Robimy małe ognisko na plaży, będzie paru
znajomych, wpadasz?
Luke będzie?
Nie, ma jakieś rodzinne spotkanie czy coś
lol : - )
OK.
Do zobaczenia w takim razie wieczorem, koło
dwudziestej, przy starym molo.
Odczytywała
ze znudzeniem i obojętnością wymalowanymi na twarzy wiadomości od Ashtona,
obracając telefon w dłoni. Nie miała ochoty na żadne towarzyskie spotkania,
dlatego bardziej na złość swojemu chłopakowi, niż z jakiejkolwiek ochoty na
zabawę z ludźmi, których praktycznie nie znała, zgodziła się tam pójść. Nie
wiedziała, czy dobrze robiła, ale mimo iż złość na niego już trochę zelżała, to
i tak gdzieś głęboko w podświadomości pragnęła wzbudzić w nim zazdrość. Prawdopodobnie
było to myślenie głupiutkiej nastolatki, jednak nie potrafiła oprzeć się tej
pokusie. Przekręciła się na plecy i ze splecionymi na brzuchu rękami wpatrywała
się pustym wzrokiem w sufit. Ta ich pierwsza oficjalna i kompletnie bezsensowna
sprzeczka trwała już równe trzydzieści dziewięć godzin, w czasie których
doczekała się dwóch smsów od Luke’a, nie odpowiadając na żadnego. Na pewno
fakt, że mieli wczoraj koncert w pewien sposób mógł usprawiedliwiać jego
bierność, ale Alex nie umiała zapomnieć o tym, co się wydarzyło.
-
Puk, puk, moja najdroższa, ukochana siostrzyczko! – zaświergotała przesłodzonym
głosem Katie, ze schowanymi za plecami rękami wchodząc do jej pokoju. Blondynka
uniosła lekko głowę, wyczuwając zbliżające się ogromnymi krokami kłopoty.
Doskonale wiedziała, że takie zachowanie zawsze wiązało się z czymś złym.
-
Nie! – odparła od razu, opadając ponownie na pościel.
-
Przecież jeszcze o nic nie zapytałam – oburzyła się Katie, ale momentalnie
potrząsnęła głową, wracając do swojej uroczej wersji. Uśmiechnęła się szeroko i
zamachała siostrze pudełkiem jej ulubionych czekoladek przed nosem. Alex
otworzyła szerzej oczy, uważnie podążając za ruchem jej ręki. Spojrzała na ten
szatański wyraz twarzy i przewróciła tylko oczami, odwracając się do niej
plecami.
-
Nie – powtórzyła z równie stanowczym zacięciem, nakrywając głowę poduszką.
Poczuła w pewnej chwili, jak łóżko niebezpiecznie ugięło się po drugiej
stronie. Westchnęła ciężko, zerkając przez ramię na brunetkę.
-
Dziś jest otwarcie tego nowego klubu, a mama mnie samej nie puści – zaczęła
niepewnie, coraz bardziej podsuwając czekoladki w stronę siostry. Wciąż ten
perfidny uśmieszek błąkał się po jej twarzy, doprowadzając Alex do szaleństwa.
-
I?
-
No i… – Katie od razu się ożywiła, podskakując radośnie na łóżku. Pełna
podekscytowania klasnęła w dłonie, siadając bliżej blondynki. – Mama
powiedziała, że jak ty pójdziesz, to mogę iść z tobą.
-
Jasne – burknęła z nutką ironii w głosie, zsuwając się z łóżka. – Dziś nie mogę
– dodała szybko, widząc jak siostra zaczynała już trząść się z ekscytacji. Jej
ogromny zapał w jednej chwili wyparował i spojrzała na nią z ogromnym wyrzutem.
-
Dlaczego?
-
Umówiłam się już na wieczór.
-
Z tym swoim blondynkiem? – zapytała poirytowana, marszcząc gniewnie czoło i
specjalnie ze złośliwością zaakcentowała ostatnie słowo. Alex parsknęła
śmiechem, podchodząc do szafy.
