tutaj niepotrzebna, tylko ci przeszkadzam, tak będzie lepiej –
wyjaśniła, próbując go ominąć. Jednak on od razu zareagował, wyrywając jej z
dłoni walizkę. Ze zmarszczonym lekko czołem zerknęła na niego.
-
Nigdzie nie wracasz!
-
Luke oddaj mi to – warknęła, podnosząc nieco głos. Czuła wzbierającą złość,
kiedy mimo usilnych prób nie udało jej się odzyskać swojej własności. W końcu
odpuściła i z wściekłą miną zaczęła sugestywnie potupywać nogą, krzyżując ręce
na piersiach. Już wcześniej podjęła taką decyzję, dlatego zachowanie Luke’a
wytrąciło ją całkowicie z równowagi, bo nie była przygotowana na taki opór z
jego strony.
-
Ile ty masz lat? Zachowujesz się jak naburmuszony dzieciak – przyznał z
agresją, odrzucając jej torbę na bok. Wymienili kolejne wściekłe spojrzenia.
Dostrzegł, że cała już drżała ze złości, a jej oczy niebezpiecznie zaszkliły
się. – I chciałaś tak bez słowa sobie po prostu wrócić?
-
Nie – mruknęła, odwracając głowę w bok. – Ale może jakbyś trochę więcej czasu
spędzał tutaj, to byś wiedział, że wychodzę.
Za
późno ugryzła się w język, w myślach przeklinając się za to, bo naprawdę nie
miała intencji, aby rzucać takimi oskarżeniami pod jego adresem, ale nie była w
stanie cofnąć wypowiedzianych słów. Z szeroko otwartymi oczami patrzyła na
niego.
-
Świetnie – parsknął wyniośle, unosząc obie ręce do góry.
-
Luke, proszę cię, nie mam czasu na tę głupią przepychankę – stwierdziła,
zaciskając mocno zęby. Chłopak nerwowo drgnął i podszedł w stronę drzwi,
przekręcając klucz w zamku. Z szyderczym uśmieszkiem zamachał nim przed jej nosem
i schował do tylnej kieszeni spodni. Alex momentalnie zmrużyła powieki z
wściekłością i próbowała się na niego rzucić, ale był zdecydowanie silniejszy.
Bez zastanowienia chwycił ją za nadgarstki i mocno je ścisnął, uniemożliwiając
jej jakikolwiek ruch. Wbiła w niego gniewny wzrok, oddychając ciężko i zaczęła
się z nim szarpać. – Nie znoszę cię – syknęła impulsywnie, choć tak naprawdę
nie miała tego na myśli. Niebieskie oczy chłopaka uważnie na nią spojrzały.
-
Ja ciebie też – odparł beznamiętnie, wciąż żarliwie wpatrując się w dziewczynę,
która właśnie spojrzała nad siebie ze zdziwieniem, nie przypuszczając, że takie
słowa padną z jego ust. Wstrzymała powietrze, czując że coraz większy trud
sprawiało jej kontrolowanie swoich emocji. W pewnej chwili jego dłonie
rozluźniły uścisk i zsunęły się gwałtownie na jej biodra. Bez słowa przyciągnął
ją do siebie i z niespotykaną dotąd zachłannością zaczął całować. Alex
początkowo nie reagowała, ale w końcu udało jej się odepchnąć go od siebie.
Odetchnęła głęboko, chwytając łapczywie powietrze.
-
Zwariowałeś?! – krzyknęła, nadal mocno wbijając palce w jego przedramiona.
-
Tak – odparł cicho i ponownie zatopił swoje usta w jej. Tym razem jednak nie
pozwolił się tak łatwo odsunąć, zdecydowanie szczelniej obejmując ją w pasie. –
Zwariowałem na twoim punkcie – mruknął rozemocjonowanym, trochę zdyszanym
głosem, kiedy na moment zaprzestał przyjemnych pieszczot i spojrzał na nią.
