sobota, 7 grudnia 2013

19. Jak błoga cisza przed potężną burzą.

Zaraz po powrocie chłopców do Australii miała się rozpocząć ich kolejna trasa koncertowa z jednym z zespołów, który mieli supportować. Nie było to jedynie kilka pobliskich miast, jak do tej pory, ale cały kraj, dlatego trudno było dziwić się ich ekscytacji na nadchodzące wydarzenia. Całe dnie spędzali na próbach, nie rozmawiając praktycznie o niczym innym. Alex musiała się więc pogodzić z tym, że Luke miał dla niej coraz mniej czasu, a nawet jeśli robili sobie trochę wolnego, to on przeważnie spał, wykończony całym dniem ciężkiej pracy.
- Koniec nauki na dziś – oznajmił władczo Luke, kiedy niespodziewanie pojawił się za jej plecami, wysuwając z dłoni długopis. Aż drgnęła z przerażenia. Chwycił krzesło i odsunął dziewczynę od biurka. Okręcił ją tak, że znalazła się tuż przed nim, a on pochylił się, podpierając dłonie na bocznych oparciach siedzenia. Patrzyła na niego, nie ukrywając zaskoczenia jego nagłą obecność, bo wcześniej nie umawiali się na żadne spotkanie. Chłopak uśmiechnął się do niej zadziornie i skradł krótkiego całusa. Nie musiała się nawet specjalnie przyglądać, by dostrzec to ogromne zmęczenie w jego błękitnych oczach, które mimo wszystko zdawały się radośnie błyszczeć, gdy na nią zerkał. Kompletnie nieułożone włosy opadały mu na czoło, sprawiając że wyglądał jak mały, zagubiony chłopiec, co paradoksalnie w pewien sposób podobało jej się jeszcze bardziej. Lubiła go w takim wydaniu.
- Co ty tutaj robisz? Nie mieliście dziś jakiejś próby? – zapytała, wciąż uparcie przyglądając się jego podejrzanie wyszczerzonej w uśmiechu twarzy.
- Mam rozumieć, że się nie cieszysz?
- Oh – westchnęła i przewróciła oczami. Zarzuciła mu ręce na szyję, a on bez zastanowienia wsunął dłonie pod jej uda i uniósł ją do góry, pozwalając by jej nogi oplotły go w pasie. – Cieszę się, nawet bardzo – mruknęła nieco przesłodzonym głosikiem i musnęła ustami czubek jego nosa. – Stęskniłam się.
- Przecież widzieliśmy się z rana.
- To co? – zapytała z udawanym wyrzutem. – Nie mogę stęsknić się za własnym chłopakiem?
- Możesz, moja dziewczyno - Luke zaśmiał się i pocałował ją. Początkowo całkiem niewinny buziak zaczął stawać się bardziej zachłanny i namiętny, gdy dłonie dziewczyny pożądliwie gładziły jego kark, a delikatnie drżące z wrażenia palce wsuwały się w miękkie włosy. Zacisnęła mocniej uda na jego biodrach, gdy tylko wyczuła dotyk dłoni na pośladkach. Jęknęła z rozkoszą, zaciskając dłonie na jego ramionach. Nagle blondyn wrócił do rzeczywistości i oderwał się od niej, wzdychając ciężko. Spojrzała na niego nieprzytomnym z emocji wzrokiem, nie kryjąc małego rozczarowania. Wysunęła zabawnie usta do przodu, marszcząc brwi.
- Nie wierzę, że to mówię, ale nie teraz – szepnął, a ona dostrzegła ten niewyobrażalny wysiłek, jaki wkładał w odmowę. Zacisnął usta i przymknął na moment oczy. – Mamy inne plany na dzisiejszy wieczór.
- Mamy? – zdziwiła się, posyłając mu jedno pytające spojrzenie. Hemmings momentalnie uśmiechnął się w ten charakterystyczny, nieco tajemniczy sposób z niewielkim dołeczkiem w policzku, kiedy kącik ust uniósł się delikatnie. Skinął głową, wypuszczając ją z objęcia.
- Porywam cię – oznajmił z obojętnym wzruszeniem ramion. – Ubieraj się i idziemy.
- Gdzie? – zapytała nagle, otwierając szerzej oczy. Blondyn uśmiechnął się tylko szeroko, kiedy jedna z brwi uniosła się zawadiacko ku górze.
- Niespodzianka – wyjaśnił szybko, powodując jej ciche westchnienie i teatralne przewrócenie oczami. Zdawał sobie sprawę, jak bardzo nie znosiła nie wiedzieć, ale nie powstrzymywało go to nigdy przed urządzaniem drobnych, niezaplanowanych wcześniej z nią wypadów.

