Dwudziesta. U mnie. Drzwi będą otwarte. Do
zobaczenia moja księżniczko.
Kiedy
tylko przekroczyła próg domu, momentalnie wyczuła smakowitą i pobudzającą
wszystkie zmysły woń. Korytarz pogrążony był w całkowitej ciemności i jedynie z
pokoju Luke’a dochodziła smuga światła, przedzierająca się przez niedomknięte
drzwi. Nauczona wcześniejszymi doświadczeniami wiedziała doskonale, że Molly uwielbiała
witać przybyłych gości, dlatego była już przygotowana na atak psiej radości,
gdy zwierzak wyczuł jej obecność.
-
Gdzie twój pan? – zapytała, kiedy pies w końcu podniósł się z podłogi po serii
szaleńczych pieszczot. Suczka usiadła posłusznie
i zamerdała wesoło ogonem, uważnie na nią spoglądając. Nagle poderwała się i
zaciekle skamlając, zmusiła dziewczynę, aby za nią poszła. Pyskiem popchnęła
drzwi i wpadła do pokoju blondyna, opierając przednie łapy na jego udach. Alex
zatrzymała się w wejściu, a jej wzrok momentalnie padł na półnagiego chłopaka,
który stał odwrócony do niej tyłem, głaskając psiaka po głowie. Miał na sobie
wyłącznie ciemne spodnie, które ciasno przylegały do jego chudych nóg. Kąciki
jej ust mimowolnie uniosły się, kiedy nieco rozmarzonym wzrokiem przyglądała
się szerokim ramionom Luke’a. Myśli, które przebiegały w tamtym momencie przez
jej głowę, nawet ją samą zaczęły zawstydzać. Przymknęła na chwilę powieki,
biorąc głębszy oddech, bo reakcja jej organizmu totalnie ją zaskoczyła.
Wielokrotnie miała okazję być całkiem blisko niego, ale mimo to, widok nagich
pleców, prężących się mięśni, gdy unosił ręce do góry sprawił, że poczuła
przyjemny ucisk w żołądku, a policzki subtelnie zarumieniły się. Musiał
niedawno brać prysznic, bo jego włosy wydawały się być jeszcze wilgotne, a
wzdłuż kręgosłupa spływały pojedyncze krople wody. Całkowicie odruchowo
wstrzymała powietrze, przyglądając się dokładnie każdemu fragmentowi jego
odsłoniętego ciała.
-
Idź już sobie, muszę się ubrać – mruknął do Molly, a ta radośnie tylko zaszczekała
i wybiegła na korytarz.
-
W zasadzie to nie musisz – stwierdziła po chwili Alex podejrzliwie drżącym z
emocji głosem, gdy przeciągnął białą koszulkę przez głowę, a jasny materiał
swobodnie opadł w dół. Dostrzegła jak drgnął wystraszony, odwracając się w jej
stronę. Popatrzył na nią z tym delikatnie zadziornym spojrzeniem, unosząc jedną
z brwi.
-
Ładnie to tak podglądać? – zapytał wreszcie, podchodząc w jej stronę. Nerwowo
uśmiechnęła się, bo czuła się tak, jakby ktoś przyłapał ją na robieniu czegoś
wyjątkowo niegrzecznego. Wypuściła nagromadzone powietrze, oddychając głęboko.
W tej samej chwili Luke chwycił ją za dłoń i dość gwałtownie przyciągnął do
siebie, a ona momentalnie wpadła w jego ramiona, które mocno ją objęły. Prawie
od razu wyczuła tak dobrze znaną woń perfum wymieszaną z przyjemnie
świeżym zapachem jego skóry.
-
Nie podglądałam – odparła cicho obronnym tonem, wtulając policzek w jego klatkę
piersiową. Blondyn zaśmiał się. Odsunął ją delikatnie od siebie i chwytając za
podbródek, zmusił do tego, aby uniosła głowę i spojrzała na niego. Z wielką
niechęcią poddała się temu dotykowi, spoglądając niepewnie w jego błękitne,
roześmiane oczy. Nie znosiła siebie za tak wielką uległość względem jego osoby.