-
Nie.
-
Uhu – mruknęła przedrzeźniająco. – Czyżby kryzys w waszym idealnym związku?
Blondynka
spojrzała na nią ze skrzywioną w grymasie miną, a Kat zamiast odpowiedzi na
swoje niewygodne pytanie, dostała poduszką prosto w twarz.
*
Nie
była pewna, czy powinna wybierać się na to ognisko. I mimo ogromnych
wątpliwości, gdzieś głęboko w jej podświadomości tliła się nadzieja na to, że
spotka tam Luke’a, a całe to spotkanie rodzinne okaże się tylko głupim żartem
Ashtona. Kiedy tylko się zbliżyła do grupki znajomych i nie dostrzegła jasnej
czupryny, momentalnie pożałowała swojej decyzji. Było już jednak za późno, bo
Irwin ją zauważył i siłą zmusił do poznania ich ekipy, w której jedynymi
znajomymi twarzami byli Calum i Michael. Nie zapamiętała nawet jednego imienia
z przedstawianych jej osób i pierwszą godzinę spędziła wyłącznie na głupim
uśmiechaniu się oraz uprzejmym przytakiwaniu na tematy, o których w ogóle nie
miała pojęcia, bo dotyczyły głównie ich szkolnych przygód.
Gdy
tylko atmosfera stała się trochę bardziej luźna i każdy znalazł sobie kompana
do rozmowy, Alex podniosła się z drewnianej ławki i niezauważona przez nikogo
zaczęła iść w kierunku pobliskiego placu zabaw. Lubiła to miejsce, bo dość
często stawało się ono celem jej spacerów z
Sussie. Zwykle jednak były tam tłumy rozwrzeszczanych dzieciaków,
dlatego ta wszechogarniająca cisza, przerywana tylko szumem wody, była całkiem
przyjemną odmianą. Bez zastanowienia usiadła na jednej z huśtawek i nogą odbiła
się od piasku, wprawiając ją w delikatny ruch. Ciche skrzypienie momentalnie
rozniosło się po okolicy, a ona bezwiednie oparła głowę o metalowy łańcuch,
przymykając na moment oczy. Westchnęła bez przekonania, czując na twarzy
nieznaczny podmuch wieczornego wiatru znad oceanu. Na ciemnym niebie migotały
miliony gwiazd, a jasny księżyc roztaczał wątły blask nad pogrążoną w nocnej
ciszy plażą. Próbowała nie myśleć o niczym, ale gdy tylko jej zmęczone powieki
opadały, obraz blondyna mimowolnie pojawiał się przed jej oczami, choć tak
bardzo walczyła z tym. Mocniej zacisnęła palce na łańcuchu, wyczuwając jak
chłodny metal wbijał się w skórę dłoni. Nagle doszło ją ciche zgrzytanie,
dlatego gwałtownie otworzyła oczy, spoglądając z pewnego rodzaju
niewytłumaczalną nadzieją w bok. Kiedy na sąsiedniej huśtawce dostrzegła
uśmiechającego się Ashtona, jej początkowa ekscytacja od razu ulotniła się. Z
nieskrywanym rozczarowaniem opuściła bezradnie głowę, wbijając wzrok we własne
trampki.
-
Chyba spodziewałaś się kogoś innego – zażartował chłopak, ale ona wzruszyła
tylko ramionami, nie mając odwagi by na niego w tamtej chwili spojrzeć. – Nie okłamałem
cię, Luke naprawdę ma jakiś poważny zjazd rodzinny, babcia, czy ciocia
przyjechały, już sam nie wiem – wyjaśnił momentalnie, widząc jej zawiedzioną
minę.
-
OK – burknęła obojętnie, wciąż delikatnie odbijając się stopą od ziemi.
Usłyszała tylko jego bezradne westchnienie, po którym i on zaczął się bujać się
na huśtawce. Miał jednak zdecydowanie bardziej utrudnione zadanie, bo jego
długie nogi prawie za każdym razem zahaczały o podłoże.