*

Kiedy tylko przekroczyli ogromną bramę luna parku, znad której z przerażającym spojrzeniem zerkała na nich wielka podobizna klauna, Alex spojrzała kątem oka na Luke’a i pokręciła bez przekonania głową. Dostrzegła jego zadowolony wyraz twarzy, kiedy chwycił jej dłoń i pociągnął za sobą. Nie była w stanie zaprotestować, bo z jego siłą i tak niewiele mogła zdziałać, więc posłusznie podążyła za nim.
- Co na początek? – zapytał z uśmiechem, odwracając się do niej, kiedy tylko zatrzymali się na środku głównej alejki, z której roztaczał się idealny widok na cały teren wesołego miasteczka. Uniósł brwi i wyczekująco na nią spojrzał, kiedy obojętnie wzruszyła ramionami. – To może najpierw tam! – krzyknął podekscytowany i nim zdążyła jakkolwiek zareagować, porwał ją w stronę największej kolejki górskiej, jaka się tam znajdowały.
Alex próbowała protestować, ale kiedy bezceremonialnie przerzucił ją przez ramię i na siłę wpakował do jednego z wagoników, skrzyżowała tylko ręce na piersi i odwróciła głowę z obrażoną miną. Na nic zdały się jego zaczepne komentarze, bo nie zamierzała mu tak łatwo tego wybaczyć, tym bardziej, że panicznie bała się wysokości. Kiedy tylko coś szarpnęło i kolejka bardzo powoli ruszyła przed siebie, dziewczyna pisnęła z przerażenia, skupiając na sobie spojrzenia pozostałych ludzi. Czuła, że wszystkie jej mięśnie były napięte do granic możliwości, dlatego nie była w stanie nawet spojrzeć na Luke’a, który z głupim uśmiechem nabijał się z niej. Szybkość z każdą chwilą zdecydowanie rosła, a jej serce biło w tak zastraszającym tempie, że miała wrażenie, iż słyszała każde jego uderzenie. Z całej siły zacisnęła palce, wbijając jej bezwiednie w skórę dłoni. Przymknęła powieki i rozchyliła usta, ale niewiele to pomogło, bo panika, która ją ogarniała była coraz większa. Dodatkowo uderzające z ogromną mocą w twarz powietrze wcale nie ułatwiało jej oddychania, a wirujące niespokojnie kosmyki włosów ciągle przyklejały się do twarzy. W pewnej chwili, kiedy wagoniki zaczęły zwalniać, odważyła się otworzyć oczy, ale nie przypuszczała, że był to największy błąd, jaki w tamtym momencie mogła popełnić. Znajdowali się na samym szczycie torów, gotowi do ostrego nurkowania w dół. Blondynka przestała już panować nad sobą i gwałtownie chwyciła dłoń Luke’a, wbijając w nią paznokcie i piszcząc przy tym bez opamiętania. Była tak skupiona na swoim strachu i na tym, aby przypadkiem nie otworzyć ponownie oczu, że nie zorientowała się, jak ich podróż dobiegła końca, a kolejka zatrzymała się w miejscu, w którym zaczynali tę przerażającą przejażdżkę.
- Nigdy więcej – wyjąkała, opuszczając z wciąż przerażoną miną wagonik. Nadal kurczowo trzymała się ręki chłopaka, choć szyderczy uśmiech nie schodził z jego twarzy. Odetchnęła z ulgą i powoli przeniosła wściekły wzrok na niego. – Nienawidzę cię! – syknęła ze złością, uderzając go pięścią w ramię, a to spowodowało, że zaśmiał się jeszcze głośniej. Tupnęła więc nogą i puszczając go, ruszyła z dumnie uniesioną głową przed siebie, schodząc po metalowych schodkach. Usiadła na pobliskiej ławce, próbując dojść do ładu ze swoimi włosami, które musiały razem z nią przeżywać istny koszmar w powietrzu. Upięła je na samym czubku głowy, a w tej samej chwili przed jej oczami pojawiła się ogromna, różowa wata cukrowa i wraz z nią przepraszając uśmiech Luke’a. Blondyn przysiadł się obok niej i z chłopięcym urokiem zabawnie wykrzywił usta, wręczając jej puszystą słodkość na patyku.
- Zgoda? – zapytał niepewnie, kiedy wpatrywała się w niego z tym litościwym wyrazem twarzy. Wzniosła teatralnie oczy i pokręciła głową, odbierając od niego pachnącą watę. – I tak wyszedłem na tym gorzej, spójrz – dodał i wysunął w jej stronę swoją dłoń, na której widniały wyraźne, czerwone ślady po jej paznokciach. Aż zakrztusiła się, nie przypuszczając, że była w stanie zrobić mu aż taką krzywdę. Posłała nieśmiały uśmiech i delikatnie chwyciła rękę, opuszkami palców gładząc niewielkie wgłębienia.
- Przepraszam – wychrypiała, czując przeraźliwe i wyjątkowo nieprzyjemne drapanie w gardle. Momentalnie zamilkła, spoglądając szeroko otwartymi oczami na chłopaka. Ten jedynie parsknął śmiechem i przyciągnął ją do siebie, obejmując czule ramieniem.
- Trzeba było tak piszczeć? – mruknął z rozbawieniem, kiedy wciąż z niedowierzaniem masowała palcami gardło. Troskliwie pogładził dłonią jej włosy i delikatnie ucałował czoło.

