Trwała
w tym przyjemnym półśnie, między jawą, a marzeniami, wtulając policzek w miękki
materiał poduszki. Nie była pewna o czym śniła, ale miała przeczucie, że było
to coś miłego, dlatego tak uporczywie ignorowała dochodzący gdzieś z oddali
natrętny dźwięk telefonu. Długo walczyła, aby skupić się wyłącznie na swoich
sennych marzeniach, ale najwyraźniej ktoś usilnie próbował się z nią
skontaktować o tak późnej porze. Z ogromną niechęcią przebudziła się,
otwierając zaspane oczy i sięgnęła leniwie po komórkę, która wciąż wibrowała na
szafce. Spojrzała na wyświetlacz i momentalnie rozbudziła się, kiedy tylko
pojawiło się na nim imię Michaela.
-
Czego on chce? – szepnęła do siebie, odbierając połączenie. Nie zdążyła się
odezwać, kiedy w słuchawce usłyszała jakiś podejrzany, niewyraźny głos i z
pewnością nie należał on do Clifforda.
-
Aleeeeex – ktoś jęknął i zaczął coś bełkotać, ale ona nie była w stanie
rozróżnić żadnego słowa. Dochodziły ją tylko jakieś pojedyncze trzaski i ciche
przekleństwa, a przy którymś z kolei bluźnierstwie rozpoznała właściciela tego
jąkającego się głosu.
-
Hemmings – westchnęła ciężko, kiedy uzmysłowiła sobie, że to był on.
Przekręciła się na plecy i przymknęła oczy, oddychając głęboko. Usłyszała jego
rozbawiony śmiech. Była pewna, że działo się z nim coś niedobrego, bo jego
zachowanie było co najmniej dziwne. – Gdzie ty jesteś? – zapytała w końcu,
kiedy podejrzanym odgłosom nie było końca. Chłopak znowu zachichotał i znowu
jakiś huk rozległ się w słuchawce. Aż drgnęła. Każdy dźwięk był jednak trochę zbyt
odległy, jakby trzymał telefon z daleka od ucha. – Wszystko w porządku? – dopytywała
już lekko podenerwowana, kiedy nie udzielał odpowiedzi na jej pytania.
Odetchnął głośno, już z pewnością mając komórkę bliżej.
-
Jestem – odparł z dumą w głosie, a Alex zmarszczyła tylko czoło, wciąż nie
mając pojęcia, co też błąkało się po jego słowie.
-
Gdzie jesteś? – powtórzyła, a on zaśmiał się. Była naprawdę zaniepokojona jego
zachowaniem, bo ten śmiech nie brzmiał, jak normalny śmiech Luke’a. Coś z nim
działo się nie tak jak powinno i nawet przez rozmowę telefoniczną była w stanie
to wyczuć. Usiadła nerwowo na łóżku, wyczekując na jakąkolwiek odpowiedź.
-
Otwórz drzwi na balkon, bo trochę tu zimno – odpowiedział z tym przerażającym ją
rozbawieniem.
-
Żartujesz, prawda? – mruknęła, jakby chciała zaprzeczyć temu, co właśnie
usłyszała, ale zeskoczyła pospiesznie z łóżka, podchodząc do drzwi. Rozsunęła
zasłony, a za szybą ujrzała rozpromienione oblicze blondyna. Dłuższą chwilę
wpatrywała się w niego bez słowa, podpierając dłonią bok. Nie wierzyła w to, na
co właśnie patrzyła. On tylko lekko pochylił głowę w kierunku ramienia i uśmiechnął
się krzywo, gdy pojawiła się przed nim. Nie była już pewna, czy jest na niego
tylko wściekła, czy piekielnie wściekła. Otworzyła drzwi.
-
Cześć – mruknął z wesołym uśmieszkiem, chichocząc radośnie. Alex spojrzała na
niego z lekko przymrużonymi oczami, uważnie analizując jego uśmiechniętą twarz.
– Ładna piżamka – ocenił z uznaniem, lustrując dokładnie całą jej sylwetkę z
uniesioną zadziornie jedną brwią. Spojrzała na nadrukowaną różową panterę na
koszulce i postanowiła zignorować jego głupią uwagę z cichym westchnieniem.
-
Jak ty się tu dostałeś?