-
Jestem już za duży na takie zabawy – stwierdził z udawanym smutkiem,
wyhamowując obiema stopami na piasku. Alex w końcu podniosła głowę,
przyglądając mu się pustym wzrokiem.
-
Wracaj do przyjaciół, nie chcę ci psuć humoru moimi problemami.
-
Ale ja bardzo chętnie z tobą posiedzę, mam już dość tych trajkoczących o
pierdołach ludzi – przyznał z powagą i ponownie się rozhuśtał, unosząc już
zdecydowanie wyżej nogi. Jego loczki zaczęły zabawnie podrygiwać w powietrzu,
wprawiane w ruch przez wiatr. Kiedy nabrał odpowiedniej wysokości, zaczął
przeraźliwie krzyczeć z radości, jak małe dziecko. Blondynka wpatrywała się w
niego przez chwilę w zadumie, podziwiając to jego nieskończone szczęście, które
czerpał z życia, aż w końcu sama się uśmiechnęła.
-
Głupek – podsumowała, kręcąc głową, kiedy chłopak zaczął szaleńczo wymachiwać nogami,
bujając się coraz mocniej.
-
Na potęgę …
Zdążył
jedynie wysunąć jedną rękę do góry, starając się imitować jednego z bajkowych
bohaterów i już w tej samej chwili leżał z bolącymi pośladkami na piasku. Alex
wpadła w histeryczny śmiech, nie potrafiąc się uspokoić, kiedy on tak
bezwładnie leżał na ziemi, pochlipując cichutko. Zeskoczyła z huśtawki i wciąż
dławiąc się śmiechem, stanęła nad nim, z rozbawieniem przyglądając się jego
upadkowi. Gdy tylko na nią spojrzał z wykrzywionymi w bólu i smutku ustami,
pomogła mu wstać, podając rękę.
-
Wszystko w porządku? – zapytała z troską, próbując już nie śmiać się. Było to
jednak niemożliwe i ponownie wybuchła gromkim śmiechem, kiedy Ashton otrzepywał
spodnie z piasku. Wzniósł teatralnie oczy i zrobił tę pełną zażenowania minę.
-
W porządku – odparł w końcu i uśmiechnął się do niej, doskonale zdając sobie
sprawę z tego, jak komicznie musiał wyglądać.
-
Wiesz co, chyba będę już szła.
-
Poczekaj – zaoponował momentalnie, chwytając ją za ramię. Spojrzała niepewnie
na chłopaka. – Luke to naprawdę dobry chłopak, porozmawiajcie.
Alex
momentalnie spoważniała, dzielnie walcząc z tym uporczywym wzorkiem Irwina,
który niecierpliwie wyczekiwał jej reakcji. Zrezygnowana westchnęła ciężko,
opuszczając bezradnie ramiona.
-
Jeśli by mu zależało, to sam by się odezwał – stwierdziła smutno, opuszczając
głowę.
-
Nie jestem ekspertem od związków, ale jemu naprawdę zależy. I podobnie jak z
tobą, od dwóch dni nie można z nim normalnie porozmawiać, bo snuje się tylko z
kąta w kąt.
Dziewczyna
zerknęła na niego niepewnie, a on uśmiechnął się tylko pocieszająco, poklepując
ją przyjaźnie po ramieniu.
*
Na
prośbę chłopaków miała grzecznie poczekać przy ognisku na nich, bo zgodnie w
trójkę obiecali, że odprowadzą ją do domu, kiedy tylko pożegnają się z resztą
znajomych. Siedziała więc sama, obserwując jak oddalali się w stronę parkingu
ze swoimi przyjaciółmi, którzy też już postanowili wracać. W dłoniach ze
znudzeniem obracała kilka suchych patyczków, wrzucając co jakiś czas jeden do
tlącego się ognia. Obojętnym wzrokiem wpatrywała się w żarzące się węgielki,
przysłuchując się przyjemnemu skwierczeniu. Na twarzy wyczuwała to błogie
ciepło, bijące od ogniska. Przymknęła na moment oczy, wzdychając głęboko.