*

Z wyjątkowo skupioną i skoncentrowaną miną celował do poruszającej się kilka metrów przed nim kaczki. Tekturowa postać co chwilę pojawiała się i znikała, tak aby jeszcze bardziej utrudnić mu zadanie. Miał trzykrotnie trafić do celu, dzięki czemu Alex mogła sobie wybrać jedną z ogromnych maskotek, które poustawiane były przy bocznej ścianie. Zadanie nie wydawało się zbyt skomplikowane, tym bardziej, że już udało mu się strącić dwie kaczki i pozostał mu ostatni, decydujący strzał. Zerknął w bok na trzymającą za niego kciuki dziewczynę i uśmiechnął się delikatnie, mrugając do niej. Po raz ostatni poprawił trzymaną w dłoniach strzelbę, wstrzymał oddech i wycelował. Gdy tylko nacisnął spust, poczuł nieznaczne szarpnięcie w łokciu i pocisk wylądował gdzieś w okolicach dachu namiotu. Alex pisnęła, właściciel z przerażenia skulił się, a Luke zamarł w bezruchu. Przez krótką chwilę wszyscy zamilkli, aż w końcu za ich plecami rozległ się dość charakterystyczny i dobrze znany perlisty śmiech. Blondyn zaciskając mocno usta, odłożył broń na ladę i obejrzał się za siebie, natrafiając na rozbawioną minę swojego przyjaciela.
- Idioto! – warknął, gotowy do ataku, ale w tej samej chwili Alex złapała go za rękę, dając do zrozumienia, żeby sobie odpuścił. Spojrzała mu wymownie w oczy.
- Nie warto – szepnęła.
- Lukey, Lukey, jak ty w normalnym życiu też masz takiego cela … - zaczął, zanosząc się głupkowatym śmiechem, Ashton i poklepał kolegę po ramieniu. – To ja ci współczuję – dodał już zdecydowanie ciszej, pochylając się w stronę Alex. Dziewczyna pokręciła głową i opuściła bezradnie ręce, spoglądając na czerwonego z wściekłości chłopaka.
- Cześć blondynki! – zawołał z oddali Calum, niosąc w dłoni papierowe pudełko, wypełnione po brzegi ociekającymi tłuszczem  frytkami, a tuż za nim podążał Michael z ogromnym hamburgerem, którego właśnie pochłaniał. Dosłownie.
- Co wy tutaj robicie? – zapytał nerwowo Lucas, spoglądając ciągle ze złością w kierunku Irwina, który chyba nadal ekscytował się tym, że przeszkodził mu w oddaniu celnego strzału.
- Stęskniliśmy się za tobą, Lukey Pookey – odpowiedział słodkim głosem Calum i uszczypnął blondyna w policzek. Hemmings momentalnie cofnął się, rzucając zawistne spojrzenie ciemnowłosemu, bo najwyraźniej dość miał już tych głupich i dziecinnych zaczepek z ich strony.
Nagle tuż obok nich rozległo się wyjątkowo szczebiotliwe i pełne ekscytacji szemranie. W jednej chwili dość spora grupka młodych dziewczynek podbiegła do nich, praktycznie rzucając się na każdego z chłopaków. Zaczęły piszczeć i skakać, jak szalone, powodując że mijający ich ludzie z ciekawością przyglądali się tym niecodziennym scenom. Alex nawet nie zauważyła, kiedy fanki skutecznie odepchnęły ją na bok, zamykając całą czwórkę w szczelnym kręgu. Zaczęło się masowe robienie zdjęć, filmików, zbieranie podpisów. Próbowała przywyknąć do takich zachowań i z reguły udawało jej się utrzymywać względny spokój, stając na uboczu. Pogodziła się z tym, że nadszedł taki okres w życiu jej chłopaka, iż musiała się nim dzielić z jego fankami i o ile podczas koncertów było to zrozumiałe, o tyle w chwilach, kiedy chciała nacieszyć się wreszcie wolnym czasem tylko z nim, akceptowanie tego przychodziło jej z nieco większym trudem.

