Alex kolejny raz
tego wieczoru rozejrzała się z nieskrywanym podziwem po wypełnionej
do ostatniego miejsca hali. Tysiące piszczących dziewcząt szalało
w rytm wygrywanych przez chłopców kawałków, płacząc, krzycząc,
zdzierając gardła. Nie mogła uwierzyć w to, jak wielki sukces
osiągnęli wciągu ostatnich lat, ale była bardzo dumna z całej
czwórki. W pewnej chwili ogłuszający hałas ucichł, kiedy
zakończyli grać kolejną piosenkę, a Luke niespodziewanie poprosił
publiczność o ciszę. Objął dłonią mikrofon i zbliżył się
nieco do statywu, spoglądając w górę, w kierunku gdzie siedziała
blondynka. Bez żadnego problemu namierzył ją na jednym z balkonów
otaczających całą salę, a ona poczuła przyjemne ciepło, które
rozlało się po jej wnętrzu, gdy tylko ich spojrzenia skrzyżowały
się. Posłał w jej stronę krótki, pogodny uśmiech i mrugnął
okiem. Zaśmiała się do siebie, bo mimo upływu lat Luke nadal nie
potrafił puścić oczka bez przymykania drugiej powieki, co
sprawiało, że wyglądał niezwykle uroczo w tej swojej
nieporadności. Zupełnie różnił się od tego ponurego,
zagubionego chłopaka, z którym zmagała się przez ostatnie dni.
Był taki radosny i uśmiechnięty, cały czas ukradkiem zerkając w
jej stronę.
- Nie wiem czy
zdajecie sobie z tego sprawę, ale dzisiejszy dość wyjątkowy, bo
ostatni w tej trasie koncert zaszczyciła swoją obecnością
najprawdziwsza księżniczka! - oznajmił nagle blondyn, a wśród
rzeszy zgromadzonej publiczności rozległ się podekscytowany szmer
wymieszany z delikatnym pomrukiem zaskoczenia. - Co więcej! Nie
spóźniła się! - dodał równie ożywiony, z tym perfidnym
uśmieszkiem spoglądając na nią. Alex pokręciła tylko głową,
nie potrafiąc jednak zbyt długo walczyć z cisnącym się na usta
uśmiechem. Kiedyś z pewnością takie słowa wywołałyby
niespotykany gniew, ale tamtego wieczoru nawet ta dziecinna aluzja
nie była w stanie zepsuć jej dobrego humoru tym bardziej, że Luke
najwyraźniej też dobrze się bawił. Odniosła wrażenie, że
pozostali chłopcy nie mieli żadnego pojęcia o jej obecności, bo
jednocześnie zaczęli się niespokojnie rozglądać po sali,
doskonale zdając sobie sprawę z tego, o kim mówił blondyn.
- Głupek –
mruknęła pod nosem, z rozbawieniem spoglądając na scenę. Nie
była w stanie zaprzeczyć temu, że w tej flanelowej koszuli w
kratę, z odpiętymi trzema górnymi guzikami prezentował się
całkiem nieźle. Stał się wyjątkowo atrakcyjnym mężczyzną, co
przez ostatnie dni musiało umknąć jej uwadze, bo kompletnie
skupiła się na jego niekoniecznie normalnym zachowaniu. Burza jego
jasnych włosów schowana była pod czapką, której daszek
przekręcony był do tyłu.
- Nim przejdziemy do
ostatniej piosenki – Luke nadal kontynuował, mimo uciążliwego,
pełnego niezadowolenia buczenia, które rozległo się po tym, jak
oznajmił, że niedługo mieli kończyć, ale jego głos zmienił już
zdecydowanie barwę. Był dziwnie smutny i zatroskany. - Jest jeszcze
jeden kawałek, którego nigdy dotąd nie graliśmy, a który został
napisany jakiś czas temu – dodał z cichym westchnieniem,
opuszczając głowę i udając że próbował nastroić struny swojej
gitary. Końcem języka oblizał wargi i znowu zerknął nad siebie,
siląc się na uśmiech. - Dla ciebie.
Skierował
spojrzenie w jej stronę, na moment bez pamięci zatracając się w
tej krótkiej chwili. Alex nerwowo przełknęła ślinę, ale była
przekonana, że ponownie wypowiedziane przez niego słowa były
przeznaczone wyłącznie dla niej. I dopiero kiedy światła zgasły
ich wzrokowy kontakt został przerwany, a chłopak wycofał się na
kilka kroków, siadając na podeście przed perkusją Ashtona.
Po tym jak Calum
kończył pierwszą zwrotkę, dostrzegła podnoszącego się Luke'a,
który przekręcił przewieszoną przez ramię gitarę na plecy.
Niespiesznym krokiem skierował się w stronę swojego mikrofonu,
obejmując go ciasno dłońmi, a jego usta praktycznie dotykały
metalicznej główki. Jaskrawy blask reflektora momentalnie został
skierowany na niego, gdy tylko rozpoczął refren. Jego spocona twarz
błyszczała w rażącym świetle, a niewielkie kropelki spływały
po skroniach, mimo że próbował z tym walczyć, przecierając czoło
dłonią. Już przy pierwszych słowach wyczuła, jak głos zaczął
mu drżeć, dlatego pospiesznie przymknął oczy. Miała wrażenie,
jakby przez wyśpiewanie tych kilku wersów starał się przekazać
cały swój smutek, złość i bezradność. Wciąż był zraniony, a
ona była głównym powodem tego bólu, przez co czuła się jeszcze
podlej. Zawsze była pod niesamowitym urokiem siły jego głosu, ale
w tamtej chwili brzmiał tak prawdziwie, że nie była nawet świadoma
tego, iż cały ten czas wstrzymywała oddech, a paznokcie wbijały
się w jej dłonie. Wreszcie Luke uniósł powieki, pełnym żalu i
smutku wzrokiem spoglądając na nią. Coś w niej nieodwracalnie
pękło, a poczucie winy osiągnęło najwyższy poziom. Calum
również dostrzegł, że ta piosenka nie była kolejnym hurtowo
odśpiewanym utworem, dlatego przy drugiej zwrotce razem z Michaelem
wycofali się w głąb sceny, pozwalając mu samemu to dokończyć.