Próbowała przypomnieć sobie całą tę niekomfortową sytuację z Lucasem i tak
naprawdę nie była już pewna, dlaczego zareagowała tak gwałtownie, bez większego
powodu przestając się do niego odzywać. Nagle poczuła, że ktoś za nią stanął i
będąc pewną, że to Ashton po nią wrócił, już miała wstawać, kiedy jej
niespodziewany towarzysz przysiadł się tuż obok. Przypadkowo jego ramię otarło
się o jej rękę, powodując delikatny dreszcz na plecach, a serce zabiło
zdecydowanie szybciej.
-
Luke? – zapytała nieprzytomnie, marszcząc czoło i z wielkim zaskoczeniem
wpatrywała się w jego przemęczoną twarz. Blondyn zerknął na nią niepewnie,
siląc się na uśmiech. – Co ty tu robisz?
-
Siedzę? – odpowiedział pytająco, sądząc, że zabrzmiał zabawnie, ale ona
przewróciła tylko oczami. Chyba zaczynała przypominać sobie, dlaczego działał
na nią tak irytująco.
-
Aha – mruknęła niespokojnie i wrzuciła resztki trzymanych w ręce patyczków do
ogniska. Była już gotowa do odejścia, ale dokładnie w tej samej sekundzie jego
dłoń oplotła jej nadgarstek.
-
Przepraszam – szepnął z delikatnym zawstydzeniem, opuszając wzrok. Alex
popatrzyła na niego, zajmując ponownie miejsce obok. Był wyraźnie zmęczony i mimo,
że starał się to ukrywać, ona nie dała się nabrać. Jego pełne znużenia oczy
mówiły same za siebie. Włosy były kompletnie nieułożone, opadając mu ciągle na
czoło, a on zaciekle próbował je przygładzić, co chwilę dłonią poprawiając
niesforne kosmyki.
-
Za co?
-
Miałem odezwać się wczoraj, ale mieliśmy koncert, a dziś zjechała się cała rodzina
i jakoś tak wyszło … - zaczął się tłumaczyć, wciąż jednak na nią nie patrząc.
Nie dostrzegł więc tego przebłysku uśmiechu, który przemknął przez jej twarz. –
I trochę też chciałem zrobić ci na złość, choć teraz wiem, że było to głupie i
zachowałem się jak ostatni gówniarz.
-
Niezaprzeczalnie – powiedziała poważnie zaraz po jego wyznaniu, ale od razu jej
niewielka dłoń wsunęła się w jego rękę, chowając się w ciepłym objęciu. Gdy
tylko podniósł wzrok z zaskoczeniem przyglądając się jej swoim głębokim,
błękitnym spojrzeniem, skinęła tylko dumnie głową. Nie mogła dłużej znieść tych
zasmuconych oczu, dlatego nie wytrzymała i uśmiechnęła się. – Ja też
przepraszam.
-
Za co? – spytał, naśladując jej wyniosły ton. Pokręciła z dezaprobatą głową i
zaczęła się śmiać, kiedy przyciągnął ją do siebie, otulając z całej siły
ramionami.
-
Nigdy więcej tego nie róbmy, dobrze? Te dwa dni to był naprawdę koszmar –
mruknęła cicho, wtulając się w niego. Pachniał tak przyjemnie, że prawie
momentalnie przymknęła oczy, rozkoszując się tą pobudzającą wszystkie zmysły
wonią. Nie przypuszczała, że sama jego obecność była w stanie rozjaśnić cały
jej świat w zaledwie kilka sekund. Gdy tylko jego dłonie zaczęły troskliwie
gładzić jej plecy, zacisnęła mocniej usta, by zapanować nad przejmującym
kontrolę nad jej ciałem uczuciem wielkiej ekscytacji. Pocałował delikatnie
czubek jej głowy, zacieśniając bardziej zdecydowanie objęcie.
-
Troszkę się stęskniłem – wyszeptał nad jej uchem, jakby się obawiał, że ktoś
mógł ich usłyszeć. Alex momentalnie zadarła głowę, przyglądając się z uwagą
jego rozpromienionej twarzy. Zmrużyła lekko oczy.