*


- Już myślałem, że się stamtąd nie wyrwiemy! – przyznał z pełną szczerością Michael, kończąc dopiero teraz swojego zimnego hamburgera. Całą piątką opuścili teren luna parku, gdy tylko zamieszanie wokół nich stało się nieco mniejsze. Alex szła obok Luke’a ze wzrokiem wbitym w swoje trampki. Miała na sobie jego koszulę, którą przed chwilą zarzucił jej na ramiona, bo mimo pogodnego wieczoru, temperatura zdecydowanie się obniżyła. Posłała mu krótkie, puste spojrzenie i skrzyżowała ręce na piersi, kiedy próbował chwycić jej dłoń.
- Wszystko w porządku? – zapytał ciszej, zwalniając nieco krok, tak aby trochę oddalić się od przyjaciół zaciekle dyskutujących o czekającej ich trasie. Dziewczyna nerwowo westchnęła i przystanęła na moment, unosząc nieznacznie spód koszulki do góry. Luke znieruchomiał.
- O mój Boże – wyrwało mu się z ust, kiedy z szeroko otwartymi oczami patrzył na sinofioletową plamę na jej brzuchu. – Jak to się stało?
- Hmmm – mruknęła z kpiną w głosie. – Nie wiem, pewnie sama się uderzyłam, albo namalowałam to sobie – dodała i opuściła cienki materiał, ruszając ponownie przed siebie stanowczym krokiem. Nie miała intencji, aby tak złośliwie i sarkastycznie reagować, ale nie wytrzymała, tracąc kompletnie kontrolę nad sobą. Nie zdążyła zrobić nawet dwóch kroków, kiedy poczuła jak Luke złapał ją za rękę i gwałtownie przyciągnął do siebie, tak że momentalnie znalazła się w jego silnym objęciu, otulona ramionami. Mocno zacisnęła palce na jego koszulce, wtulając z wielką ufnością twarz w delikatny materiał. Przymknęła oczy, kiedy tylko poczuła jego dłoń na włosach i kilka ciepłych pocałunków na czole.
- Tak mi przykro – wymruczał nad jej uchem, jeszcze mocniej ją do siebie przygarniając. W jego ramionach wydawała się taka malutka, drobna, bezbronna, a on obejmował ją tak, jakby właśnie próbował ochronić przed całym złem świata. – Boże, naprawdę nie wiem, co zrobić, przepraszam.
- Przecież to nie twoja wina – odpowiedziała w końcu, zadzierając wysoko głowę. Spojrzał na nią ze smutkiem i delikatnie pocałował w usta, dłońmi otulając jej policzki. Cień uśmiechu przemknął przez jej twarz, kiedy zahaczył czubkiem nosa o jej nos. Wsunęła ręce pod jego koszulkę i ponownie się w niego wtuliła, mrucząc coś cicho do siebie.
- Nigdy nie powinno do tego dojść.
- Luke, dajmy już temu spokój, to tylko dzieciaki, które były podekscytowane możliwością spotkania swoich idoli - wyjaśniła. - Po prostu mnie pocałuj – poprosiła szeptem i wspięła się na palcach, sięgając jego ust. Nie dane było im jednak zbyt długo cieszyć się tą chwilą przyjemności, bo nagle rozległ się ponaglający krzyk Ashtona i reszty chłopców, którzy dopiero teraz zorientowali się, że ich zgubili. Oboje popatrzyli na siebie, wymieniając nieme spojrzenia. Blondyn ostatni raz złożył czuły pocałunek na jej policzku i wyprzedził ją o krok, oferując darmową podwózkę na swoich plecach pod sam dom. Alex zachichotała i bez słowa wskoczyła na niego, mocno chwytając się jego szyi, kiedy zaczął szaleńczo z nią biec w stronę przyjaciół.
- Nie możecie robić tego w domu? – zapytał z niesmakiem Ashton, krzywiąc się jeszcze bardziej. Dziewczyna spojrzała na niego pełnym litości wzrokiem i jakby trochę na złość, znowu pocałowała Luke’a.
- Nie – odparła z nutką wyższości w głosie, dłonią gładząc włosy wyraźnie zadowolonego blondyna, która nadal dzielnie podążał z nią na plecach. Irwin wypowiedział pod nosem parę nieprzyjemnych epitetów, ale oni zaśmiali się tylko głośno, widząc zdegustowaną ich zachowaniem minę. 