Rozbieganym wzrokiem obserwowała jego promieniejącą twarz i to błyszczące
spojrzenie. Porywczo uniosła obie dłonie i zacisnęła na materiale jego koszulki
palce, przyciągając go raptownie do siebie, po to by złożyć kolejne przepełnione
pragnieniem i żądzą pocałunki.
-
Nienawidzę cię – wysapała, nie mogąc dłużej zapanować nad sobą, gdy jego ręce
zaczęły dość sugestywnie gładzić skórę jej pleców, a nią wstrząsnął kolejny
dreszcz rozkoszy.
-
Yhmmm – jęknął, obniżając coraz bardziej wędrówkę swoich dłoni. – Też cię
nienawidzę w takim razie.
-
A co z twoją mamą? – zapytała nagle z nieco większą przytomnością umysłu, ale
nadal czuła jak zaczynało jej brakować tchu. – Co z chłopakami?
-
Miałem cię zabrać na pizzę ze wszystkimi, czekają tam na nas – wyjąkał, cały
czas obsypując jej usta, policzki, szyję czułymi pocałunkami, mimo że Alex
starała się zapanować nad tą napiętą sytuacją, która niespodziewanie między
nimi się wytworzyła. Sięgnął odruchowo po telefon do kieszeni spodni, napisał
krótką wiadomość o tym, że nie mieli zamiaru się zjawiać w pizzerii i odrzucił
aparat na fotel. Pożądliwym wzrokiem popatrzył na nią, mocniej zaciskając usta,
które chwilę przedtem oblizał koniuszkiem języka.
-
Spóźnię się na samolot – westchnęła niewyraźnie, a każde jej kolejne słowo było
mniej pewne, gdy tylko poczuła jak jego dłonie chciwie pieściły odkryte ciało. Luke
w odpowiedzi uniósł ją delikatnie i wciąż natarczywie składając czułe
pocałunki, pchnął ją nieznacznie w stronę łóżka.
*
To
było kilka krótkich godzin, które należały wyłącznie do nich i w czasie których
spełnili swoje największe pragnienia, a wszystko wydawało się takie nowe,
tajemnicze i dotąd nieodkryte. Czas, gdy zdecydowali się odkryć przed sobą
wzajemnie najbardziej skryte zakamarki ciała i duszy, jednocześnie obnażając
wszelkie słabości. Melodyjna, wieczorna cisza mącona była jedynie
przyspieszonymi oddechami i prawie bezgłośnie wymawianymi imionami. Początkowa
agresja i wściekłość, które nadawały tak impulsywny charakter temu zbliżeniu,
dość szybko znalazły ujście w zachłannych pocałunkach i gwałtownych ruchach,
które z każdym kolejny dotykiem stawały się jednak coraz bardziej delikatne, a
rzucane nerwowo wyzwiska i obelgi przemieniły się w cicho szeptane wyznania
drzemiących głęboko uczuć.
Ten
jeden wyjątkowy moment stał się początkiem czegoś nowego między nimi, gdy
wymieniając roziskrzone spojrzenia, bez słów przekazywali sobie wszystko to, co
czuli. Tonęli we własnych ramionach, otuleni ciepłem własnych ciał. Każde
prawie niewyczuwalne drżenie, każdy dotyk, spojrzenie komponowały się w jedną
nieskazitelną całość, powodując że po pustym pokoju rozchodził się tłumiony
pocałunkami odgłos rozkosznego pomrukiwania. Poznawali siebie nawzajem,
odkrywając co chwilę nową cząstkę swoich ciał. Pozwolili sobie na krótką chwilę
zapomnienia, całkowicie zawierzając swoje szczęście w ręce tej drugiej osoby.