Kiedy się pochylił i subtelnie musnął jej usta, wydała z siebie stłumiony jęk,
rozchylając mocniej wargi, aby zaczerpnąć powietrza. Była gotowa na
zdecydowanie więcej, ale wtedy on wypuścił ją z objęcia, cicho chichocząc i
wciąż kurczowo trzymając jej dłoń, pociągnął za sobą. Zdezorientowanym wzrokiem
podążyła za chłopakiem, ale zanim zdążyła wydusić z siebie choćby jedno słowo,
oboje stali już w drzwiach prowadzących do ogrodu na tyłach domu.
-
Co prawda zjawiłaś się odrobinę wcześniej i nie wszystko dopiąłem na ostatni
guzik – zaczął wyjaśniać, mocniej ściskając jej dłoń, a ona dostrzegła to lekko
speszone spojrzenie, którym ją obdarzył. Przeczesał palcami włosy. – Ale zapraszam
cię na naszą pierwszą, oficjalną randkę – wyjaśnił uroczyście, kiedy z szeroko
otwartymi oczami wpatrywała się w rozłożony na trawie koc, a wcześniejszą
ciemność rozjaśniły zawieszone pod zadaszeniem lampki, które w odpowiednim
czasie z pewnością stanowiły element dekoracji bożonarodzeniowej. Zszokował ją
całkowicie, bo to była ostatnia możliwość jaką brała pod uwagę, kiedy wysyłał
jej tego zdawkowego smsa. Instynktownie wstrzymała oddech, przenosząc wzrok na
roziskrzone spojrzenie Luke’a. Gdy dłuższą chwilę w ogóle nie była w stanie
wypowiedzieć nawet jednego słowa, jego twarz jakby posmutniała.
-
Ale …
-
Wiem, że nie jest to żadna wystawna kolacja w najlepszej restauracji w mieście,
do których z pewnością przywykłaś – zaczął bardzo niepewnym i zmieszanym
głosem, odwracając w bok zawstydzony wzrok. Alex nerwowo drgnęła, zaciskając
mocniej usta. Chwyciła jego twarz w swoje wciąż trzęsące się z zaskoczenia
dłonie i tym razem to ona zmusiła go, aby na nią uważnie spojrzał. Początkowo
bronił się przed tym, ale w końcu uległ. Rozbieganymi oczami obserwował
dokładnie jej jaśniejące oblicze, a ona wspięła się na palcach i pocałowała go.
-
Luke – szepnęła niemrawo, kiedy oderwała się w od niego, kolejny raz wpatrując
się w jego jasne, błyszczące oczy. Oplotła rękami jego szyję, skradając
następnego buziaka. – Jest idealnie.
Uśmiechnął
się szeroko z tym niewielkim wgłębieniem w policzku. Kiedy w tej samej chwili
jej dłoń niespiesznie wsunęła się w jego włosy, poczuła jak złapał ją w talii i
nieznacznie uniósł w górę, tak że już nawet na placach nie była w stanie wyczuć
ziemi pod stopami. Miała wrażenie, że podnoszenie jej nie stanowiło dla niego
żadnego wysiłku, dlatego już po chwili jej nogi oplatały go w pasie, a jedna
ręka kurczowo przytrzymywała jego szyję. Posłała mu wymowne spojrzenie, kiedy
poczuła jak jego dłoń niebezpiecznie zaczęła przesuwać się wzdłuż jej uda, gdy
trzymał ją w ramionach. Zauważyła jak uśmiechnął się w dość specyficzny, trochę
kokieteryjny sposób, wciąż opuszkami palców gładząc skórę jej nóg. Kiedy ich
promieniujące przeogromną radością oczy ponownie się spotkały, wpatrywali się w
siebie z zamiłowaniem dłuższą chwilę. W końcu Alex westchnęła głęboko i z całej
siły przytuliła się do niego, układając wygodnie głowę na jego ramieniu. Cichy
jęk rozkoszy wydobył się z jej lekko rozchylonych ust, gdy tylko dłoń chłopaka
przesunęła się delikatnie po jej plecach. Uwielbiała te chwile, kiedy był tak
blisko i wyłącznie dla niej, bo wtedy cały świat przestawał istnieć, a ona bez
reszty zatracała się w jego kojącym dotyku, zapachu, głosie.