******** 
Dedykacja za pomysł i motywację wędruje dziś na ręce nieocenionej, mojej dobrej duszyczki M.
Dziękuję xx

PS Ankietka pod rozdziałem, będzie miło jak zerkniecie. 

Bye. 


43 komentarze:

  1. jaka burza? to jakaś sugestia dla nas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istnieje takie prawdopodobieństwo

      Usuń
    2. nie wyrażam zgody

      Usuń
    3. pisałam już niżej, że po burzy przychodzi zwykle słońce, więc nie martwmy się na zapas

      Usuń
    4. wcale mnie nie uspokoiłaś bo nadal boję się tego co chcesz zrobić z końcem tej historii

      Usuń
    5. nie wiem czy to cię uspokoi, ale zdradzę ci, że nikt nie umrze, na razie

      Usuń
    6. ani trochę mnie to nie uspokoiło zwłaszcza że dodałaś na koniec to na razie

      Usuń
    7. oh bo po prostu życie jest nieprzewidywalne, wszystko się może wydarzyć

      Usuń
    8. a nie możesz tego jeszcze raz przemyśleć?

      Usuń
    9. uwierz, cały czas o tym myślę, ale tak będzie lepiej

      Usuń
    10. będzie mi smutno

      Usuń
  2. co ty ze mną robisz dziewczyno?
    domyślasz się że tą burzą złamiesz moje serce, które biło mocniej, gdy tylko czytałam te najpiękniejsze momenty z życia Lalex?
    Kocham cię tak samo jak i nienawidzę za to że chcesz zakończyć najpiękniejszą historię, którą miałam zaszczyt przeczytać w swoim życiu.
    Twoja wierna i oddana fanka (ze złamanym sercem) @irish_teenager ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. shhhhhhhhhhhhhhh! pamiętaj, że po każdej burzy wychodzi słońce i czasami nawet tęcza!

      Usuń
    2. To ja z niecierpliwością czekam na tą tęcze! :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. aha i masz u mnie plusa za wkomponowanie You & I w tym rozdziale!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny rozdział, z resztą jak i wszystkie <3 uwielbiam to opowiadanie c:

    OdpowiedzUsuń
  6. wooow! <3 jak słodko było :3
    niespodzianki są fajne :D tylko przeraża mnie ten klaun... za dużo czytam Stephena Kinga, żeby nie wyłapać tego szczegółu na wejściu do lunaparku ;_;
    w ogóle świetny rozdział! <3 jak zawsze z resztą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się boję klaunów, nie wiem dlaczego

      Usuń
  7. kocham Cię, serio. dzięki tobie mogę naprawdę na chwilę chociaż oderwać się od tego wszystkiego. moim marzeniem jest kiedyś coś takiego, żeby chłopak zabrał mnie do lunaparku...boże, chcę swojego luke'a. czekam na kolejny i mam cichą nadzieję, że jednak go nie skończysz tak szybko.

    OdpowiedzUsuń
  8. awwwww!
    tylko czemu mam wrażenie, że pod "Nigdy nie powinno do tego dojść", kryje się coś więcej, niż sytuacja z fankami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm, nie doszukiwałabym się akurat w tych słowach niczego głębszego

      Usuń
  9. Kolejny cudowny, słodki, przeuroczy rozdział, uwielbiam takie c:

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany. Mieć takiego kochanego i idealnego chłopaka jak Luke , to marzenie. Wspaniale piszesz i czekam na następny rozdział <3
    @_forceless_

    OdpowiedzUsuń
  11. ja też przeczuwam jakiś dramat i go się boję

    OdpowiedzUsuń
  12. Irwinek taki slodziak xD
    I tak swoją słodkością Luke i Alex wygrywają wszystko, jednak niestety sielanki koniec i powrót do smutku, a szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ma słów, żeby określić to jak bardzo lubię twoje opowiadanie i naszą kochaną parę - Alex i Lucasa :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedno słowo i psujesz każdą sielankę :P Tylko burzy trzeba. A ja już kiedyś mówiłam chyba, że wolę Ashtona :D I w ogóle całą ich ferajnę. Tylko teraz to współczuję, jak zaraz tłumy wokół.

    OdpowiedzUsuń
  15. czy to już naprawdę koniec? :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. No tak, sława ma swoje plusy i minusy, a zwłaszcza dla dziewczyny jakiegoś gwiazdora. Ale Alex zachowała się bardzo dojrzale i zdaje mi się, że, póki co, świetnie sobie z tym razi. Chociaż domyślam się, że ten siniak to musi boleć ;/ Uwielbiam randki w luna parku, to miejsce może być zarówno cudowne i beztroskie, jak i w niektórych opowiadaniach przerażające :D Niemniej, luna parki rządzą! Ashton i reszta jak zwykle muszą się pojawiać, ale bez nich to byłoby mniej fajnie <3. Tylko nie zapomnij o Katie, jakoś tak nam gdzieś zniknęła :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, Alex nad wyraz dobrze to znosi, ale pewnie jak wszystko inne, jej cierpliwość pewnie też się skończy

      Usuń
  18. Uff, serio bałam się, że po akcji z fankami Alex inaczej zareaguje, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej poprzednie dziwne zachowania, ale zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Pomyśleć, ze to dopiero początek kariery chłopaków, to co będzie później? Mam nadzieję, ze Alex i Luke przetrwają wszelkie kryzysy i wspomnianą w tytule burze :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Naprawdę niesamowity rozdział! Widzę, że już jest kolejny i boje się otworzyć, bo z tego co czytałam na Twoim tt, to już ostatni. Obym się myliła :( No nic, przeczytam go jeszcze dziś wieczorem. Na pewno jest świetny haha <3 - @onlyforlou xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten nowy jest przedostatni, został jeszcze epilog

      Usuń
  20. Jaki kochany *__* Jaram się, jaram, ciągle i ciągle na nowo xD Że też reszta chłopaków zawsze musi przeszkodzić ;P
    Jeszcze tego nie pisałam, ale zachwycam się tym od samego początku. Otóż ;) tytuły Twoich rozdziałów są niesamowite, jakoś tak chwytają mnie za serce :3

    OdpowiedzUsuń