-
Troszkę? – zapytała z udawanym wyrzutem, gwałtownie się prostując. Luke zaśmiał
się radośnie, koniuszkiem języka oblizując wargi.
-
Troszkę bardzo – poprawił się i po chwili znowu znajdowała się w jego silnym
objęciu, wyczuwając to niesamowite ciepło, bijące od niego. Otuliła go rękami w
pasie i ułożyła wygodnie głowę tuż przy jego klatce piersiowe, wsłuchując się w
rytmiczne bicie serca. Zadrżała, kiedy opuszki jego palców subtelnie zaczęły
sunąć wzdłuż jej ręki, niosąc ze sobą kolejną falę przyjemnego napięcia. Miarowy
dotąd oddech z każdym jego dotykiem stawał się coraz cięższy.
-
Luuuuuuke – wymruczała z rozkoszą, podsuwając się jeszcze bliżej niego. Nieznacznie
odsunął ją od siebie i dotykając delikatnie
podbródka, uniósł jej głowę do góry. Kciukiem czule gładził jej zaróżowiały,
ciepły policzek, a to jego zniewalające spojrzenie sprawiało, że kolejny
dreszcz przebiegł wzdłuż jej ciała. Nachylił się lekko, a jego czoło zetknęło
się z jej. Przymknęła oczy, gdy poczuła miętowy oddech na twarzy, a jego usta
musnęły w tej samej chwili czubek jej zadartego nosa.
-
Oho! – krzyknął z oddali Calum, a oni spojrzeli na siebie z nutką rozczarowania
malującą się na twarzach i niechętnie popatrzyli w kierunku, z którego
nadchodziła trójka przyjaciół. – Nasze blondynki się wreszcie pogodziły! –
dodał podekscytowany, klaszcząc w dłonie i objął ich ramionami, kiedy już
dotarli na miejsce.
-
Dzięki Bogu! – westchnął z wdzięcznością Ashton, unosząc ręce w górę. – Na
początku myślałem, że te wasze słodko pierdzące schadzki są uciążliwe i nie do
zniesienia, ale kiedy nastały te dwa ciche dni, to … - zatrzymał się na moment,
próbując znaleźć jakieś odpowiednie słowo, aby określić swoje zdegustowanie i
oburzenie. – To po prostu, wolę patrzeć, jak się nieustannie miziacie.
-
Nie słuchaj go – szepnął cicho Luke do dziewczyny, posyłając przyjacielowi
jedno mordercze spojrzenie.
-
Słuchaj, słuchaj! I to uważnie! – zaprotestował szybko Irwin władczym tonem. –
Lukey bez ciebie u boku zachowuje się jak stara, zrzędliwa kwoka, która nie
potrafi znaleźć sobie miejsca i tylko łazi, stęka, narzeka. W ogóle nie da się
z nim wtedy żyć.
-
To był jeden dzień, nie przesadzaj – powiedziała z powątpiewaniem w jego opis
całej tej sytuacji, uśmiechając się jednak serdecznie, kiedy Luke mocniej objął
ją ramieniem.
-
No właśnie! – Mike włączył się do tej pasjonującej dyskusji, unosząc wskazujący
palec. – Strach pomyśleć, co będzie, jeśli przyjdzie wam się rozstać na dłużej!
– przyznał z przerażeniem, kiedy sam próbował wyobrazić sobie taki moment w ich
wspólnym życiu. Miał wtedy wyjątkowo dziwną i zafrasowaną minę. Luke był
wyraźnie zażenowany całą tą rozmową, co chwilę kręcąc tylko bezradnie głową i z
wściekłością lustrując każdego z chłopaków.
-
Z kim ja się zadaję – odparł skrępowany, podnosząc się z ławki. Nadal kurczowo
przytrzymywał dłoń Alex, pociągając ją za sobą. Miał już dość tych głupich
zaczepek przyjaciół, którzy uparcie próbowali poniżyć go w oczach blondynki. –
Odprowadzę cię do domu, OK?