-
Ummmm – zaczął niepewnie, pocierając palcem policzek i zrobił minę, jakby
intensywnie nad czymś się zastanawiał. – Tam jest taka mała drabinka, to się
wspiąłem.
Dziewczyna
aż wstrzymała powietrze, nie mogąc uwierzyć w jego słowa. Było to co prawda
pierwsze piętro, ale mimo wszystko sama wizja wchodzącego tutaj chłopaka
przerażała ją. Dla pewności wyszła na zewnątrz i wyjrzała za balustradę
balkonu, sprawdzając czy przypadkiem nie uszkodził matczynej pergoli, która
była oczkiem w jej głowie. Odetchnęła z ulgą, dostrzegając że żadna z pnących
się po drewnianej konstrukcji roślin nie została zniszczona. Z nieskrywanym rozdrażnieniem
obejrzała się za siebie, spoglądając na chłopaka.
-
Piłeś.
-
Ja? Nigdy – zdziwił się, unosząc nienaturalnie wysoko ramiona i mocniej
otworzył zdumione oczy. Była w stanie mu nawet uwierzyć, ale w tej samej chwili
potknął się o własną nogę, tracąc równowagę. Udało mu się jednak wybrnąć z tej
sytuacji, bo prawie od razu podparł się o framugę i z rozbrajającym wdziękiem
stanął naprzeciw niej. Zalotnie poruszył brwiami, przygryzając dolną wargę.
Blondynka posłała mu jedno litościwe spojrzenie i pokręciła z dezaprobatą
głową.
-
Piłeś – powtórzyła z większym naciskiem, ale widząc jego słodką i trochę
zagubioną minę, poczuła jak cała dotychczasowa złość odchodziła w niepamięć.
-
No może troszeczkę – przyznał z pełną szczerością, dwoma palcami ukazując jak
niewielka była to ilość wypitego alkoholu. Bezwiednie pochylił się lekko w
przód, w ostatnim momencie podpierając się o dziewczynę, która heroicznie
uratowała go przed upadkiem.
-
Jak twoja matka dowie się, że jesteś poza domem o tej porze i cię zobaczy w
takim stanie, to cię zabije, albo w najlepszym wypadku do końca swoich dni nie
ujrzysz już nigdy więcej światła słonecznego – podsumowała z nieznacznym
westchnieniem, kiedy on nadal zażarcie się jej przyglądał lekko zamglonym spojrzeniem,
a uśmiech wciąż nie schodził mu z ust.
-
Mama myśli, że sobie smacznie śpię w łóżeczku – wyjaśnił, wciąż rozmarzonym
wzrokiem przyglądając się jej.
-
Więc chyba najwyższy czas do niego wracać, nie sądzisz? – zapytała, krzyżując
przed sobą ręce. I gdy tylko skończyła mówić, w momencie rozpętała się ogromna,
niespodziewana ulewa. W ostatniej chwili zdążyła wciągnąć do środka chłopaka i
zamknąć drzwi. – Uroczo – mruknęła rozeźlona, beznamiętnie rozglądając się po
coraz mocniej zalewanym wodą balkonie. Kiedy doszedł ją stłumiony rechot Luke’a,
odwróciła się i z pobłażaniem na niego spojrzała.
-
Ups! – zaśmiał się, szeroko szczerząc zęby. Alex opuściła bezradnie ramiona,
zdając sobie sprawę, że do rana nie miała szansy się go już pozbyć. Zapaliła
lampkę na biurku i sięgnęła po koc, który leżał na jednym z foteli.
-
Możesz spać tutaj, ale jak moi rodzice cię znajdą, to nie ręczę za ich reakcję.
Ja idę do Katie – oznajmiła chłodno, unikając jego spojrzenia. Cisnęła w niego
puchowym pledem i ściągnęła z łóżka swoją kołdrę. Była lekko poirytowana całą
tą niewygodną sytuacją, ale przecież nie mogła wyrzucić go na taką pogodę,
zwłaszcza w takim stanie. Nie chciała już nawet myśleć o konsekwencjach jego
głupoty, kiedy Liz zorientuje się, że nie było go całą noc, a co gorsze, że tę
noc spędził u niej.