Alex opadła
bezwiednie na siedzenie, wciąż nie mogąc pozbierać się po tym,
co przed chwilą doświadczyła. Ogłuszający hałas zdawał się
już w ogóle jej nie przeszkadzać. Mimo tego, że z całej siły
próbowała zaciskać palce, to nadal czuła to nieprzyjemne drżenie,
nad którym nie potrafiła zapanować. Nieobecnym wzrokiem spojrzała
kolejny raz na scenę, gdzie chłopcy wykonywali finałową piosenkę,
ale nie była w stanie w ogóle się na niej skoncentrować. Jej
myśli pochłonięte były czymś zupełnie innym i sama nie była
pewna, jak miała sobie z tym poradzić. W najgorszych koszmarach nie
przypuszczała, że Luke wciąż nie potrafił o niej zapomnieć, a
ona tak po prostu zaczęła żyć dalej.
- Dziękujemy i do
zobaczenia następnym razem, gdy będziemy odwiedzać Nowy Jork! -
krzyknął na zakończenie Ashton, powodując że na chwilę ponownie
wróciła do rzeczywistości, ze zdecydowanie większą świadomością
obserwując kłaniających się publiczności chłopców. Luke uniósł
swoją gitarę nad głowę, jak to zwykł czynić po każdym
występie, a nią wstrząsnął kolejny dreszcz, a silny ucisk w
żołądku sprawił, że zakręciło jej się w głowie.
Nagle
chwyciła jego elektryczną gitarę i chcąc odwrócić jego uwagę,
z dumą pokazała mu tył instrumentu. – Ładne, prawda? –
spytała z tym radosnym, wyszczerzonym uśmiechem, gładząc dłonią
gitarę, na której wykleiła czarną taśmą z trzech postrzępionych
pasków literkę ‘A’ z niewielkim serduszkiem obok. Kiedy Luke
przeniósł wzrok ponownie na blondynkę, zaczął się głośno
śmiać.
-
Nie jesteś trochę za bardzo zaborcza?
-
Pff – prychnęła z udawaną złością, unosząc wysoko głowę i
krzyżując ręce przed sobą. Zadarła nos, przymykając oczy, ale
po chwili uchyliła lekko jedną powiekę, zerkając na niego
ukradkiem. Długo nie wytrzymała i sama się uśmiechnęła, widząc
jego zadowoloną minę. – Znaczę swój teren po prostu – dodała
po chwili niby obojętnym tonem, ale chłopak ponownie roześmiał
się.
To była ta sama
gitara, na której cztery lata temu ona sama grała i którą
własnoręcznie oznaczyła. Litera symbolizująca jej imię mimo
upływu czasu wciąż znajdowała się w tym samym miejscu, choć
była już nieco bardziej sfatygowana i kilka razy podklejana. Jedno
z ramion było troszkę krótsze, a fragment poziomego paska oderwał
się, powiewając w powietrzu. Nieświadomie przestała oddychać,
wpatrując się zaszklonymi oczami w blondyna, który nagle również
spojrzał w jej stronę. Kącik jego ust drgnął delikatnie, a w
prawym policzku dostrzegła pojawiający się dołeczek. W tej samej
chwili, gdy światła na scenie zgasły, poczuła nieznaczne
szarpnięcie w łokciu. Pełnym przerażenia i zaskoczenia wzrokiem
spojrzała na próbującego wyprowadzić ją z tłumu ochroniarza,
który jak się szybko okazało, na polecenie Hemmingsa, miał
przyprowadzić ją za kulisy zaraz po zakończonym koncercie. Nawet
gdyby chciała w jakikolwiek sposób zaprotestować, to mężczyzna
był zdecydowanie silniejszy i wyższy, nie pozostawiając jej żadnej
możliwości ucieczki.
- Nie wierzę!
Blondi!
Podekscytowany krzyk
rozległ się tuż za jej plecami, kiedy tylko dotarła na tyły
hali. Raptownie odwróciła się za siebie, natrafiając wzrokiem na
zmęczoną, ale radosną twarz Caluma. Chłopak bez zastanowienia
rzucił się na nią, mocno przytulając do siebie. Jego żywiołowa
reakcja trochę ją zaskoczyła.
- Udusisz mnie –
pisnęła z rozbawieniem, kiedy jego ręce coraz mocniej zacieśniały
się wokół jej ciała. Brunet momentalnie wypuścił ją z uścisku
i z tym charakterystycznym dla siebie uroczym uśmiechem chwycił jej
twarz w dłonie i złożył krótkiego buziaka na czole. Alex
zerknęła na niego przerażona, ale chwilę potem roześmiała się
głośno, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Czyżbym słyszał
najbardziej blondynkowy śmiech na świecie? - zapytał przekornie
Michael, który nagle pojawił się za plecami przyjaciela i
bezpardonowo wyrwał ją z jego objęcia, ściskając z całej siły.
Dziewczyna znowu nie ukrywała ogromnego zaskoczenia, bo nie
spodziewała się, że w taki sposób mogło wyglądać ich spotkanie
po latach. Sądziła, że oni także żywili do niej urazę po tym,
co zrobiła, ale najwyraźniej im wybaczenie przyszło zdecydowanie
łatwiej niż pozostałym.
- Jestem w szoku, że
twoje włosy nadal są na głowie po tylu farbowaniach –
zażartowała w końcu, kiedy odstawił ją na ziemię.
- Bo to peruka –
wtrącił się nagle Luke, który również wyłonił się z
garderoby, poklepując Clifforda po głowie. Ten fuknął tylko
obrażony, wywracając zabawnie oczami.
- To miało być
zabawne? Bo nie było w ogóle.
- Cześć –
zwrócił się już bezpośrednio do Alex, ignorując kompletnie
wcześniejszą uwagę Mike'a i podszedł bliżej niej. Na jego twarzy
malował się ten szeroki uśmiech, który potrafił rozpędzić
wszelkie troski. Mimowolnie ona również się uśmiechnęła, zdając
sobie sprawę, jak bardzo tęskniła za radością, którą widziała
w jego oczach za każdym razem, kiedy pojawiał się tuż obok niej.