-
Jest tylko jeszcze jeden maleńki problem – oznajmił, przerywając tym samym
przyjemną ciszę. Alex odchyliła się niechętnie i z lekko uniesioną brwią
spojrzała na niego pytająco. Miał ten swój zagubiony, troszkę onieśmielony
wyraz twarzy. – Nie jestem wybornym kucharzem, dlatego będziemy musieli
zadowolić się pizzą – dodał wstydliwie, delikatnie zaciskając usta. Dziewczyna
przez moment wpatrywała się w niego bez słowa, po to by po chwili parsknąć
głośnym śmiechem. Ponownie zarzuciła mu ręce na szyję, ściskając go z całych
sił.
-
To takie … - zatrzymała się, udając że szukała odpowiedniego słowa na
określenie tego wszystkiego. – Takie punk rockowe, nie uważasz? – zapytała z
radosnym chichotem i nawet nie musiała się upewniać, bo była przekonana o tym,
że i on się uśmiechnął.
-
Też tak sądzę.
-
Dobrze, że nie powiedziałeś mi o swoich planach, jeszcze wystroiłabym się w
jakąś sukienkę i zepsułabym cały ten klimat – wyjaśniła z udawaną powagą,
zeskakując na ziemię. – A tak moje trampki, spodenki i stara koszulka idealnie
wpasowują się w tę atmosferę buntu i rebelii.
-
Proszę bardzo, nabijaj się ze mnie – mruknął obrażony, kiedy wyraźnie robiła
sobie z niego głupie żarty. Widząc jego smutną minę, chwyciła go za dłoń i
przyciągnęła do siebie, całując delikatnie w usta.
-
Już, już, moja zbuntowana gwiazdko rocka – pocieszyła go, gładząc dłonią jego
policzek. – A gdzie są twoi rodzice? – zapytała, a Luke momentalnie zaśmiał
się, spoglądając na nią pobłażliwie.
-
Boisz się?
-
Nie! – odparła stanowczo, marszcząc czoło. – Po prostu wolę uniknąć kolejnych
niezręcznych sytuacji.
-
Poszli na urodziny do mamy Ashtona, prędko nie wrócą – odpowiedział, a ona przewróciła
tylko oczami.
-
Taaa, ostatnio też mieli nie wracać.
Przyjrzał
się jej wnikliwie, a jego tajemniczy, podejrzliwie zagadkowy wzrok nie
zwiastował niczego dobrego. Niespodziewanie, bez słowa porwał ją ponownie w
ramiona i okręcił się z nią kilka razy w dość szalony sposób, a kiedy zaczęła
piszczeć, uciszył szybko jednym pocałunkiem. Wykorzystał jej chwilową nieuwagę,
przerzucając dziewczynę przez ramię i nie zważając na gorączkowe protesty,
zaniósł ją na koc.
*
Ocean
był wyjątkowo spokojny tego wieczoru, a jasny księżyc odbijał się w gładkiej
powierzchni wody. Alex siedziała między nogami chłopaka, przesypując garstkę
piasku między dłońmi i z podziwem przyglądając się jak niewielkie drobinki
przelatywały przez jej palce. W pewnej chwili Luke oparł brodę na ramieniu
dziewczyny, a jego ciepły policzek delikatnie zetknął się z jej. Momentalnie
poczuła świeży zapach miętowej gumy, którą namiętnie żuł, pomieszany z wonią
jego perfum. Uśmiechnęła się, przymykając leniwie powieki, kiedy poczuła jak
jego dłonie zaczęły zsuwać się z jej ramion na boki, po chwili gładząc już
delikatnie brzuch. Objął ją mocno i przysunął jeszcze bliżej siebie, powodując
że oparła plecy o tors i odchyliła głowę, układając ją wygodnie w zagłębieniu
między jego szyją, a barkiem. Wyczuwała każde, nawet to najsłabsze, uderzenie
jego serca.
-
Pomysł ze spacerem po tej wielkiej pizzy wyjątkowo ci się udał – mruknęła,
odwracając powoli głowę w jego stronę i złożyła krótki pocałunek na jego
policzku. Luke momentalnie się wyprostował i dumnie wypiął pierś.
-
Mam same wspaniałe pomysły – dodał pospiesznie, a ona tylko skinęła dla
świętego spokoju głową, nie chcąc podważać jego doskonałości. – Poza tym lubię
spacerować z tobą, lubię kiedy wszyscy widzą, że jesteś tylko moja.