-
Mogę spać na ziemi, ale błagam cię, nie wychodź – poprosił pełnym obaw głosem,
chwytając ją za dłoń, kiedy kierowała się w stronę drzwi. Niepewnie zadarła
głowę i popatrzyła na niego. Tak trudno było jej oprzeć się temu błękitnemu
spojrzeniu, że szybko opuściła wzrok, wstrzymując na chwilę powietrze, kiedy
opuszki jego palców czule gładziły rozgrzaną skórę ręki. – Proszę? – ponowił prośbę,
kiedy nie odezwała się do niego, nadal stojąc w tym samym miejscu. – Naprawdę nie
chciałem, żeby to wszystko tak wyszło.
-
Dobra – odparła ulegle, dając za wygraną. Wróciła ze swoją kołdrą na łóżko,
robiąc mu trochę miejsca po jednej stronie. – Ale jeśli tylko, chcący albo
niechcący, dotkniesz mnie, to z hukiem spadasz na ziemię, umowa stoi? –
zaproponowała, a on skinął tylko głową, kiedy gasiła lampkę. W pokoju ponownie
zapanowała ciemność, a nocną ciszę przerywał szum wody i charakterystyczny
dźwięk odbijanych od parapetu i szyb kropli deszczu. Alex po omacku wróciła do
łóżka, zakopując się ponownie w pościeli. Nakryła głowę rogiem kołdry, próbując
ignorować wszelkie odgłosy, które przy rozbieraniu i przykrywaniu się kocem
wydawał Luke.
-
Ładnie pachnie ta poduszka – stwierdził po chwili ciszy, kiedy kolejny raz
przekręcił się na bok. Blondynka zacisnęła mocniej usta i zakryła głowę jeszcze
szczelniej, byle tylko zagłuszyć chłopaka. On był jednak najwyraźniej bardzo
pobudzony, bo co chwilę zmieniał pozycję, nie mogąc znaleźć tej jednej odpowiedniej
i ciągle mruczał coś pod nosem, ale robił to na tyle nieudolnie, że praktycznie
w ogóle go nie rozumiała. W końcu jej cierpliwość dobiegła końca.
-
Cholera jasna, albo przestaniesz się wiercić i będziesz spał jak człowiek, albo
wypad na podłogę! – zagroziła mu, warcząc przez zaciśnięte zęby. Nie chciała podnosić
głosu, żeby przypadkiem nikogo w domu nie obudzić. Luke momentalnie zastygł w bezruchu
i przez chwilę odniosła wrażenie, że przestał nawet oddychać. Widziała tylko
niewyraźny zarys jego sylwetki, ale mogła przysiąc, że nakrył się mocniej
kocem, przestraszony jej ostrą reakcją. – Nie możesz pić, bo stajesz się strasznie
nieznośny.
-
Przepraszam – szepnął, a ona ponownie opadła na poduszkę i nie odezwała się już
do niego. Leżała z szeroko otwartymi oczami, ciągle przysłuchując się wciąż
padającemu deszczowi i coraz płytszemu oddechowi Luke’a. W pewnej chwili był
już na tyle miarowy i spokojny, że była pewna, iż chłopak zasnął. Położyła się
więc na boku, odwracając się do niego plecami i zamknęła zmęczone oczy,
wtulając twarz w leżącego obok ulubionego pluszaka.
*
Miał
wrażenie, że śnił jeden z tych cudownych snów, z których nikt nie chciał się nigdy
budzić. Błogi uśmiech błąkał się po jego twarzy, a on lawirował w tym sennym
świecie, korzystając ze wszystkich jego rozkoszy. Nagle jednak piękny sen
zmienił się w koszmar. Wydawało mu się, że ktoś usilnie szarpał jego ręką, za
wszelką cenę próbując ściągnąć go na ziemię.
-
Luke, Lucas! – groźny, nieco poirytowany głos przywoływał jego imię gdzieś z
oddali, ale on usilnie próbował wrócić na zieloną polanę, na której jeszcze
przed chwilą się znajdował. – Hemmings! – głos nie dawał za wygraną, a kiedy
poczuł coś chłodnego i wyjątkowo bolesnego na policzku, otworzył gwałtownie
oczy.
-
Co się dzieje?! – zapytał zdezorientowany, podskakując na łóżku. Nagle
przeszywający ból sparaliżował całe jego ciało, aż jęknął i momentalnie ucisnął
dłońmi pulsujące skronie. W tej samej chwili rozległ się cichy śmiech. Ponownie
spojrzał przed siebie, dostrzegając siedzącą na brzegu dziewczynę.