Bez słowa schował ją w silnym objęciu ramion, unosząc
nieznacznie do góry. Nie przeszkadzało jej to, że jego spocone
ciało przylgnęło do niej, zostawiając niewielkie plamy na jasnej
koszulce, bo gdy tylko poczuła przesuwając się po dolnej partii
pleców dłonie, wszystko inne przestało mieć znaczenie. Odruchowo
przesunęła opuszkami palców po jego mokrym karku, a on oparł
brodę na jej ramieniu. Nie umiała mu się oprzeć, choć była
świadoma tego, że nie powinna się tak zbliżać, ale jej ciało
instynktownie reagowało na jego obecność, podświadomie lgnąc do
niego. - Cieszę się, że przyszłaś – mruknął szeptem na ucho,
jakby bał się, że ktoś niepowołany mógłby usłyszeć jego
słowa. Dopiero niespodziewane chrząknięcie, dochodzące gdzieś
zza pleców chłopaków sprawiło, że wypuścił ją, odsuwając się
nieznacznie.
- Co to za
zamieszanie? - zapytał obojętnym tonem Ashton, a gdy tylko wyjrzał
zza ramienia Caluma i dostrzegł Alex, momentalnie spoważniał i
zakrztusił się wodą, którą właśnie próbował się napić.
- Hej – przywitała
się, a niepewność w jej głosie spowodowała, że Luke zerknął
na nią z uniesioną brwią, bo musiał również wyczuć to nagłe
napięcie, które pojawiło się, gdy tylko ta dwójka na siebie
spojrzała. Irwin aż pobladł z wrażenia, a jego oczy gwałtownie
rozszerzyły się. Nerwowo przełknął ślinę, nadal wpatrując się
z przerażeniem w blondynkę, a ona dostrzegła jego zdenerwowanie.
Nie chcąc jednak wzbudzać kolejnych podejrzeń pozostałej trójki,
jak gdyby nigdy nic podeszła do niego i nieśmiało przytuliła.
- Alex – wydukał
i dla utrzymania pozorów również ją objął, uśmiechając się
krzywo do Luke'a nad jej ramieniem.
- Nie martw się,
nic mu nie powiedziałam – szepnęła tak cicho, by tylko on ją
mógł usłyszeć. Odsunęła się od niego i z wyjątkowo wymuszonym
uśmiechem stanęła ponownie obok blondyna.
- To co? Idziemy
świętować zakończenie tej wspaniałej trasy! - oznajmił z
ekscytacją Michael.
- Mam dziś zamiar
upić się do nieprzytomności! Wreszcie trochę wolności! -
zawtórował mu Calum, klaszcząc radośnie w dłonie.
- Mam nadzieję, że
dołączysz? - zapytał z uśmiechem Luke, a ona niespokojnie
rozejrzała się dookoła, przez chwilę nawiązując kontakt
wzrokowy z Ashtonem, który nadal milczał.
- To wasze
zakończenie, nie chce przeszkadzać – zaczęła się tłumaczyć,
ale w tej samej chwili Hood chwycił ją za rękę i gdy tylko
zerknęła na niego, wiedziała, że nie miała szans wykręcić się
z tej imprezy. Westchnęła tylko ciężko i opuszczając bezradnie
ramiona, zgodziła się.
*
Wystukiwała palcami
bliżej nieokreślony rytm, spoglądając zza ciemnych okularów na
stojącą przed nią szklankę z wodą i cytryną. Co jakiś czas
zerkała na telefon, sprawdzając godzinę. Była przekonana, że po
wczorajszym afterparty żaden z chłopaków nie zwlekł się z łóżka
przed południem, ale dochodziła już szesnasta, więc jej
poirytowanie tym kilkunastominutowym spóźnieniem zdawało się być
jak najbardziej uzasadnione. Co prawda sama opuściła ich
świętowanie nieco wcześniej, ale sądziła, że umówienie się na
tak późną godzinę powinno być wystarczające, ale jak zwykle się
pomyliła.
- Cześć –
zasapany głos chłopaka rozległ się nad jej głową, a po chwili
na przeciwnym krześle zmaterializował się zduszany Ashton. -
Przepraszam za spóźnienie.
- OK, jakoś to
przeżyję – odparła niemrawo, ale gdy tylko na niego spojrzała
wybuchła śmiechem.
- No co?
- Coś ci stanęło
– parsknęła głośno, wskazując palcem na jego włosy.
Dostrzegła jak chłopak wzniósł wysoko oczy, ale długo nie
potrafił zachować tej poważnej miny i również się roześmiał.
Dopiero chwilę później doszło do nich, że tak naprawdę
prowadzili między sobą wojnę, więc prawie jednocześnie opanowali
się, nerwowo poprawiając się na siedzeniach. Irwin westchnął
ciężko i zaczepił jedną z kelnerek, zamawiając jakiś sok.
- Dobra, odpuścimy
sobie te wzruszające wstępy i przejdźmy do rzeczy. Po co chciałaś
się ze mną spotkać?
- Widzę, że nadal
mnie nienawidzisz, ale masz rację, przejdźmy do rzeczy –
oznajmiła cierpko, a on zmarszczył tylko czoło, wciąż oczekując
na odpowiedź z jej strony. - Co się z nim dzieje?
- Nic – odparł
momentalnie, wzruszając ramionami. Mimo że nie padło żadne imię,
oboje doskonale wiedzieli, kogo to wszystko dotyczyło. - A nawet
jeśli coś by się miało dziać, to nie sądzę, aby to była twoja
sprawa – dodał złośliwie, a Alex zacisnęła tylko mocniej zęby
i odetchnęła głęboko. Nie chciała mieszać w to ani Caluma, ani
Michaela, dlatego też zwróciła się do Ashtona z prośba o to
spotkanie, licząc że mimo ich różnego spojrzenia na pewne spawy,
będzie w stanie wyjaśnić jej wszystko.
- Proszę cię, nie
jestem idiotką – jęknęła cicho, biorąc do ręki szklankę. -
Widzę, że coś złego się z nim dzieje, chcę pomóc.
- Już raz mu
pomogłaś – zakpił i z przyklejonym do twarzy parszywym
uśmieszkiem podziękował kelnerce za zamówienie. Z typową dla
siebie nonszalancją upił łyk soku, rozglądając się obojętnym
wzrokiem dookoła. Dziewczyna przymknęła na moment powieki.