Kolejne
spragnione spojrzenie i wyrażające zgodę nieme skinienie sprawiły, że wszelkie
wątpliwości o słuszności tego ruchu i jego ewentualnych konsekwencjach
odpłynęły w bezkresną dal. Sycili się własną bliskością, a łapczywie chwytane
oddechy, szaleńczo bijące serca i wyszeptywane z ogromną pasją, ale także
niesamowitym drżeniem imiona spowodowały, że oboje odnaleźli satysfakcję, a
pokój na nowo wypełniły ciche, trochę nieśmiałe odgłosy spełnienia. Ostatni
pocałunek, ostatnie głębokie spojrzenie w nieprzytomne z zadowolenia oczy,
ostatnia wypowiedziana obietnica uwieńczyły to, co przed chwilą było ich
udziałem. Kołysani coraz spokojniejszymi uderzeniami serca, ponownie znaleźli
się w swoich ramionach, a błogie uśmiechy błąkały się po zmęczonych
twarzach.
***
Do
trzech razy sztuka, ehh, jakie to prawdziwe. Byłoby prawdopodobnie szybciej, ale
dwa razy mi się rozdział usunął. Smutek wielki.
I jak wrażenia?
Fajnie
będzie, jak dacie znać, co sądzicie, bo nie wiem, czy wiecie, ale to także
determinuje szybkość mojego pisania/dodawania. A jeśli nie chce wam się nic
pisać, no to trudno.
Jeśli
ktoś jeszcze życzy sobie informowania, to albo dodaje blog do obserwowanych,
albo biegusiem udaje się na mojego tt https://twitter.com/alicee_ok i pisze mi o tym.
Już
duuuuuużo bliżej, niż dalej. Yeaaaah.
Bye.
EDIT:
Ankietka pod rozdziałem! Zapraszam.
osobiście napiszę 40 komentarzy jak trzeba będzie!
OdpowiedzUsuńczekałam na taki rozdział. i wiedziałam, że napisany przez Ciebie będzie wyjątkowy. podtrzymuję, jesteś mistrzynią słowa.
i dziękuję za przypomnienie mi tej piosenki :)
też uwielbiam tę piosenkę *_*
Usuńa do mistrzyni to mi ho ho hoooo daleko
a tam bredzisz. wiem, co mówię. jesteś mistrzynią.
UsuńTO
OdpowiedzUsuńBYŁO
ZAJEBISTE
chyba nigdy wcześniej nie czytałam tak emocjonującego opisu
Usuńjesteś genialna
cieszę się, że wywarło to jakieś emocje, bo trochę się tego obawiałam, szczerze mówiąc
Usuńczego obawiałaś się? przecież to jest idealne!
Usuńna początku miałam straszny problem z tym rozdziałem, może stąd te obawy, ale cieszę się, skoro jednak nie wyszło tak źle
UsuńGEEEENIALNY, CUDOWNY, PIĘKNY, KOCHAM CIĘ ZA TEN ROZDZIAŁ <3 MOJE FEELS
OdpowiedzUsuńONI TO ZROBILI
OdpowiedzUsuńtak, zrobili!
UsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA MATKO. MOGĘ NAPISAĆ NAWET I 200 KOMENTARZY TAK CIĘ KOCHAM. TO OPOWIADANIE JAK JUŻ CI MÓWIŁAM JEST CUDOWNE, A JA BARDZO JE PRZEŻYWAM. JEJU JESTEŚ WSPANIAŁA. LOTS OF LOVE. XXX
OdpowiedzUsuńto miłe, że ta moja bazgranina wywołuje jakieś emocje u was
Usuń;o Oni są za młodzi na stosunek hahahahahhahahahahah a niech się dzieciaki wyszaleją ! < 3 Najlepszy rozdział ♥
OdpowiedzUsuńza młodzi? od szesnastu lat wszystko jest już prawie legalne
Usuńmłodsi próbowali i żyją
ee tam ♥
UsuńBłagam Cię, napisz książkę.
OdpowiedzUsuńNie umiem pisać książkowo.
Usuńiudyewfjsdnvbcnwde *.*
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ.
Nie, to ja dziękuję!
UsuńO rany... Nie spodziewałam tego w tym rozdziale ;o
OdpowiedzUsuńAle jak ty to pięknie opisałaś *o*... Zaraz... jak to dziwnie brzmi, że pięknie opisałaś ich seks... Chodziło mi o to, że masz bardzo bogate słownictwo... Hahaha dobra nieważne.