-
Męczy kacyk, co? – zapytała z nutką kpiny, uśmiechając się ironicznie. Kiedy
nie odpowiedział, wciąż wpatrując się w nią zaskoczony, Alex sięgnęła po tacę
ze śniadaniem, ustawiając ją na jego kolanach. – Jedz, jajecznica i mocna kawa
najlepsze na takie schorzenia.
-
Boże, która godzina? – jęknął, rozglądając się po pokoju. Na zewnątrz zaczynało
dopiero świtać.
-
Czwarta pięćdziesiąt, jeśli uda ci się pospieszyć, to może nikt nie zauważy, że
nie było cię w domu całą noc, zakładając że twoi rodzice nie są rannymi
ptaszkami – wyjaśniła szybko, krzyżując nogi i z delikatną wyższością
wymalowaną na twarzy przyglądała mu się z perfidnym uśmiechem. Luke popatrzył
na nią z niedowierzaniem, przełykając pierwszy kęs śniadania, jakie mu
przygotowała. Parsknęła śmiechem, kiedy się skrzywił. Spojrzał na nią z lekko
zmrużonymi oczami, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że zasłużył na takie
traktowanie.
-
Nie dam rady więcej – przyznał, kiedy połowa jajecznicy zniknęła z talerza. Aż
wzdrygnął się na samą myśl o dalszym jedzeniu, a dziewczyna odebrała od niego
tacę, nie szczędząc tego cynicznego spojrzenia.
-
Wszyscy jeszcze śpią, więc ubieraj się, wyprowadzę cię tylnymi drzwiami – zarządziła
i podniosła się z łóżka, podchodząc do szafy, z której wyjęła pierwszą lepszą
bluzę. W tym czasie Luke zdążył się ogarnąć i również był gotowy do wyjścia. Po
cichu otworzyła drzwi swojego pokoju i rozglądając się po korytarzu, zaciągnęła
go za sobą do kuchni. Kiedy przekręcała klucz, poczuła jak chwycił jej dłoń i
przyciągnął do siebie.
-
O nie, nie, nie – zaczęła się opierać, kiedy jego ręce momentalnie objęły ją w
talii, a on zbliżył się jeszcze bardziej. – Nie dam się znowu omamić, nie, nie,
nie. Nie zasłużyłeś … – protestowała coraz bardziej, ale właśnie wtedy pochylił
się i zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Początkowo się wzbraniała, ale
kiedy nie zamierzał tak łatwo opuścić, poddała się, odpowiadając tym samym. – W
dodatku masz nieświeży oddech – mruknęła, kiedy wypuścił ją gwałtownie z
objęcia, pozostawiając z ogromnym niedosytem.
-
Do zobaczenia później – pożegnał się, wychodząc na zewnątrz. Alex w porę oprzytomniała
i z niepokojem zauważyła, że oddalał się coraz bardziej. Bez zastanowienia wybiegła
za nim.
-
Lucas! – zawołała jakby z delikatnym poirytowaniem, że ją tak bezceremonialnie porzucił.
Zerknął za siebie w chwili, kiedy zarzucała ręce na jego szyję. Pocałowała go jeszcze
raz, wyczuwając jak uśmiechał się, kiedy ich wargi ponownie zetknęły się. – Idź
już! – westchnęła ciężko, gdy wypuścił ją z powrotem na ziemię. Przewróciła
oczami, kiedy zaczął się z niej śmiać i krótkim ruchem ręki dała mu znać, aby
już sobie poszedł.