- Świetnie, wyżyłeś
się na mnie i miałeś do tego pełne prawo, ale teraz proszę cię,
abyś powiedział mi prawdę.
- Chcesz prawdy? -
zapytał, a jego głos zabrzmiał zdecydowanie ostrzej. Uderzył
dłońmi o blat stołu, powodując że siedzący obok nich ludzie
spojrzeli krzywo w jego stronę. Alex drgnęła. Szybko jednak
zrehabilitował się i ponownie wrócił do poprzedniej pozycji,
układając łokcie na oparciach krzesła.
- Tak.
- Wspaniale, powiem
ci prawdę – stwierdził po chwili, prostując się. - Tylko mi nie
przerywaj.
- Mów – nalegała,
niespokojnie obracając w dłoniach szklankę.
- Luke był
radosnym, uśmiechniętym chłopakiem, świetnym przyjacielem,
porządnym synem, dumą rodziców, ale po tym jak rzuciła go
dziewczyna, wszystko to runęło niczym domek z kart na wietrze –
Alex już otwierała usta, aby się obronić, ale Ashton posłał jej
ostrzegające spojrzenie, więc momentalnie się wycofała. - Wszyscy
myśleli, że po jakimś czasie mu przejdzie, że wyjedzie w trasę,
skupi się na muzyce, przestanie o niej myśleć i wszystko wróci do
normy, ale szybko okazało się, że były to tylko złudne nadzieje,
bo z każdym dniem było coraz gorzej. Początkowo dość dobrze krył
się ze swoimi problemami, ale nie trudno było zauważyć jego późne
powroty do hotelu, podkrążone oczy i wieczne bóle głowy. Nie
umiał sobie poradzić z tym odejściem, pogrążając się w chorej
rozpaczy za kimś, kto od samego początku nie był wart jego uwagi.
- Jeśli sądzisz,
że na drugi dzień po waszym wylocie biegałam po ulicach
szczęśliwa, to się mylisz – weszła mu w słowo, czując że
dłużej nie mogła znieść tych oskarżeń kierowanych pod jej
adresem. On jednak zdawał się w ogóle nie przejmować tym, co
miała do powiedzenia, bo nawet na nią nie spojrzał.
- Staczał się na
samo dno. Bywały tygodnie, że jedyną jego rozrywką była zmiana
wódki na whisky. Próbowaliśmy mu pomóc, ale jeśli ktoś sam nie
chce wyzdrowieć, to nawet najlepszy specjalista nie pomoże. I tak
to wyglądało, albo się upijał do nieprzytomności, albo spędzał
całe dnie zamknięty w pokoju. Aż do tego dnia, kiedy …
- Kiedy zginęła
Liz – przerwała mu, a on zaskoczony spojrzał na nią.
Najwyraźniej nie przypuszczał, że wiedziała o tym. - Luke mi
powiedział.
- Od tamtej pory
jego życie stało się, co tu dużo ukrywać, najprawdziwszym
piekłem.
Alex poczuła
kolejny ucisk w żołądku, ale nie mogła dać po sobie poznać
żadnej słabości, bo sama pragnęła poznać tę prawdę, nie
zważając na fakt, jak bardzo okrutna ona była. Zagryzła wargi,
oddychając zdecydowanie ciężej, bo nie była w stanie wyobrazić
sobie cierpienia, które na niego spadło, a za które była
pośrednio odpowiedzialna. Ashton zamilkł na moment.
- Mów dalej –
poprosiła cicho, choć dostrzegła w jego oczach współczucie, ale
chłopak dość raptownie pokręcił głową i odwrócił wzrok.
- Kilka dni po
pogrzebie znaleźliśmy go nieprzytomnego w jego pokoju z jakąś
opróżnioną buteleczką po lekach – kontynuował, a Alex w tym
momencie zachłysnęła się, zakrywając dłonią usta. Łzy
napłynęły do jej oczu, ale szybko przymknęła powieki, nie chcąc
pokazywać przed nim swojej słabości. Skronie boleśnie zaczęły
pulsować, a usta niespokojnie drżały. Rozchyliła szerzej wargi,
ale nawet to nie pomogło, bo z każdą kolejną chwilą zaczynało
brakować jej tchu. - Wszystko w porządku? - zapytał nagle Ash,
widząc jak momentalnie pobladła.
- Yhm – wysapała,
opróżniając szklankę wody.
- Jesteś pewna?
- Nie udawaj, że
obchodzi cię co mi jest – warknęła w końcu, próbując
wściekłością zatuszować to, co w tamtej chwili się z nią
działo. Chłopak ponownie wzruszył tylko z obojętnością
ramionami.
- Po tym jak
próbował się zabić – Alex ponownie poczuła silne uderzenie
serca, wstrzymując na moment oddech. - Trafił do kliniki
psychiatrycznej na kilka tygodni. Odwołaliśmy jedną trasę,
daliśmy mu trochę odpocząć. Sobie w zasadzie też.
- Czy on jeszcze
kiedyś próbował to zrobić? - spytała niepewnie, jąkając się,
bo nie wiedziała, jak ubrać to w odpowiednie słowa.
- Zabić się? -
Ashton uniósł brwi, spoglądając na nią beznamiętnie, a ona
znowu się wzdrygnęła, nie mogąc pojąć tego, jak mógł tak
normalnie o tym mówić. Dodatkowo to słowo sprawiało, że miała
ochotę zwymiotować. - Nie, dostał leki, które w pewien sposób
kontrolowały wahania jego nastrojów. Nie chcę z niego robić
wariata, bo nim nie jest, ale po śmierci matki kompletnie się
załamał i naprawdę myśleliśmy, że już z tego nie wyjdzie, ale
ostatnio zaczęło być całkiem dobrze, lekarz nawet zdecydował się
na ostawienie tabletek – stwierdził z nutką ulgi w głosie, na
moment zatrzymując się. - Jesteś teraz zadowolona, że znasz już
prawdę?
Niespiesznie uniosła
głowę i bez przekonania spojrzała na Ashtona, a jedna łza
potoczyła się po jej rozpalonym, zaczerwienionym policzku.
Czy tylko mi szkoda
biednego Lucasa? Poor baby.