Dziewczyna
skinęła tylko z rozbawieniem głową i podążyła za nim, obejmując go w pasie.
Pomachała na pożegnanie chłopcom, a oni oczywiście nie szczędzili sobie
sugestywnych gestów i jednoznacznych odgłosów. Blondyn znowu westchnął tylko ciężko,
nie mogąc pojąć głupoty ludzi, których uważał za braci.
-
Idźcie i rozmnażajcie się, jak przykazał Bóg! – wrzasnął przeraźliwie Ashton, a
oni zerknęli tylko na siebie, wymieniając wymowne spojrzenia. Luke objął ją
ramieniem, przyciągając jeszcze bliżej siebie, a wtedy ona sięgnęła dłonią jego
dłoni i splotła ich palce razem. Nagle kąciki jej ust uniosły się zdecydowanie
do góry.
-
Nie patrz tak na mnie – powiedziała ciszej, wpatrując się w przestrzeń przed
sobą. Nie musiała nawet na niego zerkać, by czuć na sobie ten świdrujący wzrok.
-
Jak? – zapytał zaczepnie, udając kompletne niezrozumienie. Alex obróciła się i
posłała mu jedno litościwe spojrzenie, kiedy nadal wygłupiał się, robiąc te
swoje zdezorientowane miny. Otworzył szerzej usta, kręcąc głową.
-
Oj, jesteś czasami takim dużym głuptaskiem – wyjaśniła zrezygnowanym głosem, a
on w tej samej chwili zupełnie niespodziewanie porwał ją w ramiona, zmuszając
do tego, aby mocno oplotła rękami jego szyję. Zaczęła piszczeć, ale Luke bardzo
szybko zamknął jej usta jednym namiętnym pocałunkiem, powodując że wszystkie
złe wspomnienia ostatnich dni odpłynęły w nicość.
Ashton dzisiaj zdecydowanie jest królem odcinka
OdpowiedzUsuńzgadzam sie *chociaż pozno hahahaha*
UsuńAAAAAAAAAAAAAAAAA! ♥
OdpowiedzUsuńA tak bardziej merytorycznie, to kocham Ashtona, troszkę bardzo nieśmiały Luke jest czarujący, a moje serduszko się topi ze słodyczy. Tak sobie myślę, że oni mogą być w rzeczywistości tacy, jak w Twojej historii. Nie pogardziłabym :D
Jacy są w rzeczywistości, tego się nigdy nie dowiem, mogę sobie tylko snuć takie przypuszczenia :D
UsuńCicho tam, dowiesz! Ja tylko czekam na koncert w Polsce i Twoją relację z pierwszego rzędu, a potem zza kulis!
UsuńHahahahahahahahahaha
UsuńI skąd jeszcze relację? :D
Noo, z afterparty i z kolacji ze śniadaniem... :D
UsuńAfterparty jeszcze jakoś bym dała radę się podzielić, ale śniadanie zachowałabym dla siebie :D
UsuńŚniadanie to sobie trzymaj dla siebie, ja jestem zainteresowana, ekhem, częścią przedśniadaniową, a poimprezową :D
UsuńBo śniadanie to mi Ashton zrobi, w razie czego ^^
Nie wiem, co chodzi po Twojej główce, ale w tej części między imprezą, a śniadaniem nie działoby się za wiele. Luke jest niepełnoletni! :D
UsuńOj tam, wielka różnica, pełnoletni, niepełnoletni - ale dojrzale wygląda :D
UsuńEj. Moment. Teraz zobaczyłam, który to rocznik. Jest w wieku mojego kuzyna... ^^' A internety mówią o nim, cytuję: "An Australian blond God". So true!
Ale chyba już od 16tki nie karzą za to i owo. Więc jest teoretycznie szansa. Aczkolwiek dla pewności wolę poczekać, jak już skończy te 18, nikt nie będzie mnie później oskarżał o pedofilię haha :D
UsuńPrawda, tylko nie wiem jak jest wg ich prawa. Jakby co, będę Cię bronić - jestę prawnikę.