Miałam się uczyć chemii, ale mam ją gdzieś. Ja się pytam kto tej kobiecie dał uprawnienia do nauczania, aż 3 przedmiotów, skoro ona sama żadnego z nich nie ogarnia ! Gubi się w Wordzie, ostatnio nawet zastanawiała się, jak odtworzyć laptopa, ale to co ostatnio zrobiła na fizyce to ja za przeproszeniem był szczyt szczytów : Żeby nauczyciel od fizyki, chemii i informatyki nie umiał przekształcić wzoru? Serduszko mi się kraja, że olewam moją kochaną chemię ;-;
OdpowiedzUsuńAle co do rozdziału ( całego, bo jak pewnie zauważyłaś, że nie skomentowałam cz. I. ) Rzeczywiście oni się czasami po prostu kłócą o błahostki. Żeby być zazdrosnym o własnego kumpla? A nie przepraszam to co ostatnio wymyśliłam z moimi kochanymi Finami to rzeczywiście może świadczyć, że można być zazdrosnym o kumpla, ale nic nie zdradzam, kiedyś to się dowiecie... (czyt. jak nie wytrzymam i zacznę to pisać, bo fabuła i bohaterowie leżą sobie w Wordzie, albo skończę coś co zaczęłam. stwierdzam, że raczej będzie to pierwsze ^ ^ Tak jak zawsze. Cała ja XD ) Ty, ale tak wpadka na chatę była nawet słodka ^ ^ Ja też bym chciała taka blondaska co by mi przez balkon do pokoju wchodził ( no może niech jednak nie będzie pijany xD ) ale szkoda też, że balkon jest w pokoju rodziców xd
Wyszło, jak zawsze czyli 90% nie na temat ;-; Szkoła zżera mi mózg, a mój pediatra stwierdził dziś, że jestem wybrykiem natury. ;-;
weny kochana :*
lubię twoje komentarze nie na temat, wiele się o tobie z nich można dowiedzieć :)) haha
UsuńHahah uśmiechałam się przez cały rozdział, który jest niesamowity. Tak przyjemnie mi się go czytało! Masz ogromny talent ;)
OdpowiedzUsuńp.s. Też chcę takiego Lucasa! :D
A kto go nie chce? :D
UsuńJa :D Wolę Ashtona ^^
Usuńbardzo dobrze, już cię lubię! haha
UsuńJakie "już"? Biorąc pod uwagę długość naszego wirtualnego dyskursu to chyba bardziej adekwatne będzie użycie słowa "dopiero" :P
Usuńoh to było takie impulsywne stwierdzenie! lubię cię jeszcze bardziej! o to mi się rozchodziło :D
Usuń(serio gadasz jak Złośliwiec!)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńUfffffffffffffffffffffffffffff! Wielbię Was do końca mych dni :D
Usuńmiałam zamiar oczywiście napisać, że też wolę Ashtona, high five Aria, tylko jakoś tak nie wcisnęło mi się a, i wyszło że wolę Ashton. ech. :D
Usuńteż wolę ashtona :)
UsuńKocham czytać twoje opowiadanie. Jest takie inne od wszystkich, takie wyjątkowe! Wspaniale wszystko opisujesz, dzięki czemu przeżywam to wszystko razem z Lalex! Robisz ze mnie dziewczynę, która zaczyna wierzyć w szczęśliwe zakończenia :D Życzę ci weny kochana, bo im rozdziały pojawiają się częściej tym moja japka się częściej cieszy :D Buziaki! @irish_teenager
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww! jeden z piękniejszych komentarzy jakie dostałam *_*
UsuńZadziwiasz mnie, przerażasz i fascynujesz z częstotliwością publikowania :D Kłaniam się nisko, kłaniam się w pas, czapki z głów, drogie Panie, czapki z głów!
OdpowiedzUsuńRozczulił mnie tym razem. Sierota z niego straszna, ale jest słodki. Tak wiem, pewnie by się wkurzył, bo on nie chce być "słodki" tylko "męski" :D Ale i tak jest słodki.
Ale najbardziej mnie rozbawiło, że reszta w tym chyba maczała palce. Bo mniemam, iż Luke słodziak nie ukradł telefonu Michaelowi, tylko to była część większego, jakże błyskotliwego planu. Bo Alex od Luke mogła nie odebrać i biedak by został na zawsze na balkonie. Ciekawe czy mu chociaż trzymali tę drabinę jak właził, czy go upili i zostawili samego sobie licząc na serce Alex. I teraz czekam czy mamusia się dowie, czy się skubańcowi upiecze. Haha.
Nope, Luke nie ma swojego telefonu, bo matka zabrała. Sam nie wpadłby na tak błyskotliwe rozwiązanie, że od niego mogłaby nie odebrać. Nie przeceniajmy jego intelektualnych możliwości.
UsuńHaha. Ale i tak ma fajnych kolegów, że mu użyczyli. Zapomniałam, że mamusia w trosce o synusia go odcięła od komunikacji ze światem. Nie liczyłam na to, że sam wpadł :D Co cztery głowy to nie jedna.