W każdym bądź razie czekam na następny rozdział! ♥
@_forceless_
Nie no, nie brzmi dziwnie, chyba
UsuńCzekałam! Czekałam niecierpliwie i radośnie, aż dojdzie do czegoś takiego! Łał \(@ ̄∇ ̄@)/ Zaczęło się tak groźnie, zakrawało na kolejną sprzeczkę, a proszę, co za finał <3 Cieszę się razem z nimi. Oni są najlepszą parą, ever!
OdpowiedzUsuńZnalazłam błąd "pluszowy misiu", w zasadzie nie odmienia się tego rzeczownika :) Powinno być "pluszowy miś", Misiu to mógłby być bezpośredni zwrot do zabawki. Poza tym, super.
I, mam nadzieje, że ostatnie zdanie w części od autorskiej oznaczają bliżej świąt, co nie? Bo nie wyobrażam sobie, żeby bliżej końca opowiadania. Losy Alex i Luka nie mogą się skończyć. Mam oficjalne pismo zabraniające ci tego robić! Ha! :P
dzięki za ten błąd!
Usuńi niestety, bliżej oznacza bliżej końca
To musisz obiecać, że zaraz po tym, zaczniesz nowe opowiadanie <3
UsuńNie składam takich obietnic. Uznajmy, że na pewno jakąś niespodziankę szykuję, która w zasadzie w dużej mierze będzie zależeć od was
UsuńCzekalam i czekalam, az w koncu sie doczekalam :-). Napisalam to ostatnio i napisze jeszcze raz. JESTES NIESAMOWICIE FANTASTYCZNA :)) uwielbiam to jak piszesz. Opis ich pierwszego razu byl ... no nieziemski :-). Strasznie duuuuzo przeczytalam blogow tego typu, jednak Twoj mnie poruszyl. I to doglebnie, strasznie zżylam sie z Lucasem i Alex :-). Mam nadzieje, ze nie zrzucisz jakiejs 'bomby' i nie rozdzielisz ich :D bo jesli tak..to znajde Cie i zabije ;> zrozumiano? :)) kocham Cie normalnie! <3
OdpowiedzUsuńNo i oczywiscie ta ich 'klotnia'. :) swietnie to wszystko zaplanowalas. Oni sa dla siebie stworzeni <33 kocham Tego bloga, :-).
Usuńbędzie bomba!
UsuńO MATKO JAKIE EMOCJE! Jak ja uwielbiam twoje opowiadanie, to jak piszesz, każdy opis! Mogłabym czytać w nieskończoność. Rozdział niesamowity, czytałam z zapartym tchem, a gdy okazało się, że oni to zrobili, to taki uśmiech mi wtargnął na twarz :D. Dziękuję, że dzielisz się z nami tym opowiadaniem. Gdyby były takie lektury, to z każdej pracy miałabym szóstki! Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny! @glossnex
OdpowiedzUsuńOh god, jakby były takie lektury, to wszyscy umarliby z nudów!
UsuńA ty jak zwykle swoje :D
Usuń!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI ja pierwsza wspomniałam o fan clubie Liz! Żeby potem nie było :D
Jej, jej, jej. Ty piszesz tak niesamowicie i tak doskonale, że brak mi słów. Kocham Twoje opisy.
Tak, tak, możesz zostać przewodniczącą fanclubu!
Usuńoni sie ruchali??????? *.*
OdpowiedzUsuń: o noooooooooo
UsuńNo i miałam rację, wiedziałam, że to będzie jak miód na moją duszę po takim ciężkim dniu. Jesteś cudowna, a dzięki tobie tak się zanurzam w świat Alex i Luke'a, że zapominam o świecie :) Dziękuję. x
OdpowiedzUsuńHaha, oni są przekochani! Pierwsze się kłócą, a potem lądują w łóżku :D w sumie nie dziwię się Alex, ze chciała wcześniej wracać, na jej miejscu zrobiłabym tak samo, bo w końcu po co być kulą u czyjejś nogi? Dobrze jednak, że nie rozstaną się w gniewie, chociaż z nimi to wszystko możliwe xd
OdpowiedzUsuńprawda? też popieram alex w tej decyzji
UsuńAle ten rodział romantyczny i zarazem taki namiętny. Podoba mi się, i to bardzo! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam i mogłabym tak pisać do jutra.
OdpowiedzUsuńPrzekazuję Ci teraz ważną wiadomość: awansujesz do pierwszej trójki moich ulubionych autorek. Jesteś niesamowita ♥
Najpierw było takie awww, kiedy Alex przyjechała do Londynu. Urocze z jej strony :D Potem ta kłótnia i ahhhh! Moje feels, emocje jak na zakupach w biedronce (jakby to ujęła moja wychowawczyni)!
Twoje opowiadanie to dla mojej (i tak już poszarganej psychiki) zbyt dużo ;-; Ale błogosławię wszystko co skłoniło mnie do czytania Twojego bloga.
Bądź LukesGirl mówili, będzie fajnie mówili. Czemu dostałaś zawału?! Krzyczeli....Tyle ode mnie ksbsjdbskkasn, idę pofangirlować koleżance przez telefon. Pozdrawiam i życzę duuużo weny xx @onlyforlou
Cudowny rozdział. Piszesz naprawdę niesamowicie i dzięki wszystkim opisom można sobie doskonale wyobrazić każdą sytuację. Miałam takie feels czytając ten rozdział, jeeejuuu.
OdpowiedzUsuńJedyna moja prośba, tak na święta (bo w końcu to już tak blisko), a mianowicie: kupi mi ktoś takiego Luke'a? Ślicznie proszę :(
Hmm, coś miałam jeszcze napisać. A! Jesteś w pierwszej trójce moich ulubionych autorek, nie wiem czy jakoś Cię to obchodzi czy coś, ale powinnaś wiedzieć :D Pozdrawiam i życzę dużo weny xx ~ @onlyforlou
OMG! Jasne, że mnie obchodzi! I to bardzo! I nawet nie wiesz, jaką radość sprawiłaś mi tymi słowami!
UsuńCo do Luke'a, to przykro mi to mówić, ale ... ale Luke jest mój i się nim nie dzielę. Ewentualnie mogę załatwić Ci któregoś z pozostałych chłopaków
Kocham twoje opowiadanie <3. Liczę, że nowy rozdział szybko :P. Wątpię, że autorka wyższych lotów (mowa tu o tobie) zechce zajrzeć na mojego bloga, mimo to zapraszam serdecznie http://sekrety-umarlych.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOjejku, to jest skomplikowane :D
OdpowiedzUsuńA dzisiaj naczytałam się wszystkich rozdziałów, pochłaniając je z prędkością światła! <3 Tak miło się czyta Twoje posty!
Śledzę akcję z zapartym tchem i czekam na więcej!
naskrobała Kwas.† z http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/ :)
to jest takie cudowne
OdpowiedzUsuńkiedy nowy?
OdpowiedzUsuńmoże już całkiem niedługo
Usuńjejku naprawdę cudowne pierwszy raz czytam tak pięknie opisane zblizenie , jesteś niesamowita ,kocham to opowiadanie stało sie częścią mojego dnia :) uzależniłam się.
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, ze jestem zakochana w tym rozdziale. Jeszcze piosenka "I'll Make Love To You" ( ktora ubostwiam) dodala takiego klimatu, ze shbbvsdaK
OdpowiedzUsuńTo bylo przepiekne... Takie... Hm... Prawdziwe, romantyczne, uczuciowe, niewinne... Boże umarłam przy tym rozdziale !!! Dziewczyno powinnaś wydać ksiażke a ja bede pierwsza stala w kolejce po nia !