Alex
prychnęła prześmiewczo z udawanym oburzeniem, przewracając mało naturalnie
oczami. Luke w tej samej chwili objął ją zdecydowanie mocniej i kiedy pochylił
się nad nią, musnął wargami czubek jej zadartego nosa. Zmarszczyła go jeszcze
bardziej i zaczęła się śmiać, próbując uciec spod szalonego ataku jego pocałunków.
-
Zwłaszcza twoje fanki, które snuły się za nami dobre pół godziny, aż w końcu
dostały ten autograf i zdjęcie – stwierdziła z rozbawieniem, starając się
odsunąć od siebie jego twarz.
-
No wiesz, uroki bycia gwiazdą rocka – mruknął jakby od niechcenia, wzruszając
obojętnie ramionami, a blondynka posłała w jego stronę litościwe spojrzenie.
-
Luke – westchnęła z głupim uśmiechem na ustach. – To były jakieś trzynastolatki
z twojej szkoły, nie schlebiaj sobie za bardzo – dodała i parsknęła śmiechem,
na co Luke fuknął tylko obrażony, kręcąc głową.
-
Nie niszcz moich marzeń, OK?
-
Dobrze panie Hemmings, pod warunkiem, że coś mi teraz zagrasz – przyznała, śląc
w jego stronę wesoły uśmiech i musnęła jego wargi, sięgając po gitarę, która
leżała tuż obok nich. Oparła ją na swoich i Luke’a kolanach, pozwalając mu się
ponownie objąć. Otoczył ją ramionami i złapał gryf instrumentu, pochylając się
mocniej.
Kiedy
tylko zaczął grać, a jego przyjemny, głęboki głos zawładnął jej myślami, przymknęła
oczy, rozkoszując się odprężającą melodią. Uwielbiała go słuchać. Na samym
początku w ogóle nie potrafiła rozpoznać kawałka, który śpiewał, ale w zasadzie
jej to nie przeszkadzało, bo robił to w tak idealny sposób, że kompletnie
oderwała się od rzeczywistości. Myśl, że było to skierowane wyłącznie do niej
sprawiała, że zatracała się jeszcze bardziej, a delikatny, błogi uśmiech błąkał
się po jej rozmarzonej twarzy. W pewnym momencie zatrzymał się, a ona
gwałtownie została sprowadzona na ziemię. Z nieskrywanym rozczarowaniem uniosła
powieki, spoglądając zaskoczona na blondyna.
-
Refren chyba znasz, więc możesz zagrać i zaśpiewać ze mną – zaproponował,
uśmiechając się do niej tajemniczo.
-
Nie mam pojęcia co to za piosenka – odparła zdezorientowana, na co on westchnął
tylko cicho i zaczął grać dalej. Alex zamarła, słysząc pierwsze chwyty. Jej
ciało nienaturalnie zaczęło drżeć, kiedy z szeroko otwartymi oczami spoglądała
na chłopaka. On znowu tylko się uśmiechnął, sugestywnym ruchem głowy dając jej
do zrozumienia, żeby przyłączyła się do niego. Dziewczyna była jednak w takim
szoku, że dłuższą chwilę nie miała pojęcia, co wokół niej się działo.
-
Teraz już kojarzysz?
Kojarzyła
i to bardzo dobrze. To była ta sama piosenka, z którą od dłuższego czasu nie
potrafiła się uporać, a którą najwyraźniej Luke postanowił dokończyć i to w
taki perfekcyjny sposób, że dosłownie odebrało jej mowę. Poczuła, jak jej oczy
zaszkliły się od nadmiaru emocji, dlatego zamrugała pospiesznie, odwracając od
niego wzrok.
-
Ale jak? – zapytała lekko nieprzytomnym głosem, nadal nie mogąc dojść do
siebie.
-
Dopuściłem się małej kradzieży z twojego notatnika i postanowiłem dopisać swoją
część – wyjaśnił spokojnie ze szczerym uśmiechem, a kiedy nie zareagowała,
odłożył gitarę na bok, zmuszając Alex, aby na niego spojrzała. – Jesteś na mnie
za to zła?
-
Zła? – mruknęła łamiącym się głosem i rzuciła mu się na szyję, z całej siły
obejmując go. Zrobiła to jednak na tyle gwałtownie i niespodziewanie, że Luke
stracił równowagę i oboje wylądowali na piasku. Zaśmiali się równocześnie,
jeszcze mocniej zacieśniając ramiona wokół siebie.