UsuńZanim on skończy 18, to Ty będziesz troszkę bardzo stara, według tego, co mówiłaś - już będzie bliżej 30tki niż dalej :D
: O
UsuńOni lubią starsze! Poza tym on za niecały rok ma 18, więc wciąż dalej niż bliżej będzie mi do 30!
no co się dziwisz? :D
Usuńto ja już nie wiem, ile Ty masz lat? :D
Prawie nazwałaś mnie starą, dlatego się dziwię! nooo :D haha
UsuńPrawie, a to robi różnicę :D
UsuńPS. Powinnam mówić do Ciebie per Pani? :D
Proszę Cię, nie pogrążaj mnie.
UsuńWiek to tylko nic nie znacząc liczba! haha
www.youtube.com/watch?v=0kraiE5R-jE masz, na pocieszenie :D
UsuńJa się w końcu dowiem! Jeszcze zobaczysz... ; d
Ashton w białej koszulce, omamoooooo! *_*
UsuńMam trzy latka, trzy i pół!
Poprawka - Ashton w białej koszulce i RayBanach, siedzący na wyciągnięcie ręki. *.*
UsuńA sięgasz głową ponad stół przynajmniej? :D
Ok, przyjmuję poprawkę. Oh.
UsuńSięgam, bozia nie szczędziła mi na wzroście, niestety.
Oj, narzekasz jakbyś miała 2 metry, a pewnie zmieściłabyś się w rzeczywistości Luke'owi pod brodą!
UsuńHahaha no Luke'owie to pewnie i niżej ... Ale tutaj nie ma takich Luke'ów, więc muszę narzekać na samych kurduplów.
UsuńI znów mi się po głowie zaczęły plątać dirty thoughts... ^^
UsuńPrawda, wszystko prawda... Królestwo za Ashtona, ale nie ma szans ;c
Masz nieczyste myśli!
UsuńA jak już spotkasz wysokiego, to kurde zajęty, albo debil.
Przepraszam, domena młodości *sugestywny kaszel* :D
UsuńDOKŁADNIE.
Nie będę już reagować na te niemiłe aluzje odnośnie mojego wieku, pff! :D
UsuńTo znak, że trzeba wybyć do Australii, albo UK, albo USA. Aczkolwiek ja lubię Polskę ...
Czy napisałam ci kiedyś, jak bardzo cię uwielbiam? Dzięki tobie mogę oderwać się od nauki i od samego myślenia o szkole w tak przyjemny sposób. Rozdział świetny, niesamowity, interesujący, ciekawy.. mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Masz ogromny talent!
OdpowiedzUsuńShippuję Alukę hahahahah xD
Hahahaha, to jest Lalex! :D
Usuńchociaż Aluke też całkiem śmiesznie brzmi :))
Hahahaha wiedziałam, że się szybko pogodzą :D
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że Alex i Kat przypominają mnie i moją siostrę, ale teraz to wyobrażenie prysło. Ja nie kupiłabym mojej siostrze czekoladek, tylko zaczęła na nią wyzywać, że ma mi to zrobić, bo jak nie to pójdę do mamy :3 (przywilej bycia młodszą xd. Mama zawsze jest po twojej stronie :D )
Uwielbiam Ashtona <3 Jest jedyny w swoim rodzaju.
weny kochana.
zapraszam na bloga dziennikarskiego ----> http://jump-for-dreams.blogspot.com/
Ale w tej sytuacji nie mogła iść do mamy, bo od mamy przychodziła haha :)
Usuńpoprawiłaś mi humor kobieto! nie wiem jak to robisz ale jest cudownie
OdpowiedzUsuńtakie jedno wielkie AWWWWWWWWWW
OdpowiedzUsuńAWW HAHAH Ashton rozwalił system " Idźcie i rozmnażajcie się .." < 3 Idealny !