Miałam przygotowaną
wielką przemowę pod dzisiejszy rozdział, ale zdałam sobie sprawę,
że ona i tak nie miała sensu więc powiem wam tylko jedno: TA
HISTORIA JEST FIKCJĄ. To że główny bohater ma imię, wygląd i
pewne cechy Hemmingsa, nie znaczy, że jest TYM Luke'iem Hemmingsem.
Bo nie jest. To jest mój własny Luke, postać fikcyjna, stworzona
na potrzeby opowiadania. On tak naprawdę nie istnieje.
I dziękuję gorąco
pewnej Paulinie, która poleciła opowiadanie w komentarzu na
fejsbukowej stronie 5SOSPL. Straszliwie mi miło! :)
Jezu dziękuje poryczałam sie oki
OdpowiedzUsuńboże kocham ten blog aJKSHKSH
Zajebisty
@kisielekchachi
ŁOO JESTEM PIERWSZA
Matko dziewczyno, jestes niesamowita! Czekam tylko az w koncu zauwaza , ze sie kochaja. :) Jestem ciekawa jak to bedzie jak wroci Chris, raczej nie bedzie zadowolony, biedny chlopak ;D Ahhh te Ashton... zaczyna mi dzialac na nerwy, co on takiego miedzy nimi popsul, ze teraz sie na niej wyzywa? ;D Cos mi umknelo jak sadze, albo dodalas nowy watek do opowiadania ;p ktory swoja droga jest fenomenalny. Czekam tylko z niecierpliwoscia na nastepne rozdzialy, w ktorych mam nadzieje juz nie dlugo wszystko sie wyjasni ;D
OdpowiedzUsuńO którym nowym wątku teraz mówimy? :)
UsuńPo prostu GENIALNY.
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać... po prostu płacze, co ja gadam RYCZE smutno mi że biedny Luke miał takie życie :-(
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.Czytając historię Luka i to jak się stoczył.To jak bardzo cierpiał i co przeżył.Nie wiem czy to kwestia mojego nastroju w któym płaczę prawie co minutę czy jednak tego że opisałaś to niesamowicie dobrze i realne.Zawsze to właśnie umiałaś najlepiej.Dziękuję za to,że umiesz sprawić że czekam na coś w tym paśmie dłużących się dni.Moment w któym przeczytałam o tej literze,aż zachodziłam się łzami.Cóż,miejmy nadzieję że jednak ci dwoje jeszcze odnajdą drogę do siebie nawzajem bo kmimo,że próbują zapomnieć to jednak jakoś im to nie wychodzi.Wszystko jest na przekór im.Ale to dobrze.Aktualnie twoje historia jest jedyną w której czekam na happy end i szczęśliwe zakończenie.Pozdrawiam xx -Carolaa_21
OdpowiedzUsuńW każdym zakończeniu możemy doszukać się czegoś szczęśliwego :)
Usuńbiedny Luke :( ...Szkoda mi go masakrycznie. I co ten Ashton? Kiedy to się wszystko wyjaśni?
OdpowiedzUsuń+ O MÓJ BOŻE TO JA JESTEM TĄ PAULINĄ
i to mi straszliwie miło, że o tym wspomniałaś :)
Oh god, to ja dziękuję! :)
Usuńsoo... od czego by tu zacząć? nie wiem co chcesz od tego rozdziału, mi tam się podoba, chociaż jest taki smutny i oboooooooże jak mi jest szkoda lucaska.. shit, że on się próbował zabić, to takie smutne i straszne jeju chce mi się płakać. wiem, że to fikcja, ale ja tak przeważnie mam jak jest coś smutnego i wiesz, człowiek się zżyje jakby z tą postacią i omg
OdpowiedzUsuńnie będę tutaj niczego cytować, chociaż no miałam zamiar, bo nawet jeśli ten rozdział był przygnębiający to i tak te niektóre momenty hahaha, zbok się we mnie odzywa, sorreh!
w tych momentach kiedy podczas koncertu oni na siebie patrzeli to ojeeeeeeeeejku no, naprawdę nie rozumiem ich relacji, aczkolwiek bardzo mi się podoba :)
było też dużo ashtona, który martwi się o swojego przyjaciela, więc nooo ten rozdział już sam w sobie był przecudowny!
nie wiem co jeszcze napisać, ala jesteś wspaniała! (tak prawie zrymowałam, fajna ja haha)
@ohfuckursmile xxxx
Omg, nie wiem co powiedzieć. Umieram. Ten początek po prostu hasfbdghasfhuajsd. Jeszcze tak perfekcyjnie dobrałaś te występny, że o boże no gahvfaghfjadhfjkad. To było urocze jak Cal i Mikey się z ucieszyli, że widzą Alex aww. No i ta rozmowa z Ashtonem.... Ciekawe co teraz robi Alex. Nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :P Czekam z jeszcze większą niecierpliwością na kolejną notkę :]
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Luke'a :( Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku...
Do napisania,
Hit Girl
Genialny rozdział :D Uwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się! Luke Hemmings z twojego opowiadania istnieje, on istnieje w głowie każdej z nas, osób, które czytają to fanfiction. Tak długo jak będziemy je czytać, tak długo TEN Luke będzie istniał :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!
Nie wiem, co ze mną robisz, bo ja zazwyczaj jestem dość twarda, a przynajmniej się staram, ale jak zaczynam czytać twoje opowiadanie to w pewnych momentach łzy same mi się ostatnio cisną do oczu. Jeszcze ten fragment z gitarą...to już mnie rozwaliło totalnie.
Życzę duuuużo weny!
Ohhhh, dziś mnie zasypujesz sami pięknymi słowami! Dzięki!
Usuńpotwierdzam, to czysta prawda ! <3
UsuńZnaczyła swoją zdobycz którą niestety zostawiła szkoda że nie ułożyło im się wtedy ni ale może teraz <3 A mam pytanko wolisz happy end'y czy wręcz przeciwnie?? <3 Rozdział genialny ryczę i nie mogę przestać <3 / Sam
OdpowiedzUsuńHmmmmmm, lubię zaskakujące zakończenia :)
UsuńAha !! ... Wypowiedź tak skonstruowana że nie wiem czego się po tobie spodziewać ... Ale to dobrze <3 Tak zaskakujące mam nadzieje że odejdzie od Crisa <3 / Sam
UsuńNo chyba nie oczekiwałaś, że zdradzę jaki mam plan na zakończenie? To zepsułoby całą frajdę czytania :)
UsuńTaak ... Frajda to tu jest nieziemska ... To jest bynajmniej dla mnie oderwanie się od rzeczywistości ... Podziwiam Cię ... Z kąd biorą się te pomysły ?? <3 / Sam
UsuńOh, to ciężkie pytanie, bo nie mam na nie żadnej konkretnej odpowiedzi.
UsuńPomysły biorę zewsząd.
Podziwiam Cię ... A kiedy możemy się spodziewać następnego rozdziału ?? <3 / Sam
UsuńChyba jutro
UsuńAshton wraca do gry! Stęskniłam się! - wiem, że jestem podła, wiem.
OdpowiedzUsuńMoment z gitarą - rozwalił mnie kompletnie. I ten początek - uroczego przekomarzania się.
No i nasz drogi Luke, szkoda chłopaka, ale skoro Alex wróciła może być już tylko lepiej, prawda? Albo i nie, ale poczekamy, zobaczymy. :)
Bezzaprzeczalnie wspaniały rozdział!
Biedny Luke ;'C Ojjjj... ;c
OdpowiedzUsuńNadal ma ta gitarę ;o omg
mam nadzieję, że będą jeszcze razem, że LALEX wróci...
powiedz, że tak...! <3
Ashton pewnie nie będzie tego popierał ;/
GENIALNY JEST TEN ROZDZIAŁ <3
CZEKAM NA KOLEJNE, ILY <3
Ja nie wiem, może wróci może nie wróci :)
UsuńDlaczego ty nam to robisz? Ten początek był cudowny, ryczałam, ale był cudowny, a później sobie rozmawiali i imprezowali więc stwierdziłam, że na razie wszystko będzie dobrze, po czym wyjeżdżasz z czymś takim ;-; BIEDNY LUCASEK NASZ KOCHANY, wszyscy dobrze wiedzieli jak źle z nim było, ale żeby aż tak?! Mam nadzieję, że skończy się to wszystko szczęśliwie dla niego i dla Lalex ...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Alex w końcu porozmawiała z Ashtonem i wszystko zostało wyjaśnione, mimo, że nie było to zbyt przyjemne ... A więc teraz czekając na kolejny rozdział pójdę wypłakać się do poduszki!
Tak czy siak jesteś genialna i to opowiadanie i Lalex x
Lubię komplikować życie moich bohaterów :)
UsuńJa wiem, że się powtarzam, ale uwielbiam Ashtona. Ashton skradł cały rozdział.
OdpowiedzUsuńA teraz trochę nie na temat. Albo inaczej. Na temat, ale trochę dygresja. Też mam ostatnio problemy z prawdą i fikcją. Tzn. nie ja, bo ja nie mam problemów z równoległymi światami, tylko niektórzy.
Ja tutaj mam zupełnie łatwo, bo ja jestem całkowitym ignorantem w kwestiach muzycznych. Wstyd się przyznać, ale ja to nawet nie znam nazwy tego zespołu Luke'a. I znam tylko Twojego Luke'a. Uwielbiam tylko Twojego Ashtona.
Dzisiaj postanowiłam przestać być aż takim ignorantem i włączyłam link piosenki "Amnesia" - tak wiem, wstyd, że dopiero teraz! Ale nie dosłuchałam do końca, bo nie słyszałam piosenki tylko... pisk. I nawet szukałam innego wykonania tego utworu, ale nie ma. Ci ludzie idą na koncert i nie słuchają tylko piszczą? Czy ja po prostu jestem już za stara? :(
Nie szukaj niczego o nich, tak będzie lepiej dla ciebie! :) Kreuj sobie własny wizerunek chłopców.
UsuńCo do krzyków - tam średnia wieku nie przekracza pewnie piętnastu lat, więc i piski są nie do zniesienia haha
A niestety nie ma jeszcze studyjnej wersji tego kawałka, więc musiałam znaleźć najbardziej znośny
Spokojnie. Piszczące fanki wystarczająco mnie zniechęciły i nie czuję potrzeby psychicznej dowiadywania się czegokolwiek. U Ciebie przynajmniej jest cicho :D
UsuńOh, cieszy mnie to! haha :)
UsuńCudowny rozdział :) Wkurza mnie nastawienie Ashtona do Alex, ale to nie ważne... Już się nie mogę doczekać następnego
OdpowiedzUsuńAgan :*
Ashton jest straszny dla Alex, ale po części go rozumiem. On nie chce żeby Luke powtórzył to co chciał zrobić ;c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lalex szybko powróci <3
FANTASTYCZNY ROZDZIAL <3
OdpowiedzUsuńZabij mnie, proszę...
OdpowiedzUsuńDlaczego mam cię zabijać?
UsuńMoje życie straciło sens...
UsuńA jest jakiś konkretny powód utraty tego sensu?
UsuńON JĄ NADAL KOCHA!!!!!!
UsuńAle to chyba dobra rzecz, czy nie?
UsuńAle tak bardzo cierpi wiedząc, że nie może być z nią...
UsuńCóż, najwyraźniej życie nie chce go oszczędzić, ale może nie traćmy nadziei, może jeszcze los się do niego kiedyś uśmiechnie
UsuńTak wspaniale piszesz, że brakuje mi słów by opisać pod jak dużym wrażeniem jestem! Uwielbiam twoją twórczość!
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda mi Luke'a, z tak wieloma rzeczami musiał (i nadal musi) się zmagać.
Zachowanie Ashtona mnie zirytowało, ale patrząc obiektywnie, to wcale mu się nie dziwie, że reaguje właśnie w taki sposób. Musiał patrzeć na cierpienie najlepszego przyjaciela i nie był w stanie pomóc mu na tyle na ile by tego chciał.
Boże, to jest cudowne. Ten rozdział był jakiś magiczny, wspaniały, przecudwny.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to, że piszesz <3
Ohh historia trzyma w niepewności, ale ciągle liczę na to, że oni będą razem. Luke ma takie problemy ze sobą, ale wierzę, że Alex go z tego wyciągnie :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, oczywiście niecierpliwie czekam na next *-*
Dawno tak nie płakałam czytając cokolwiek. Jesteś mistrzynią po prostu - to niepodważalne. Nie wiem co powiedzieć. Wczoraj po przeczytaniu byłam totalnie rozwalona. Później zgasiłam lampkę i leżąc w ciemności rozmyślałam o wszystkim. Wtedy przyszła mi do głowy taka myśl, że zawsze tli się chociaż odrobinka nadziei. Trochę jak chmury, które chcą zakłócić piękny widok świecących gwiazd, ale one jednak się przedzierają i niosą nam nadzieję na lepsze jutro. Nie wiem jak jest u innych, ale ja widząc gwiazdy na niebie zawsze się uśmiecham i mogę gapić się godzinami, a taka jedna, która świeci najmocniej zawsze daje znak, że jutro też jest dzień i może być 100 razy lepszy niż poprzedni.
OdpowiedzUsuńOjeeeeeeej! Dziękuję za ten komentarz i tak cudowne słowa! *_*
Usuńpodpisuję się pod tym komentarzem
Usuńczy naprawdę ktoś wierzy w to, że to prawda? :D dzięki za poprawę humoru xd
OdpowiedzUsuńna amym początku, niezbyt dobranymi słowami, chciałam powiedzieć, że zabiłaś mnie tym niedoszłym samobójstwem L. I tak, jest mi go szkoda, bo w żaden sposób nie zasłyżył na to. Z tym że to też nie jest wina A. wybrała to co wtedy było - jej zdaniem - najlepsze. a że wyszło to jak wyszło, życie. apeluję o więcej scen Alex-Luke! :D Teraz musi już być lepiej, chyba nie szykujesz nam wielkiego bum, co? ;)
Pozdrawiam!
to dość skomplikowana historia, ale niektórzy tracą poczucie rzeczywistości
Usuńoch kurcze rozdzial bardzo ciekawy juz nie moge doczekac sie nastepnej czesci,jestem cholernie ciekawa co zrobi Alex z tymi informacjami...
OdpowiedzUsuńzycze weny...
Boze jak mi szkoda Lukeya :c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie z nim wszystko w pozrądku i może on i Alex wrócą do siebie. Była z nich taka skidnouffgi para <3
genialne
OdpowiedzUsuńMiałam się nie poryczeć ale mi się nie udało. Tak strasznie się starałam ale powiem Ci szczerze, że miałam łzy w oczach w momencie gdy Luke zadedykował jej tą piosenkę. Potem było już tylko gorzej. Tak. Poryczałam się. Znowu...
OdpowiedzUsuńTa literka na gitarze Luke'a jeszcze bardziej pogorszyła mój stan...On ją nadal tak bardzo kocha...to widać. Naprawiał i sklejał tą literkę kiedy Alex zaczynała nowe życie. Teraz mam do niej żal. Wiem, że te 4 lata temu zerwanie wydawało jej się najlepszym rozwiązaniem ale ona chyba też nie potrafi znaleźć szczęścia przy tym Chrisie.
Dalej nie mogę pogodzić się z faktem, że Luke i Alex nie mogą być razem....Ah, moje życie traci sens...
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że WTNGD stało się moim ulubionym fanfiction. Nigdy w życiu nie czekałam tak na piątek.
Jesteś niesamowita, a Twój sposób pisania jest cudowny. Wiele książek, które czytam nie jest tak dobrych jak Twoje ff.
DZIĘKUJĘ
DZIĘKUJĘ
I JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!
Tak bardzo kocham Luke'a i Alex...
@minttherapy
Możemy mieć tylko nadzieję, że uda im się na nowo odnaleźć drogę do siebie :)
UsuńBiedny Luke.;; Na miejscu Alex natychmiast pobiegłabym do niego, przytuliła i już nigdy nie zostawiła choć na moment samego :D (potem on znowu byłby biedny, tak ciągle z kimś wiszącym u boku, ale i nie będzie miał prawa protestować).
OdpowiedzUsuńAshton w tym rozdziale wydał mi się taki... intrygujący. Do tej pory nie poświęcałam mu za wiele uwagi, klasyfikując go jako tego, który nadmiernie martwi się Lukiem i ma zapędy do mieszania się między niego i Alex, ale teraz....jego postać mnie zainteresowała. Sama nie do końca potrafię określić o co mi chodzi, ale zwłaszcza ta końcówka sprawiła, że będę wyczekiwać jakichkolwiek scen z jego udziałem.
Jej, aż wstyd się przyznać, ale ja aż za bardzo odróżniam świat wykreowany w twoim opowiadaniu od rzeczywistości (jeśli można tak to określić), bo dopiero całkiem niedawno zorientowałam się, że taki zespół istnieje, a jego członkowie użyczyli swoich imion bohaterom :D Nie ma to jak pełne zorientowanie ;)
Pozdrawiam!
To nie wstyd, to zaleta, bo masz własny obraz całej historii i Ci trochę tej niewiedzy zazdroszczę! :)
UsuńUbóstwiam cię! Potrafisz grać na moich uczuciach. Już od dawna nabijam ci liczbę wyświetleń, ale dopiero teraz odważyłam się napisać (ja chcę więcej LALEX! :D)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam tu http://istotyognia.blogspot.com/
może nie jest to szczyt doskonałości ale liczy się dla nas opinia, bo przecież trzeba uczyć się od lepszych ;) Pozdrawiam i życzę DUUŻO weny :)
uwielbiam
OdpowiedzUsuńOmo, biedny Luke... Scena na koncercie była taka... słodka i zarazem wzruszająca.. na szczęście się nie popłakałam xd a co do Stilesa to jestem na dobrej drodze, by coś stworzyć o nim :D
OdpowiedzUsuńTY CIĄGLE SRAWIASZ ŻE NIE MOGE NIC, ŻADNEGO SŁOWA Z SB WYDOBYĆ.... JESTEM TAAAAAK ZACHWYCOOOONAA NOOOOO CUDOOOWNEEEEE *.*
OdpowiedzUsuń@hellomyswaggie
biedny luke
OdpowiedzUsuńno to rozpieprzyłaś mnie na drobne. będziesz się musiała dobrze trzymać siedzenia w autobusie, żebym Cię nie wyrzuciła przez okno za przysparzanie mi takich nerwów.
OdpowiedzUsuńbtw. trzy tygodnie i dzień!
O Boze...skonczylam czytac i teraz bd musiala czekac :( no coz ;D
OdpowiedzUsuńStwierdzilam ze dodam pod ostatnim taki dluzszy komentarz, a wiec...
DZIEWCZYNO! jestem pełna podziwu dla twojego bloga! To jak mozna smialo rzec profesjonalnie piszesz, nie mnie oceniac, ale styl pisania i wgl zasob slow sa na mega wysokim poziomie! Przeczytalam duzo blogow i mam doslownie kilka w ktorych sie zakochalam i twoj jest jednym z nich ;) Ta cała historia jest rownoczesnie piekna ale i strasznie nieszczesliwa, taka nietypowa, nie jest w niej tylko pieknie ładni ale zawarłaś w niej też to co życie nam niestety podstawia. Problemy. I mimo ze lubie w opowiadaniach dobrze,ze smakiem. omenty +18 to twoj opis rowniez mnie ujał, nie był dokładny ale rownie magiczny ;) całe to opowiadanie jest takie hmm słodkie, lekkie, dlatego bo te momenty z nimi nie sa przesłodzone. Uwielbiam te ich żarty i zadziorne momenty ale to opowiadanie samo w sobie jest take delikatne(nie wiem jak to ujac dokladnie. Chodzi mi o ich milosc ;) ) i ma swój taki urok <3 ale jednoczesnie jest w nim dramatyzm wydawalo by sie dwa sprzeczne uczuciaa udaje ci sie je polaczyc ;) i to jak trzymasz w napieciu i te teksty piosenek adekwatne do tresci rozdzialu, naprawde ujelo mnie to opowiadanie i dalej bede czytac ;)x a Tobie kochanie zycze nadal weny i oczywiscie czekam na dalszy ciag obojetnie ile by to mialo trwac bo rozumiem ze masz swoje zycie prywatne ;) xx
@middleofmyworld
Oh! Wieeeeeeeeeeeeelgaśne dzięki za ten komentarz! x
UsuńPoczątek rozdziału był tak piękny, że się wzruszyłam i od razu pomyślałam, ze z drugiej serii to najlepszy rozdział ever <3 Ta gitara, to takie urocze, że wciąż ją zatrzymał i na niej gra. Kochany Luke. cieszę się, że inni z zespołu nadal lubią Alex, Ashtona rozumiem i nie dziwię mu się, ale jednocześnie szkoda mi też jej. Oboje dużo wycierpieli na czele z Lukiem. Załamał się, obrał zły sposób rozwiązywania problemów, albo raczej ucieczki od nich i gdy napisałaś, że chciał się zabić, to też byłam smutna, tak samo jak Alex ;c
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! :)
to takie smutne
OdpowiedzUsuńOprocz tego ze moj komentarz bedzie 69-ątym tutaj (wiem, wiem, taka tam dziwna ja) to chcialabym napisac, że nie wiem jak to komentowac, bo czuje, że wyczerpałam swoj zasób pozytywnych słów, by to opisać. Magia, tyle. Swoją drogą- skoro tyle czarujesz to powiedz mi jak ty się w Hogwardzie znalazłaś? Marzenia z dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mój list z Hogwartu (na którym nadal nawinie czekam) musiał gdzieś zaginąć na poczcie, dlatego jestem zmuszona czarować tutaj
UsuńMój list przyszedł, ale rodzice schowali ;(
Usuńsomewhere-in-brooklyn-ff.blogspot.com
Nie wiem czy czytasz wszystkie komentarze, nie wiem czy jesteś w stanie. Natrafiłam na to ff kiedyś, przypadkowo właściwie. PRzeczytałam pierwszą część i umierałam z każdym kolejnym rozdziałem, potem nagle usunęła mi się historia wyszukiwarki i nie miałam jak go znaleźć aż o nim zapomniałam. Potem jakoś od linku do linku się znalazłam tutaj ponownie... nawet nie wiesz jak bardzo szczęśliwa! Ogólnie jest tak dobre, że na początku miałam to za tłumaczenie, wow, wielki talent. Gdy ja je ponownie odnalazłam ty już napisałaś tyle rozdziałów, A JEŚLI ZAWALĘ SPRAWDZIAN Z MATEMTYKI BĘDZIE TO TWOJA WINA. To wszystko tutaj wydaje się takie słodkie... ale i takie skomplikowane. Nie jak w ff tylko jak w prawdziwym życiu, to jest świetne, nie wiem jak Ty to robisz, serio, coś niesamowitego!
OdpowiedzUsuńInformujesz ludzi o nowych rozdziałach czy jest jakis konkretny dzień, kiedy one się pojawiają? Możesz dać mi znać? ;)
@kostka22
Informuję i dam znać :)
UsuńDziękuję za piękne słowa! Czytam każdy, każdusi nawet najmniejszy komentarz, który zostaje dodany na tym blogu! :)
piękne
OdpowiedzUsuń♡
OdpowiedzUsuńDopiero co tu trafiłam i z miejsca pokochałam to całe opowiadanie. Twój Luke, przemawia do mnie z niezwykłą siłą - ten co był i ten co jest.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowy rozdział,
Pozdrawiam, Amelia :*
Dziękuję w imieniu swoim i Luke'a :))
Usuńkiedy nastepny? xo
OdpowiedzUsuńprawdopodobnie jutro
UsuńOni siebie tak bardzo potrzebują. Jedno drugiego. 4 lata, a oni ciągle lgną do siebie jak metal do magnezu. To jest niesamowite jak raz obudzone uczucie nie gaśnie. Reakcja Calum'a i Mike'a - najkochańsze chłopaki na.całym świecie :) Grrr, Ashton naprawdę zaczyna mnie irytować. Ok, rozumiem, że jest świetnym przyjacielem ale mam nadzieje, że zrozumie iż to Alex jest lekarstwem na ból Luke'a. Z drugiej strony cieszę się, że Lukey ma Asha, bo nie wiadomo jakby się to wszystko skończyło... Czytając o próbie samobójczej stałam się emocjonalnym shitem :// W końcu przyszła na jego koncert i Amnesia nabiera nowego znaczenia. Wolno mi idzie nie? Ale muszę dozować emocje :D pozdrawiam Żółwiątko
OdpowiedzUsuń