-
Coś mi to przypomina – powiedział cicho, spoglądając na nią z uwagą, kiedy
ułożyła ręce po obu stronach jego głowy, pochylając się nieznacznie nad nim.
Krótki, zalotny półuśmiech przemknął przez jej rozpromienioną twarz.
-
Chyba cię uwielbiam – szepnęła, momentalnie poważniejąc.
-
Chyba?
Skinęła
tylko głową i z ogromną czułością dotknęła jego policzek w miejscu, w którym
właśnie pojawił się niewielki dołeczek. Ponownie przeniosła wzrok na jego
błyszczące, błękitne tęczówki, delikatnie przygryzając dolną wargę, gdy jego
dłonie nagle zaczęły troskliwie gładzić jej plecy. Bezwstydnie popatrzyła na
jego pełne i subtelnie uśmiechnięte usta, kiedy poczuła przejmując dreszcz
przebiegający wzdłuż całego ciała, spowodowany zetknięciem jego chłodnych
opuszków z rozpaloną skórą pod koszulką. Niespokojnie zachłysnęła się
powietrzem, otulając drżącymi dłońmi jego twarz, a on zdecydowanie mocniej
przycisnął jej tak bardzo podatne na jego dotyk ciało do siebie.
-
Chyba na pewno – jęknęła z rozkoszą i bez zastanowienia pocałowała go. To
jedno, z pozoru błahe i zwyczajne zbliżenie, którego już nie raz doświadczyli,
wyrażało wszystko, czego nie dało się opowiedzieć słowami w tamtej chwili.
*
Nadal
nie mogła wyjść z podziwu nad wielkością jego dłoni, które bez problemu otulały
jej małe piąstki, przy okazji troskliwie je ogrzewając. Z lubością obserwowała
ich złączone ręce, całą drogę powrotną tuląc się do chłopaka. Kiedy tylko
dotarli pod jej dom, Luke czule objął ją ramionami, chowając w bezpiecznym
uścisku i złożył krótki pocałunek na czubku jej głowy.
-
Muszę ci coś powiedzieć – oznajmił zmieszany, gdy bez słowa stała wtulona w
niego, a jej ręce kurczowo zaciśnięte były na tyle jego koszulki. Mruknęła
tylko coś niewyraźnie, czekając na dalszą część historii, którą chyba
niechętnie chciał się z nią dzielić, bo westchnął ociężale, gładząc dłonią jej
włosy. – Wyjeżdżamy.
-
Myślałam, że skończyliście już koncerty – odparła momentalnie i zadarła głowę,
by w końcu na niego spojrzeć. Luke opuścił wzrok, wciąż żarliwie i z ogromną
troską gładząc jej plecy. Nerwowo przełknął ślinę, a ona dostrzegła to niepewne
spojrzenie, którym ją obdarzył.
-
Lecimy do Londynu napisać i nagrać kilka piosenek – wyjaśnił nieco obszerniej,
a ona poczuła jak nogi się pod nią niebezpiecznie ugięły. Z przerażeniem
obserwowała jego zasmuconą twarz. Nie umiała zapanować nad drżeniem całego
ciała, a jego zakłopotane spojrzenie było niezaprzeczalnym znakiem na to, że
jeszcze gorsze wiadomości miał jej do przekazania. Powoli wysunęła się z jego
objęcia, zaciskając mocno usta, aby choć na chwilę opanować to nieprzyjemne
drżenie. Zrobiła krok w tył.
-
Na jak długo?
-
Miesiąc.
Zakręciło
jej się w głowie, dlatego pospiesznie przymknęła oczy i wzięła głębszy oddech,
łapczywie chwytając każdy haust powietrza. Całe przyjemne wrażenie, które
towarzyszyło jej tego wieczoru, wraz z tą jedną informacją odeszło w niepamięć.
-
Kiedy? – wydukała, lekko zaszklonymi oczami spoglądając na niego. Wyraz jego
twarzy przybił ją jeszcze bardziej, bo nigdy wcześniej nie widziała go w takim
stanie. To tak radosne do tej pory błękitne spojrzenie nie wyrażało teraz
żadnych uczuć, było puste.
-
Pojutrze.