OdpowiedzUsuńboże hahahahahahahahahaha
OdpowiedzUsuńAshton w tym rozdziale>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
genialne XD @jaicrushx
Dasz mi takiego Luke'a ? :))) *-*
OdpowiedzUsuń@irish_teenager
Nope, Luke jest mój! haha :))
UsuńAWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW
OdpowiedzUsuń"Idźcie i rozmnażajcie się, jak przykazał Bóg"... Nie. To zmiażdżyło wszystko. Następnym razem nie czytam żadnych rozdziałów na lekcjach, bo się później tłumaczyć muszę, dlaczego się śmieję xd
OdpowiedzUsuńI mówiłam, że Luke przeprosi! :D To dobry chłopaczyna <3
Buziaki! :*
I jak się wytłumaczyłaś? :D
UsuńŚmiesznym obrazkiem w książce XD
UsuńHahaha, fajnie być śmiesznym obrazkiem w książce :D
UsuńCałe szczęście, że doszli do porozumienia! To było urocze, a Ashton to mistrz w tym rozdziale :D fakt, niech się już lepiej nie kłócą, bo nikomu to nie wyjdzie na dobre, chociaż czasami przydają się takie ciche dni, żeby porozmyślać i uświadomić sobie, jak bardzo zależy nam na drugiej osobie :)
OdpowiedzUsuńAle podziwiam za tempo dodawania rozdziałów ;))
OdpowiedzUsuńI co mogę napisać? Zapisuję się do fanclubu Ashtona. Przy nim Luke wymięka całkiem. Z pogodzenia się naszych blondynasków się oczywiście cieszę, ale z dokładnie tego powodu co Ashton i reszta chłopaków. Smęcący Luke i smęcąca Alex są upierdliwi dla otoczenia ^^ A zjady rodzinne są w stanie zabić każdego :D
Mam być szczera? Sama siebie podziwiam i nie wiem, co się ze mną dzieje ; o
Usuń"Zjady rodzinne" - heh, te przejęzyczenia są chyba znaczące.
UsuńA ku Amelci coś dodasz czy już całkiem zrobiłaś futro z Kota?
Spoko, też często się mylę, ale nawet nie zauważyłam tego błędu :)
UsuńNo właśnie mam z nią problem. Z Kotem też.
uwielbiam
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, że się pogodzili, bo w sumie ta sprzeczka była o wielkie NIC xD A oni tak do siebie pasują! Przyjaciele Luka to są niezastąpieni, ich teksty zawsze mnie rozśmieszają. Teraz dodatkowo wiem, że Ashton to super gość!
OdpowiedzUsuńkiedy nowy? :)
OdpowiedzUsuńUmmmm nie wiem, może w weekend? :)
Usuńto czekam niecierpliwie :)
Usuńawwwwwwwwwww świetny <33 Ashton człowiek dobra rada xD
OdpowiedzUsuńAlex mnie poirytowała:
OdpowiedzUsuń"Jeśli by mu zależało, to sam by się odezwał – stwierdziła smutno, opuszczając głowę."
^&%^^(*&^% no a co on zrobił niby? Wysłał jej dwa smsy, a ona na żadnego nie odpowiedziała... Do kogo ma pretensje? Nie jest pępkiem świata.
Koledzy z zespołu za to na plus, śmieszą mnie ich uwagi, ale Luke jest słodki, gdy sie złości :)
kocham to! :3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń" Idźcie i rozmnażajcie się, jak przykazał Bóg! " hahahahhah od dzisiaj to jest moje motto :D hahahah #zart
OdpowiedzUsuńAshti mistrzem
OdpowiedzUsuńjezus maria
OdpowiedzUsuńkill me <3 ywjxbgyiwtgcryi
@Strooong_69
Kochaaaaaaaaam
OdpowiedzUsuńI pow torze ja chce takiego Luka
Genialne rozdziały ! Luke i Alex <3
OdpowiedzUsuńA Ash wygrał dzisiaj życie tym tekstem hahahahhahahahahahahhahhahhahahahhaha XD " Idźcie i rozmnażajcie się, jak przykazał Bóg! " Jesteś genialna XD / Maddie