Jeden z najlepszych, choć wszystkie oczywiście są mega dobre *__* Zastanawiałam się ostatnio czy pojawi się taki rozdział i wcale się nie zawiodłam. Czytałam go z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńSprawiłaś, że teraz nie robię już nic innego tylko kiedy mam wolną chwilę wchodzę właśnie tutaj, by znowu znaleźć się w świecie Alex i Luke'a ♥
Cześć tu znów coraz bardziej oddana @psychictortoise
OdpowiedzUsuńChciałam napisać ten komentarz wczoraj i już byłam w połowie ale mój telefon niestety mnie zawiódł. Zresztą nie pierwszy raz, ugh i wszystko się usunęło. Dam sobie rękę obciąć, że ten nie będzie już taki sam, bo pod wpływem emocji zawsze pisze się lepiej, ale postaram się :)
Więc historia Alex i Luke'a z każdym zdaniem podbija moje serce coraz bardziej! Z każdym kolejnym słowem roznoszą mnie emocje. To niezwykła historia zwykłej miłości, która pokazuje proste uczucia i emocje w magiczny sposób. Mówiłam już o tym, że to opowiadanie spełnia moje marzenia i tak jest. Tak bardzo chciałabym takiego Luke'a, jest absolutnie idealny. WTNGD to dla mnie idealna lektura do poduszki - zupełnie inny blog od wszystkich innych. Bez kryminału, a jednak nawet bardziej emocjonująca! Uczucia, które mi towarzyszą w każdym rozdziale są dla mnie nie do opisania.
Co do Twojego stylu pisania.. Jestem Twoją fanką od pierwszych zdań tego opowiadania, ale tym rozdziałem podbiłaś moje serce do końca. (Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi) Jestem cała Twoja! Nie spotkałam się jeszcze absolutnie nigdzie z tak pięknym opisem sceny seksu. Z takim doborem słów. Zaczynałam tracić nadzieję, że zbliżenie fizyczne ma jakiekolwiek znaczenie. Po przeczytaniu steku opowiadań z dokładnymi wręcz obleśnymi opisami straciłam wiarę w to, że seks ma w sobie chociaż krztę romantyzmu skoro nawet dziewczyny widzą w nim "jebankę". Inaczej tego nie nazwę. Może ta część komentarza jest zbyt osobista na publiczne forum, ale musiałam. Dziękuję Ci, że swoim idealnym doborem słów i niezwykłą atmosferą jaką zrobiłaś na tym blogu obudziłaś na nowo moją wrażliwość. Atmosfera tu panująca wypełnia calutką mnie i cały pokój od razu po załadowaniu się strony! Jesteś genialna! Chcę Ci też podziękować za muzykę! Cudowna! Jeszcze nikt nie zaraził mnie tyloma piosenkami w jeden wieczór :)
NIE WYSZEDŁ MI TEN KOMENTARZ, PRZEPRASZAM, ALE CHYBA UJĘŁAM WSZYSTKO. I PRZEPRASZAM TEŻ, ŻE NIE KOMENTUJĘ KAŻDEGO, ALE NIE POTRAFIĘ DAĆ KOMENTARZA NA ODCZEP TYPU "SUPER" DLATEGO WOLĘ RZADZIEJ, A PRZYŁOŻYĆ SIĘ, ALE KAŻDY JEST CUDOWNY
Wiem, nie ujęłam tego, że cholernie intryguje historia, którą tworzą tytuły rozdziałów! Świetny pomysł na taki zapis! Naprawdę!
Usuńpiszesz zajebiście dziękuje ci za to <3
OdpowiedzUsuńJak to możliwe, że oni to robili. Nie mogę uwierzyć że opisałaś jak się yhm,yhm no ruchali
OdpowiedzUsuńP.S.
Wspominalaś w poprzednich komentarzach, że możesz załatwić jednego z pozostałych chłopaków to od razu mowie ze rezerwuje sobie Ashtona ewentualnie michaela
Jejciuuu to było takie idealne. Myslalam ze to bedzie ich kolejna klotnia i ze alex wyjedzie a tu prosze bardzo anjsjskaksjwiqojsjs cudowne
OdpowiedzUsuń