UsuńNo tak, na przyjaciół trafił odpowiednich! Sama bym sobie takich życzyła :D
UsuńChciałam coś napisać, ale zmazałam, bo stwierdzam stanowczo, że nie mogę ciągle myśleć i pisać Złośliwcem :D
UsuńEj no, ale ja wielbię Złośliwca!!
UsuńOooo, ja też. Aż za bardzo. Aż mi się wżera w mózg!
UsuńMi to wcale, a wcale nie przeszkadza :D
UsuńJak znajdę trochę czasu żeby przelać z mózgu na papier (czy raczej do Worda :D) to może się na trochę uwolnię jak opublikuję. Haha.
UsuńZawsze mam problem z przelaniem tego, co siedzi w mym mózgu do worda.
UsuńNie, nie, nie, Twój dopisek mi się bardzo, BARDZO nie podoba, rozumiemy się?!
OdpowiedzUsuńTutaj następuje zwielokrotnione awwww, bo oni oboje mnie rozbrajają. Naprawdę, moja ulubiona literacka para.
Dopisek się sam usunął (blogger ostatni gwiazdorzy strasznie), więc uznajmy, że go nie ma :D
UsuńJaka para? awwwwwwwwwwwwwwwww
no, ja mam nadzieję. pamiętaj, znajdę Cię, jak pozbawisz mi mnie umilacza wieczorów w postaci Lalex!
UsuńJaka para? No co się pytasz, chyba nie ja i Horan, ani Ash i jego pałeczki (dwie, żeby nie było, że mam dirty mind) - wiadomo, że Luke i Alex!
Już się boję.
UsuńNo wiem, że Luke i Alex, ale chodziło mi o to jakiego epitetu tam użyłaś ;')
aaa :D
Usuńno, bój się. umiem być straszna.
pokażesz pazurki? czy zamruczysz złowrogo? :D
Usuńnie bierz kota pod włos, dobrze Ci radzę! ^^
Usuńmoja kicia lubi pod włos :D
UsuńJakie słodkie *.* AWW LALEX FOREVER < 33
OdpowiedzUsuńNormalnie jak Romek do Julki się wspiął <3 Szkoda tylko, że w takim stanie. On to ciągle coś broi :) Głuptas jeden. Ale ten urok osobisty to Alex działa! :D
OdpowiedzUsuńOjej ojej ojej!
OdpowiedzUsuńNo nie wiem jak ty to robisz, ale nauka angielskiego poszła daleko i chyba już nie wróci bo mam w głowie ten ostatni obrazek! Ehhh... czarujesz mi tu Alice ;)
Pozdrawiam i weny życzę!
<3
OdpowiedzUsuńuwielbiam
OdpowiedzUsuńwczoraj znalazłam to opowiadanie i stwierdzam wprost,że jest genialne dkuhnunfhn *.*
OdpowiedzUsuńpijany Luke >>>>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńCUDOWNE asdfghjkasdfghjksdfghjk
No tak i wszystko wróciło do normy :D takie to słodkie i urocze, że znów się rozpływam, ach co ty ze mną robisz kobieto! Pijany Luke to taka urocza istota, do tego zła na niego Alex, która ostatecznie ulega xd zresztą, kto by takiemu nie uległ? ;p
OdpowiedzUsuńprawda? ja mu nie potrafię nie ulec ...
UsuńTen rozdział jest taki kochany aww.
OdpowiedzUsuńNa prawdę masz talent :*
http://lili-buntowniczka-1d-story.blogspot.com/
Hiiiiiiii, Alice :D
OdpowiedzUsuńHiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! :)
UsuńAwwwwwwwwwwwwwwww! :D
UsuńTeraz to już mnie przedrzeźniasz! :D
UsuńGdzieżbym śmiała!
Usuńpiękne!!
OdpowiedzUsuńkiedy nowy? :)
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie podać żadnej konkretnej daty
Usuńbędzie coś nowego dziś?
OdpowiedzUsuńprawdopodobnie tak
UsuńAwww <3 byłam zła z Luka jak przyszedł pijany ale potem mu wybaczyłam <3 jest taki słooodki ,ze się nie da ♥
OdpowiedzUsuń@Strooong_69
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń